4latki osiągają prędkość jambojetów w ciągu pierwszych 10 sekund, kiedy idą na spacer z rodzicami. Przymusowy jogging gwarantowany. I zazwyczaj budzą się z 233948358 pytaniami na „dzień dobry”. Ubieranie ich do przedszkola jest jak wejście na Kilimandżaro w japonkach, bo przecież najlepsze skarpetki to te z Psim Patrolem, ale w sumie to chyba lepiej Spiderman i koniec końców idą w dwóch różnych. Sandały na minusowych temperaturach? Oooo tak! I kalosze w upały. Filozofie na temat „umarnięcia”? No jasne. Oto typowe dziecko lat 4. I 5. I w sumie 6 też.
4latek – dziecko ładujące się energią kosmiczną.
