Tego nie wolno, tamtego nie wolno. Tysiące nakazów, jeszcze więcej zakazów. Z czasopism śmiejące się noworodki. Grzeczne kilkulatki. Uśmiechnięte matki. Zawsze wyspane. Zawsze uśmiechnięte. Niekrzyczące. Nigdy niezmęczone. Cudowne. Rzygające tęczą.
No i Ty. Osoba, która gdzieś tam po nieprzespanej nocy klnie pod nosem, że już nie ma siły.
Dziecko jak na złość płacze w niebogłosy. Chata nieposprzątana. Obiad nieugotowany.
A to da się gotować z noworodkiem?! A z kilkulatkiem?!
Dlaczego on tak psoci?!
Dlaczego on tak krzyczy?!
Dlaczego nie śpi?!
I w tym całym rozgardiaszu, bajzlu, wariatkowie jedna myśl: ,,Cholera. Nie nadaję się na matkę”.
Idealna matka jest świetnie zorganizowana. Ma idealne dziecko. Sama daje sobie idealnie radę ze wszystkim. Ma 54789744546 par rąk. Potrafi jednocześnie sprzątać, gotować i zmieniać osraną pieluchę, a jeszcze gdzieś po drodze dogodzi mężowi. Nigdy się nie złości, potrafi całą noc siedzieć przy łóżeczku i wpatrywać się z radością w śpiącego malucha. Cierpi na syndrom odmóżdżonej pieluchy – potrafi opowiadać całym godzinami o dzieciach. Jej sen niepotrzebny – wystarczy jej kofeina. Makijaż nakłada z dzieckiem na rękach. Ochuje, achuje. Ekologię ma w jednym paluszku. Na jej ubraniu nigdy nie znajdziesz plamy po dziecięcym obiadku.
Idealna matka ma tylko jedną wadę.
Nie istnieje.
A ja nie chcę być idealną matką.
Mam prawo się złościć, bo jestem tylko człowiekiem. Nie maszyną. Mam prawo wyjsć raz na jakiś czas gdzieś SAMA z koleżankami. Ponoć jak matka matką zostaje to już nie wypada – ale mi wypada i już.
Jestem osobną jednostką, która ma własne potrzeby.
W moim mieszkaniu nie ma lśniących podłóg. Za to na podłodze walają się dosłownie wszędzie zabawki, których nie chce mi się sprzątać i zazwyczaj przesuwam tak, żeby było przejście.
Potrafiłam mieć rozczochrane włosy, bo pewien mały-facet wpadł na pomysł, że świetnie wkręca się w nie zabawkowy śrubokręt. Miałam plamy na ubraniach od soku marchewkowego, a z kaszki zostałam opluta w twarz. Na moim ubraniu znajdowały się również szczyny Młodego, bo podczas zmiany pieluchy stwierdził, że akurat teraz chce mu się siusiu.
Nie lubiłam wstawać w nocy. Wręcz nienawidziłam.
Nie karmiłam piersią.
Nie jestem ekologiczną mamą.
Mam niewychowane dziecko, rozpuszczone jak dziadowski bicz, które czasami daje tak popalić, że zastanawiam się czy nie wyskoczyć przez okno.
Zdarza mi się przekląć.
Potrafię się się histerycznie śmiać z bezradności, kiedy Młody wpada na genialne pomysły taki jak pomalowanie mi podłogi na niebiesko farbami, albo posypanie mi ciasta przyprawą do mięsa mielonego.
Czasami wolę czytac książkę niż budować wieże z klocków.
Dzień dobry.
Jestem matką.
Nieidealną.
I bardzo mi z tym dobrze.
(tekst skopiowałam z forum, na którym go umieściłam, w ramach pokazania innym matkom, że nie trzeba się katować wyidealizowanym światem).
+ czarny humor:
Umarłam.
Takie to prawdziwe!
Eh no i wyjęłas mi to z ust, miałam pisac o nieidelanym macierzysntwie, ale cóż, odłoże to sobie na inny czas:)
malgoska- mama Otasa:]
dobry tekst 🙂
Też jestem nieidealna i cholernie mi z tym dobrze 🙂
Czasem tez mam wizję z oknem…lub balkonem… Niestety przypominam sobie część piosenki: „…rzucę się z wysokości,
Ale nie połamię się,
bo kurwa mam gumowe kości.” i po prostu WYMIĘKAM! 😀
hahah, mi też powoli się tak robi. Idealne życie matek:). Świetnie mieszkało by Ci się w UK, bo w POlsce Kobiety pewnie nieźle Cie bluzgają:).
Mało mnie to obchodzi, czy ktoś mnie bluzga czy nie.
Blogi o rzyganiu tęczą omijam szerokim łukiem.
Tym rzygającym tęczą też radzę omijać mój blog, bo padną na zawał.
chyba trochę przesadzasz 🙂
W czymże?
