Pacjent czy klient? Czyli o co dokładnie chodzi w aferze „Mamyginekolog”.

Influencerka znana pod pseudonimem „Mamaginekolog” zalicza właśnie gigantyczną (lecz nie pierwszą) wpadkę wizerunkową, która pociągnęła za sobą ogromne konsekwencje – w tym kontrole NFZ w klinice w której pracuje. Internauci podzielili się a dwa obozy. Do sprawy dołączyły media, w tym – co dość absurdalne – reżimowa telewizja, która jest tym oburzona, pokazując teraz szerszej publiczności jej zdjęcia nawet z Owsiakiem. Bynajmniej nie przypadkowo. Zaczyna się więc piękna gra polityczna.

O CO TAK NAPRAWDĘ CHODZI?

Nicole Sochacki-Wójcika na jednym ze swoich nagrań powiedziała:

Dlaczego moje koleżanki mają u mnie badania? To jest normalne, że każdy lekarz zajmuje się swoją rodziną i znajomymi w swoim wolnym czasie. Każdy lekarz tak robi. To jest sposób żeby skrócić kolejki, żeby skrócić dostęp do lekarzy”.

Oczywiście „wolny czas” to wolny czas i każdy ma do tego pełne prawo. W końcu każdy kto ma znajomego lekarza wie, że w wolnym czasie może do niego zadzwonić i poprosić np. o pomoc w znalezieniu dobrego specjalisty (oczywiście prywatnie), albo poprosić o poradę na gruncie prywatnym.

Problem w tym, że tu nie istnieje coś takiego jak „wolny czas”, ponieważ „Mamaginekolog” nie przyjmuje prywatnie o czym sama powiedziała. Dodatkowo:

Nie da się zapisać do mnie na wizytę ginekologiczną. Pracuję tylko w szpitalu, tylko na NFZ. Głównie pracuje na oddziałach, codziennie jestem w innym miejscu w szpitalu. Często możecie do mnie trafić na USG, ale nie zapisujecie się do konkretnego lekarza i potem my sobie ustalamy grafiki. Nie pracuję w poradni ginekologicznej, więc nie da się do mnie zapisać.  Jedyna poradnia jaką się teraz zajmuje to poradnia ciąż mnogich i tak można się do mnie zapisać.

 

Wniosek? Prosty. Teoretycznie nie można się do niej zapisać. Teoretycznie zajmuje się w poradni jedynie (!) ciążami mnogimi.

Jednocześnie jednak widzimy na profilu Lilmasti (influencerki, która działała kiedyś pod nazwą „sexmasterka”) jak  Mamaginekolog prowadzi jej medialną ciąże, a ponieważ zarząd szpitala rzekomo zlecił jej (o czym sama mówiła) też i promocje szpitala, pada pod komentarzami jej odpowiedź:

Aniela zdecydowała się prowadzić ciąże u mnie (a obecnie pracuję tylko na NFZ). Zapraszamy wszystkie ciężarne w ciążach mnogich i pojedynczych do @uczkin_wum – mamy od nowego roku wiele poradni i dużo możliwości zapisu.

Owy Uczkin przechodził kryzys jeszcze w starym roku, kiedy z kliniki odeszło wielu lekarzy (w tym inni influencerzy-medycy) po tym jak profesor Wielgoś przestał pełnić rolę kierowniczą. Profesor Wielgoś z kolei znany jest nie tylko z ogromnego dorobku medycznego, ale również tego, że w przestrzeni social mediów wielokrotnie bronił, a także zdecydowanie wspierał swoją podwładną Nicole Sochacki-Wójcicką.

Jeszcze za czasów kiedy profesor Wielgoś był kierownikiem, wielokrotnie zadawano mu pytania za pomocą mediów społecznościowych czy każdy lekarz może spędzać czas przed telefonem w godzinach pracy w szpitalu publicznym nagrywając filmiki. Pytano go również wielokrotnie o reklamowanie produktów Mamyginekolog, która zbudowana firmę o milionowych zyskach i której to produkty są stricte związane również z działalnością ginekologiczno-położniczą jak słynne segregatory, które miały stać się „must have” każdej przyszłej mamy. I wszystko to odbywało się w godzinach pracy w publicznej placówce.

