Chujowa Pani Domu cz. III

Jak wiecie z poprzednich część (lub i nie) jestem kulinarnym geniuszem. Nie tylko kulinarnym, bo również jestem w stanie przy dobrych (lub mniej dobrych) wiatrach wysadzić dom w powietrze (co jeszcze mi się nie udało, ale wszystko przede mną).
Ostatnio dostałam zakaz gotowania zup. PT twierdzi, że będzie sobie gotował sam.

(więcej…)

Dziecko z tabeli.

Chyba każdy z nas chociaż raz miał do czynienia z taką matką.
Może sama bym nią była, gdybym miała się czym chwalić.
Dziecko moje usiadło późno, jeszcze później zaczął chodzić, zęby tylko nadprogramowo wychodziły, ale czy kogoś interesuje to, że moje dziecko ma osiem zębów zamiast tych czterech, które mają jego rówieśnicy?
W sumie to nikogo poza mną to nie interesowało. A i mnie jakoś te kolejne zęby nie intrygowały. Te pierwsze owszem – świętowałam ich pojawienie jak Boże Narodzenie (nawet dosłownie, bo w Boże Narodzenie zastukała łyżeczka) – ale każde kolejne zęby to były tylko zęby.
– A moja Halinka to już siedziała jak miała 3 miesiące!
– Mój Staś jak miał 7 miesięcy już sam chodził!
– A moja Hugolina siedziała jak miała 3, chodziła jak miała 7 i mówiła jak miała 11 miesięcy! Pełnymi zdaniami!
(więcej…)

Bloger – człowiek.

Starsza Pani. Koło pięćdziesiątki. Poznałam ją kiedyś w Internetach, tak dawno temu, że już nie pamiętam.
InteligĘtna mi się wydawała. Blondynka. Stereotypowa jak się okazało.
Na moim prywatnym profilu zaczęła mnie obrażać, tak dla zasady, bo napisałam coś,co jej się nie spodobało. Poprosiłam o chwilę rozwagi, ale ni w ząb nie mogła tego zrozumieć. Też dla zasady, bo jak się okazało jej racja zawsze musi być na wierzchu. Z szacunkiem jaki do niej posiadałam i chęci wyłączenia jej z dyskusji, która przybrała zupełnie inny obrót, po prostu wywaliłam ją ze znajomych.
Biedna. Poszkodowana i jakże brutalnie przeze mnie potraktowana przedstawiła mnie swoim znajomym w samych ,,superlatywnych”. A mnie, biedną i niedobrą straszyła screenami, że ,,zrujnuje moje życie fejbukowe! Wszyscy się dowiedzą jaka ze mnie menda!”. Nawet nie odpisałam. Szkoda nerwów.

(więcej…)

Tatusiu mój!

Zjawił się po dwóch latach. Stwierdził, że teraz już wydoroślał. Wtedy uważał, że nie da rady. Miał wybór. Wykorzystał ten wybór. W końcu jest mężczyzną.
Zjawia się, burzy życie 2letniego dziecka i jego matki, która próbowała ułożyć sobie życie od nowa.
Dziecko? Ach tak. Ma na sobie buciki, które mama kupiła mu z alimentów, ale to jedyna rzecz, która ma z nim jakikolwiek związek.
Obcy Pan.
Ojciec czy dawca?

(więcej…)

Między niebem a piekłem.

Chcesz usłyszeć magiczne: Zdrowy. 10 punktów. 
Nie słyszysz tego.
Nic nie słyszysz.
Wsłuchujesz się w ciszę.
Przerażającą ciszę.

Zamiast łez szczęścia są łzy strachu i pytanie na które przez najbliższe dni, a nawet tygodnie nie odzyska się odpowiedzi: ,,Czy moje dziecko będzie żyć?„.

(więcej…)

Dzisiaj ja Ci poczytam mamo!

Czym jest metoda Domana? Jej plusy i minusy?
Jak wygląda nauka czytania u dzieci przed podjęciem edukacji szkolnej?
No i po co uczyć dziecko czytać wcześniej?

Doman uważał, że dziecko mające 2-5 lat łatwiej jest nauczyć czytać niż 6-7 latka idącego do szkoły.
I chyba coś w tym jest.

(więcej…)

O maluśki, maluśki…

Przychodzą na świat przedwcześnie.
Z różnych przyczyn.
Mniej, lub bardziej zależnych od matki.
Spotkałam się już nie raz ze stwierdzeniem (dość bolesnym zresztą!), że wcześniaki rodzą się w patologicznych rodzinach, gdzie matka pije i pali w trakcie ciąży nie zważając na konsekwencje.
Nie dba o siebie, więc organizm nie wytrzymuje. Ciąża zakończona jest przedwcześnie.

(więcej…)

Umieralnia.

Przez kilka sekund ze strachem w oczach myślałam o tym, że zaraz odjadę.
Że nawet ja, bez studiów medycznych wiem, że takie objawy przy prawidłowym EKG i ciśnieniu mają swoje podłoże w głowie.
Miałam wrażenie, że tylko ja (z wiedzą z google) przejmuję się tą całą sytuacją.

– Pani się cała trzęsie – parska pielęgniarka
– Czy to coś poważnego?
– A skąd ja mam wiedzieć? Niech Pani się lekarza pyta!

Już wiem dlaczego ludzie umierają…

(więcej…)

Trudna milość.

Pamiętam ten moment.Wszystko co przy nim robiłam było mechaniczne. Wiedziałam, że musi jeść, muszę mu przebrać pieluchę i nosić na rękach. Ale nie było w tym ani krzty miłości.
Próbowałam o tym porozmawiać z PT, ale on nie rozumiał. Jak można nie kochać dziecka? Potem minęło. Po jakimś czasie. Zalała mnie fala miłości, która już nie odeszła.
Dopiero niedawno zorientowałam się w czym tkwił problem.
Ja się bałam zaangażować emocjonalnie.
Bałam się, że nagle go stracę. Że nie będę umiała sobie z tym poradzić.

(więcej…)

To nie Twoja wina mamo!

Dziecko przychodzi na świat kilka,kilkanaście tygodni przed czasem.
Ty wiesz, że coś poszło nie tak. Ale nie bardzo wiesz co.
Analizujesz cały proces przed porodem, co zrobiłaś źle i dlaczego tak się stało.
Potem widzisz swoje dziecko na Intensywnej Terapii wytrwale walczące o każdy oddech.
I zadajesz sobie pytanie, które będzie się powielać przez długie, długie lata:
– To moja wina, że nie dałam mu ochrony na 9 miesięcy! 

 

(więcej…)

Biznes w dzieciach.

,,Kobieta będąc w ciąży ma prawo do badań, na których zwykle wychodzi, że dziecko urodzi się z wadą lub nawet kilkoma wadami. Na całe szczęście (jeszcze) owa kobieta ma prawo usunąć zarodek w momencie, gdy lekarz poinformował, że dziecko nie będzie w pełni zdrowe. Wiele kobiet decyduje się na ten krok i może spokojnie żyć sobie dalej i starać się o kolejne, zdrowe dziecko. Część kobiet postanawia jednak urodzić. I w tym momencie mogę śmiało powiedzieć, że skoro decyduje się urodzić, to skazuje się na takie życie (rezygnacja z pracy, opieka 24 h nad niepełnosprawnym dzieckiem, często odejście partnera i ogólna ciągła katorga) na własne życzenie. Skoro decyduje się na własne życzenie, to przepraszam z jakiej racji taka osoba ma domagać się, wręcz żądać pensji za opiekę nad własnym dzieckiem, co jest tak naprawdę jej zasranym obowiązkiem”

(więcej…)