A w czym niby przesadza ?
To co napisała to szczera prawda .
to co napisała to szczera prawda, ale też trochę pokolorowana prawda. Takie jest moje zdanie. Uważam, że troszkę przesadza w tym, że od razu ktoś ma bluzgać i zawału dostawać. Nie takie matki po ziemi chodzą 🙂
Ironia zazwyczaj jest pokolorowana. 🙂
I cóż więcej napisać. Każdemu się wydaje, że matki to powinny to, tamto i owamto. Robić tysiąc rzeczy naraz i się przy tym uśmiechać. I najbardziej lubię teksty w stylu: „Uśmiech dziecka rekompensuje mi męczące aspekty macierzyństwa”. Nie wierzę w nie i koniec.
Naprawdę aż uśmiech mi się pojawia na gębie jak czytam te posty. Widać nie tylko ja jestem matką nieidealną i chwała Bogu. Sama często uznaję, że starczy tego darcia japy, pieluch, kaszek, innych bzdetów i bezczelnie zawijam się z koleżanką na jakieś piwo do poblikiego pubu, a cały ten bajzel zostawiam tatusiowi. Niech pamięta, że ma dzieci 😉 Na szczęście ludzie przestali mi wytykać cóż mi wypada robić a co nie.
Pozdrawiam i życzę kolejnych udanych postów 😉
Dzięki, że zaglądasz. 🙂
macierzyństwo to nie tylko dziecko i mama z tysiącem rąk, żeby wszystko zrobić, to także tata, który radzi sobie równie dobrze jak mama:) i za to dziękuję tacie moich dwóch urwisów, że jest i że macierzyństwo dzieki niemu jest przyjemnością, a nie udręką:*
Tata mojego dziecka robił i robił wszystko to co ja. 😉 Nie mam mu nic do zarzucenia.
No i przede wszystkim bardzo mnie irytuje stereotyp ojca. Jego pewnie też.
mam wrażenie ze nastała moda na tak zwana prawdę o macierzyństwie. nie podoba mi się to. matki piszą jak to jest strasznie i jak są niezrozumiane a prawda jest taka ze jest ich coraz więcej.niedbałych, niedouczonych, ignorujących. nikt nie wymaga żebyście były idealne ale przynajmniej aspirujcie! dzieci nie sa dziecmi az tak długo zeby nie dało sie tego przetrzymac.nie spanie w nocy to zaledwie około 2-3 lata.karmienie piersią moze być półroku moze i rok. wychowanie-to jedno co nie jest łatwe i trwa troche dłuzej ale im sie człowiek lepiej przyłozy tym lepiej wychodzi!i potem jest coraz lzej.wszelkie bunty w końcu sie kończa, przychodzą nowe problemy ale czytamy jak sobie z nimi radzic, probujemy i dalej do przodu. najwazniejsza jest cierpliwosc, miłosc i zbudowanie dobrego kontaktu z dzieckiem – czyli poświecenie mu czasu. owoce zbiera się już po 2,3 latach. mój synuś jest tego żywym dowodem.jest grzeczny, kochany głównie dzieki pozytywnemu wzmocnieniu. liczbe jego kar mozna policzyc na palcach.a ja pomimo ze zmieniamy sie w opiece jedynie z męzem (bez pomocy nian czy babc)czuję się swietnie w tej roli i jestem szczesliwa ze mogę być mamą.
Piszesz o modzie? Moda jest na wyidealizowane macierzyństwo, co widać czarno na białym w dyskusjach na forach, gdzie główny prym wiodą Panie-Matki.
Piszesz, że jestem niedbała? Niedouczona? Ignorująca? Kogo? 🙂
Proszę o uzasadnienie.
Ten tekst pozwolił wielu matkom z którymi mam kontakt poza blogiem trochę ochłonąć, bo w końcu zrozumiały, że macierzyństwo to nie są same ochy i achy.
Może kilka z Twoich czytelniczek odetchnie ale znajdzie się tez wiele takich dla których będzie to usprawiedliwieniem dla innych praktyk typu: bicie- bo przecież nie jest idealna, podrzucanie wszystkim członkom rodziny – bo przecież nie jest idealna, żywienie byle czym bo przecież nie jestem i mam prawo być nieidealna. Wiadomo że matka nie ogarnie wszystkiego sama(!) ale niech robi wszystko na maximum swoich możliwości.Bo w tym wypadku WARTO!Kilka ciężkich lat owocuje młodym, otwartym i ciekawym świata człowiekiem.Polecam czytać, rozwijać w temacie wychowania a często okazuje się że zaczynamy rozumieć lepiej nie tylko dzieci ale i nas samych 🙂
Moje czytelniczki wiedzą, że jestem zwolenniczką wychowywania bez klapsów.
A swoje rzekome ,,polecam czytać” to chyba nie do mnie skierowane co? 🙂