Wtedy nastąpił pewnego rodzaju zwrot akcji, ponieważ Sochacki-Wójcicka na polecenie góry przestała nagrywać filmiki na swój prywatny kanał w social mediach będąc w pracy.  Tym bardziej, że w międzyczasie studenci zaczęli opowiadać jak któregoś razu robiła live dla swoich obserwatorów, a oni za nią czekali. Rzekomo na live zaczęły pojawiać się pytania kiedy łaskawie do nich przyjdzie i poprowadzi wykład.

To co dzieje się obecnie to przelana beczka wielu wpadek, ogromnego uprzywilejowania i nadużywania wielu rzeczy dla własnych celów. Ponieważ nie było to jednorazowe, na pewnym etapie było tego o raz za dużo. A na efekty nie trzeba długo czekać.

 

SYSTEM SIĘ SYPIE.

Każdy z nas doskonale wie i jesteśmy do tego przyzwyczajeni, że cały system zdrowia publicznego jest niedofinansowany, co powoduje, że często i gęsto wybieramy płatne pakiety medyczne w różnych placówkach, czy wizyty prywatne. Czyli poniekąd płacimy podwójnie. Jest to tak głęboko zakorzenione, że wiele z nas nie wyobraża sobie nawet, że mogłoby prowadzić ciążę na NFZ, albo kiedy coś się dzieje w pierwszej kolejności wybieramy gabinety prywatne.

Dlaczego? Ano dlatego, że tak głęboko w tym tkwimy, że ciągle mamy wrażenie, że jest to jedyna właściwa droga. No i nie oszukujmy się – lata takich praktyk sprawiły, że mamy dziwne poczucie tego, że płacąc prywatnie z automatu stajemy się „lepszymi” pacjentkami jeżeli dostaniemy skierowanie do szpitala.

Tymczasem tak naprawdę stajemy się klientami, a nie pacjentami w publicznych placówkach. Kto na tym traci? Osoby, które nie są uprzywilejowane finansowe i które na to nie stać. Te osoby grzecznie i potulnie czekają w kolejkach na NFZ często zbyt długo by można było im pomóc. Sama złapałam się na tym, że jeżeli chodzi o siebie czy dzieci to w pierwszej kolejności szukam prywatnych lekarzy. Te 14 lat posiadania dziecka, które wymaga specjalistycznych kontroli, to 14 lat szarpania się z systemem, który wprawdzie uratował mi dziecko, ale jednocześnie ma głęboko w dupie co się z nim dzieje po wyjściu z oddziału neonatologicznego.

 

FAŁSZOWANIE DOKUMENTACJI, CZYLI KOLEJNA WTOPA.

Jak już jesteśmy przy wcześniakach wróćmy do Nicole Sochacki-Wójcickiej, która bez żadnej refleksji i oporów powiedziała na swoim kanale (na którym obecnie jest prawie milion! obserwatorów) jak szpital obszedł ograniczenia narzucone przez NFZ.

Zacznijmy od tego, że NFZ w ogóle nie uwzględnia opieki nad rodzicami dzieci przebywających na OITn (Opieki Intensywnej Terapii Neonatologicznej). W czystej teorii rodzice mają prawo przebywać z dzieckiem do 18 roku życia w szpitalu, ale w praktyce system nie przewiduje  rozwiązań dla rodziców dzieci przebywających na tak ciężkich oddziałach. Aby zrobić miejsce dla kolejnej pacjentki szpital wypisuje matkę po porodzie w tym samym terminie co matkę dziecka urodzonego o czasie jeżeli jej stan na to pozwala.

Czyli – i tak było u mnie – matka jest wypisywana po 3 dniach, a potem musi radzić sobie sama. Niezależnie więc od tego jak ma daleko musi sama zatroszczyć się o dojazdy. Efekty są tego różne, a w pandemii doszło do wielu naprawdę dramatycznych sytuacji o których kiedyś szerzej Wam napiszę, bo nadal czekam za jakimiś dużymi i rzetelnymi  badaniami jak to wpłynęło na stan psychiczny rodziców.

