O zrzucaniu kilogramów i ludziach, którzy za mną stoją popychając do działań.

Jestem jedną z tych osób, które do wielu rzeczy mają słomiany zapał. Tak było przy każdej mojej „diecie cud”, która ostatecznie polegała na tym, że owszem – zrzuciłam z 5kg, ale potem przychodziło kolejne 7. Przy wzroście 156cm widać każde 100 gramów, a co dopiero dodatkowe 5 czy 7 kilogramów. I tak pewnego dnia jak stanęłam na wadze w aptece po raz pierwszy w życiu widziałam cyfry, którE mówiła wszystko, a najbardziej to, że mam nadwagę. BMI kwiczało. Ja też.

MASKOWANIE. 

Wiele rzeczy można maskować. Naprawdę. Odpowiednią pozą do zdjęć, ubraniami, czy gaciami-oszustkami (ściągającymi). I naprawdę cała masa ludzi na Instagramie to robi. A wy chłoniecie te idealne ciała. Ja jednak byłam na takim etapie, że jedyne maskowanie jakie mogłam zacząć robić to te w photoshopie, którego nie miałam …

Życie bejb, czas coś z tym zrobić – rzekłam sama do siebie, a może do odbicia w lustrze, które coraz mniej mi się podobało.

Największy problem miałam z brzuchem. Po każdym zjedzeniu większego posiłku wywalało mi tak, że naprawdę wyglądałam jakbym była w ciąży. Ja nawet raz pokazałam to na IG. Ciąża spożywcza, miesiąc 7 … Śmiech przez łzy.

Pewnego dnia stwierdziłam, że koniec oszukiwania samej siebie i po raz 3830985409581 czas się za siebie wziąć. Ale ile razy można podchodzić do tego samego, ćwiczyć z 2-3 tygodnie z jakąś trenerką-celebrytką by nabawić się zakwasów czy kontuzji, a potem wracać do swojego trybu dnia i popełniać te same błędy po raz 3830985409581, bo działa się na własną rękę i zawsze ma się wymówkę „jutro, od poniedziałku, od kolejnego poniedziałku i kolejnego …”.

Ja podjęłam decyzję, że muszę wpaść w ramiona jakiegoś specjalisty, a w tym samym czasie odezwało się do mnie pewne małżeństwo. Ona mnie czytała, on jest trenerem. Nagrali dla mnie film, a ja chwilę wcześniej weszłam na apteczną wagę i czułam, że potrzebuję ich jak tlenu.

I tak poznałam Marcina i Julitę. A potem Hanię, ich córeczkę, rówieśniczkę Stasia, która przypadła do mu do gustu pewnego dnia w Poznaniu.

 

BŁĘDY, KTÓRE ZAWSZE POPEŁNIAŁAM. 

Wiecie ile razy przechodziłam na jakieś dziwne diety? Wiele razy. Wyszukiwałam sobie jakiś tam diet w Internecie i stosowałam je, ale szybko rezygnowałam, bo lista zakazów mnie dołowała. Chciałam normalnie jeść, a jednocześnie nie chciałam coraz bardziej przypominać bożonarodzeniowej bombki. W sensie idąc na jakąś rodzinną imprezę mając ochotę na kawałek placka chciałam go po prostu zjeść, a nie odmawiać „bo dieta”.

Była też kwestia ćwiczeń. Zaczynałam wielokrotnie ćwiczyć z jedną trenerką, z drugą i trzecią wyszukaną na youtube. Takie ćwiczenia, srakie. Na brzuch, na nogi, na tyłek. I zawsze, ale to absolutnie zawsze miałam zakwasy, które – podobnie jak internetowe diety – szybko mój zapał ulatniały. Niestety pewnego dnia, kiedy pobiłam już własny rekord jeżeli chodzi o ilość dni ćwiczeń nabawiłam się kontuzji nogi. Prawdopodobnie dlatego, że źle wykonywałam ćwiczenia.

Szybko dowiedziałam się, że ani dieta na własną ręką, a już w ogóle ćwiczenia na własną rękę nigdy nie są dobre. Dla nikogo. I można sobie zrobić krzywdę.

 

BADANIA, BADANIA. CZY JA JESTEM ZDROWA?

Ja w bardzo krótkim czasie przytyłam. Po prostu przestałam się mieścić w większość moich ciuchów. Człowiek wchodzi w swoje jeansy i ledwie się dopina, a kiedy w końcu guzik przeciska się przez dziurkę, czujesz się tak jakby Ci gały z orbit wywalało (obecnie wciskam się w nie już bez problemu). Do tego spokojnie – mam turbo szczerą rodzinkę i potrafili powiedzieć: „Och! Noemi ale przytyłaś” co zawsze powodowało u mnie chęć wykreślenia siebie z tego uroczego drzewa genealogicznego, choć nie wiedziałam, że mają rację.

