Bez strachu.

Chciałabym rodzicielstwa bez strachu.
Bez trosk. Bez poczucia bezsilności.
Bez badań. Bez diagnoz. Bez lekarzy. Bez poradni.
Bez pamiętania tego co było. Że walczył. Że wystarczyła minuta. Może dwie.
Że życie jest kruche. Tak kruche jak ciasteczko, które w każdej chwili może w naszych dłoniach rozkruszyć się na milion małych kawałków, których nigdy nie będzie można złączyć w całość.

(więcej…)

Antarktyda i Afryka. Love story!

Ja i PT.
Jesteśmy jak Antarktyda i Afryka. Woda i ogień.
Czarny i biały.
Nóż, widelec.
Po prostu tak różni, jak to tylko możliwe.
Na dodatek nie mamy nawet wspólnych pasji.
Poważnie.
Każdy z nas lubi coś innego – nawet do jedzenia.
Więc jak to jest, że się dogadujemy?

[W tym miejscu dodałabym jakieś nasze wspólne, zajebiste zdjęcie pełne miłości – ale PT nienawidzi zdjęć.
Wspólnych zdjęć mamy tyle, że na palcach policzę.
Niejednokrotnie straszył mnie, że mi wypie… aparat przez okno. 🙂
Taka miłość!]
(więcej…)

Integracja Sensoryczna cz.1 [ćwiczenia].

Od jakiegoś czasu dostawałam masę mejli i wiadomości od Was. O SI. To był główny temat.
Często powtarzałam, że nie jestem terapeutą, jestem rodzicem dziecka z zaburzeniami SI i nie mam kompetencji do wystawania diagnoz, a już tym bardziej stwierdzania, czy dziecko ma SI czy nie ma.
O Integracji Sensorycznej możecie poczytać o  TU.
Ale i tak musicie pamiętać o tym, że aby stwierdzić SI musicie się udać bezpośrednio do oligofrenopedagoga, który ma kwalifikacji w terapii Integracji Sensorycznej.
[ja jestem w stanie podać namiary na Panią z Gostynia – Wlkp – jeżeli ktoś jest chętny. Gabinet prywatny.].

(więcej…)

Chujowa Pani Domu – część druga. Jak nie wysadzić chaty w powietrze?

Kiedy byłam małą dziewczynką (tzn. mniejszą niż jestem teraz, bo nadal jestem niewiele wyższa od krasnala ogrodowego) gubiłam i psułam dosłownie wszystko.
1 września, kiedy szłam do szkoły miałam pięknie uzupełniony piórnik, ale kilka dni później już czegoś w tym piórniku brakowało.
Każdego 1 września wmawiałam sobie, że będę wszystkiego pilnowała, że mój piórnik do czerwca będzie wyglądał tak jak 1 września. Ale najdłużej dotrwałam do końca października.

Odkąd jestem mamą niewiele się zmieniło. Zmieniło się tylko tyle, że nie gubię przyborów szkolnych, ale za to gubię zabawki dziecka, książeczki zdrowia nigdy nie mogę znaleźć,a zamiast łamania stalówki wybucha mi ładowarka.
PT po przeczytaniu Chujowej Pani Domu czuł niedosyt. Więc zapraszam na część drugą!

(więcej…)

Wcześniactwo – dzieci wyjątkowe!

Nie tak wyobrażaliśmy sobie rodzicielstwo.
Prawdę pisząc o wcześniakach wiedziałam niewiele.
I nagle sama zostałam mamą wcześniaka, który postanowił wyjść na świat 10 tygodni przed czasem.

Całą kartotekę Prezesa nauczyłam się na pamięć.
Kiedy pierwszy raz spojrzałam w karty znajome były dwa słowa:
wylew i morfina.

(więcej…)

Oko dodatkowe potrzebne od zaraz!

Prezes ma 2 latka.
Szukam drobnych, daje kasjerce, odliczone co do grosza.

Odwracam głowę.
Uśmiecham się do miejsca w którym przed chwilą stało moje dziecko.
Uśmiech znika.
Rozglądam się na wszystkie strony. 
Nie ma go!
 Pytam przerażona: ,,Gdzie on jest?! Gdzie?!”, nikt nic nie wie.
 Zostawiam na ladzie wszystko – torebkę, otwarty portfel z którego wylatują ostatnie drobniaki. 
Serce mi łomocze. 
Wybiegam przed sklep.
Rozglądam się. Prezesa nie ma.

Strach. Paraliżujący strach.
Gdzie jest moje dziecko?!
Sklep na rogu. Patrzę za róg. Jest! Idzie sobie.

Serce wraca z powrotem na swoje miejsce.
Podbiegam do niego. Nie wiem jak mam zareagować.

Ręce mi się trzęsą.
Przytulam go.

(więcej…)

Jak wygląda Miłość?

Wiecie jak wygląda Miłość?
Ta miłość nie jest duża, ma trochę ponad metr. Trochę ponad 15 kilogramów.
Ma blond włosy, które czasem układają się w piękne fale.
I duże niebieskie oczy z otoczką długich rzęs.
Ta Miłość wstaje rano, nierzadko przed 7, kiedy ja chętnie położyłabym się na drugi bok.
Zadziwia mnie, powoduje dumę nawet z najmniejszych rzeczy.
Serio! Nigdy nie przypuszczałam, że radość mogą sprawić pierwsze, samodzielnie założone buciki.

Dzisiaj Miłość obudził się rano o 6:50. Przytulił się. Bitwę na poduszki urządziliśmy!
Bo to miłość przecież!

(więcej…)

52 dni.

Po prawie 5 latach wiem, że dla nich byłam tylko kolejnym odbiegającym od normy przypadkiem.
Przecież tak się dzieje. Dzieci umierają, organizm kobiety zawodzi. Dochodzi do poronień, do komplikacji. To normalna kolej rzeczy. Tylko, że ten ,,kolejny przypadek” był dla mnie całym światem. I to była ta różnica.

(więcej…)

Zasady są po to, żeby je łamać! I już!

Zanim zostałam matką zbuntowanego kilkulatka z politowaniem patrzyłam na bezradnych rodziców, którzy próbowali uspokoić wijące się w spazmach dziecko, któremu odmówili setnej zabawki.
Z pogardą myślałam: ,,Jak sobie wychowaliśmy tak macie!” a potem dodawałam: ,,Moje dziecko nigdy nie będzie tak robić”.
Tylko, że moje dziecko pobiło rekord robienia szopek w sklepie.

(więcej…)

Miłuj bliźniego swego …

Drogi Internauto!
Nie chcesz? Nie pomagaj!
Nikt Cię do tego nie zmusza!

 Nie jest to Twój obowiązek.
Masz wybór.
Masz prawo nie chcieć.
Masz prawo nie dorzucać.
Ale nie zabraniaj innym by tego dnia dobrze się bawili.
I przede wszystkim:
Bądź również konsekwentny w tym co wygłaszasz.
I kiedy urodzi Ci się dziecko zrób badania słuchu prywatnie (nie,nie na koszt ,,naiwniaków” i ,,złodziei”).

(więcej…)