Lekcja manier.
Pojawił się artykuł. Pewien chłopiec został zaproszony na urodziny swojej koleżanki z przedszkola. Rodzice potwierdzili przybycie chłopca, po czym stwierdzili, że dziecko umówiło się już z babcią i nie przyprowadzili chłopca na imprezę. Nie poinformowali również rodziców dziewczynki, że ich dziecka nie będzie. W efekcie matka dziewczynki oczekuje zwrotu kosztów.
Sytuacja komiczna. Jak dla mnie. A byłam organizatorką imprezy urodzinowej dla 5latka na jakieś 15 osób. W tym roku już na jakieś 20, bo grupa Jacha się rozrosła. Na każdym z zaproszeń był mój numer telefonu i informacja by do dnia X potwierdzić przybycie dziecka. Wszystkie dzieci miałam na liście, potwierdzenia odhaczałam ,,ptaszkiem”. Zabrakło mi jednego potwierdzenia, więc uznałam, że danego dziecka nie będzie. Podałam więc listę potwierdzonych osób. I wtedy, w dniu urodzin to dziecko niepotwierdzone jednak przyszło. Brakowało miejsca – krzesełka, talerzyka. A wystarczyło wysłać sms’a. Nie oczekiwałam, że każdy będzie do mnie dzwonił, choć większość rodziców dzwoniła, ale ten sms, że ,,XYZ będzie na urodzinach” by wystarczył, by uniknąć stresu, bo tak, dla mnie to była sytuacja stresowa, kiedy jedno z dzieci nie miało gdzie usiąść.
W artykule, który podlinkowałam jest tytuł: ,,Niech to będzie nauczka”. No własnie. Sedno sprawy.
I jedna i druga strona powinna nauczyć się manier. Nie, nie będę głaskać po głowie rodziców, którzy teraz muszą zapłacić 16 funtów [co na nasze wychodzi 80 złotych]. Właściwie to tych rodziców mi w ogóle nie żal. Powinni się nauczyć szacunku do cudzych pieniędzy i cudzego czasu. Organizator podał numer, wystarczyło zadzwonić, że dziecko nie przyjdzie i problem z głowy. Zignorowanie tego, jest jednoznacznego z brakiem kultury. Jakkolwiek by na to nie patrzeć, niestety tak jest. Poza tym moglibyśmy zasłaniać się przypadkiem losowym, ale tu akurat takowego nie było.
Jeżeli zapraszamy kogoś na urodziny swoje, czy naszego dziecka – płacąc jednocześnie od osoby – wyznaczmy czas do którego potencjalna osoba zaproszona, potwierdza swoje przybycie. Jeżeli je potwierdza [tak jak rodzice tego chłopca], my potwierdzamy to w danym miejscu i wpłacamy za tę osobę daną kwotę. W sytuacji, kiedy dowiadujemy się wcześnie, że kogoś nie będzie, jest możliwość jeszcze miejsce odmówić, lub wsadzić na to miejsce kogoś innego.
Ale co z fakturą?
Nie no. Przesada. Nie żądałabym nigdy zwrotu kosztów za dziecko, ale też wiedziałabym na przyszłość kogo nie zapraszać, lub kogo nie oczekiwać, skoro już raz taki numer wywinął. W tym przypadki ewidentnie ucierpi dziecko, a ja jestem w 100% pewna, że i jedna i druga strona będzie miała problemy z urodzinami w przyszłości. Sprawę wolałabym po cichu załatwić, może nawet we własnych, czterech ścianach, bo to jednak wojna dorosłych, choć ucierpią dzieci.
Oczywiście zwrotu żądać można, ale tylko po uprzednim poinformowaniu, że takie konsekwencje wystąpią, myślę, że wówczas bardzo dużo osób bardziej przykładałoby się do rzucanych obietnic. W przypadku, kiedy takich informacji nikt nie udzielił, oczekiwanie zapłaty jest zwykłym buractwem. Niewiele mniejszym od lekceważenia cudzej kasy.
Każdy w pewnym momencie stanie się organizatorem. Mniejszych, lub większych imprez.
W pewnym momencie i dzieci będą w imprezach uczestniczyć. Fajnie by było jakby każdy z dorosłych pamiętał jak się zachować, bo w sumie dajemy przykład …
Powyżej macie przykład jak się nie zachowywać.
źródło zdjęcia: http://babyonline.pl/urodziny-dziecka-przepisy-na-kindrebal,urodziny-raport,15951,r1p1.html
13 comments