Oczywiście ja sobie wtedy zrobiłam na pierwszy rzut podstawową morfologię. Wszystkie parametry od góry do dołu miałam w normie. Jestem pod opieką endokrynologa, ale moje problemy nie były na pewno związane z tarczycą. Szukałam sprawcy i pewnego dnia zapaliła mi się lampka po tym jak przeczytałam o tym na jednej laktacyjnej grupie. Przestałam karmić piersią. I to właśnie wtedy zaczęłam tak tyć. Eureka jego mać.

W tamtym okresie trafiłam też karetką do szpitala. Wy wiedzieliście, że w weekend trafiłam na opiekę doraźną z wysokim ciśnieniem, drętwieniem ręki i nierówną pracą serca, ale w poniedziałek niestety trafiłam do szpitala ponownie. Tego faktu nie chciałam już opisywać na fanpage. Głównie dlatego, że jak coś bąknęłam na IG to zaczęłam dostawać całą listę potencjalnych diagnoz, a tego potrzebowałam najmniej.

Miałam wtedy robione szczegółowe badania z krwi, wiadomo EKG, ale również tomograf głowy i to na cito. Chciano mnie wtedy położyć na neurologii i pobrać płyn rdzeniowo-kręgowy, ale nie wyraziłam zgody, bo mam wadę genetyczną kręgosłupa i neurolog przyznała mi rację, że w tej sytuacji wymagana jest konsultacja lekarska z innymi specjalistami. Ostatecznie sprawcę swojego stanu zdrowia poznałam, ale dopiero w jednym z poznańskich szpitali. Ale to nie ma nic wspólnego z tym tematem. 🙂

Piszę to dlatego, że jeżeli w krótkim czasie dużo przytyjecie to jednak warto się przebadać. Zawsze. 

 

TRENUJ Z DZIEKANAMI. JESTEM W TRAKCIE.

Miałam z Marcinem długą pogadankę. Na temat tego co lubię jeść, czego nie lubię, jak wygląda mój tryb życia. Dodatkowo opowiedziałam o swoich problemach z kręgosłupem, co wykluczyło wiele potencjalnych ćwiczeń. Ustaliliśmy wtedy ile kilogramów chcę zrzucić.

Julita nagrał dla mnie specjalne ćwiczenia. Takie tylko dla mnie. Zawsze wydawało mi się, że dziecko jest świetną wymówką do wykonywania ćwiczeń, ale Staszek uwielbia ćwiczyć ze mną. Do tego szybko zdałam sobie sprawę, że wystarczy 10 minut krócej w Internecie, czy jeden odcinek Psiego Patrolu. Miałam tez motywację bo zaczęłam widzieć efekty. I to takie na wadze, której nigdy nie miałam w łazience.

Na dodatek jak zjem jednego chipsa to mi się świat nie zawali, nie muszę chodzić do restauracji z fit jedzeniem. Marcin pokazał mi jak prawidłowo jeść. Jak trzymać się w kaloriach. Jak powinny wyglądać posiłki. Jakie mogą być przykładowe posiłki i to wcale nie składające się z marchewki. Chociaż sałata zamiast chipsów przeszła swój test rewelacyjnie.

Mam do tego darmową aplikację Fitatu.

I przede wszystkim … nie miałam żadnej kontuzji, żadnych zakwasów.

 

 

EFEKTY NA DZIEŃ DZISIEJSZY?

 

Oczywiście, że to jeszcze nie jest koniec, bo przede mną jak i za mną 7 kilogramów. To jest pierwszy tekst i na pewno nie ostatni, ale postanowiłam napisać taki wstęp, ponieważ dostawałam od Was pytań: „jak” „z kim”.

 

Z Dziekanami można trenować. Mają swoją stronę TU i Fb TU.

 

Ja sobie obiecałam, że w przyszłoroczne wakacje jak wskoczę w bikini to będę wyglądać jak młody Bóg!

 










 

4 komentarze

  1. Matka po przejściach

    Trzymam kciuki za kolejne zrzucone kilogramy. Wytrwałości!

  2. brawo 🙂 najważniejsze ,że waga idzie w dół i na pewno samopoczucie lepsze.

  3. Ale wspaniale! Zazdroszczę. Mnie udało się kiedyś zrzucić 30 kg i czułam się wspaniale. Po ciąży bliźniaczej,nagłej CC w 30 tc 10 miesięcy temu,ciężki początku roku nie umiem znaleźć w sobie znów tej siły,aby schudnąć. A 10 kg nadal czeka na zrzucenie aż łaskawie wezmę się w garść 😉

  4. Jestem pod wrażeniem efektów Twojej pracy 🙂 trzymam kciuki za dalszą wytrzymałość. Mogę nawet powiedzieć, że walczymy razem, też właśnie zrzuca balast 🙂
    Co do brzucha… czy byłaś może u fizjoterapuety uroginekologicznego? Wspaniale ogarniaja brzuch, miednice oraz cała sylwetkę u kobiet po ciążach:)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.