Sytuacja jest więc skandaliczna, bo inne kraje wprowadziły już dawno opiekę nie tylko dla wcześniakiem, ale też i nad rodzicami wcześniaków, gdzie rodzice nie czują się jak intruzji na oddziałach. U nas nadal są placówki, które nawet przed pandemią ustalały odgórnie bardzo limitowane godziny i możliwości przebywania u dziecka. Pamiętajmy o tym, że liczne badania wykazały już jak bardzo ważne jest angażowanie rodziców w opiekę nad wcześniakiem i jak ogromny wpływ ma to zarówno na matkę jak i dziecko. Tym bardziej, że często doprowadza to do problemów natury psychicznej i ma duży wpływ na rozwój mózgu u wcześniaka.

Tymczasem Nicole Sochacki-Wójcicka bez żadnej refleksji mówi o tym, że została przyjęta do szpitala, krótko przed wypisem synka aby móc się nim opiekować, a właściwie nauczyć się nim opiekować. Nie wie do końca nawet co jej wpisano jako powód w karcie medycznej. Tymczasem wprost przyznaje się do tego, że ktoś jej sfałszował dokumentację medyczną aby mogła przebywać z dzieckiem. Co oznacza, że szpital pobierał pieniądze na pacjentkę, która nie była pacjentką. A kto za to płacił? Podatnicy.

 

ROZWIĄZANIA SYSTEMOWE.

Każdy szpital o III i II stopniu referencyjności powinien mieć wygospodarowane łóżka dla rodziców dzieci z neonatologii. Tak aby osoba przyjęta i której zostało przydzielone łóżko nie była pacjentką generującą koszty. Wiele z nas zadowoliłoby się rozkładanymi fotelami i nic nie stałoby na przeszkodzie by ten miesiąc czy nawet znacznie dłużej przesypiać noce na tych fotelach.

Pamiętajmy o tym że wcześniactwo jest nadal najczęstszym czynnikiem zgonów wśród noworodków na całym świecie i wielu rodziców nie zdążyło dojechać do dziecko aby się pożegnać kiedy umierało, ponieważ niekiedy mówimy o trasie nawet 200 km!

Także mam nadzieję, że poświęcimy niebawem tyle samo energii na to by próbować zmienić ten skandaliczny i bezduszny system, który kompletnie nie bierze pod uwagę rozwoju psychicznego najmniejszych.

 

PODUSZECZKA POLITYCZNA.

Telewizja Polska (TVP) podjęła temat, bo dzięki temu za chwilę będą mogli mówić o tym ile robią dla systemu i jak walczą z lekarzami, którzy wykorzystują swoją pozycję za pomocą środków publicznych.  W tle pojawia się już zdjęcie Nicole z Owsiakiem, co naprawdę nie jest przypadkowe. Zaczyna się gra polityczna, a to przecież ta polityka i każda poprzednia partia rządzącą jest odpowiedzialna za całą patologię w systemie zdrowia publicznego.

To obecna partia rządzącą (a przed nią też inne) nie robi nic aby poprawić stan polskiego systemu zdrowia publicznego. Nie zmniejszyły się kolejki do lekarzy, ani nie zmniejszyły się kolejki na zabiegi. W psychiatrii dziecięcej nadal jest tak samo źle jak było, a parę dni temu trąbiono, że w wielu województwach nie ma już miejsc aby przyjąć kolejnych, młodych pacjentów np. do próbach samobójczych.

Nierzetelne dziennikarstwo i politycy-hipokryci zaczynają teraz przerzucać odpowiedzialność na jednostkę, która owszem, zaliczyła wybitnie wielką wpadkę wizerunkową, ale jednocześnie to nie ona jest odpowiedzialna za ten spróchniały i dziurawy jak sito system. Ona po prostu wykorzystała swoją uprzywilejowaną pozycję, podobnie jak tę pozycję wykorzystują politycy w swoich wałkach. Jedyna różnica jest taka, że ona najpewniej za to odpowie, a politycy nadal będą udawać, że mają czyste ręce, choć doskonale wiemy ile milionów było i jest przewalanych z publicznych pieniędzy, żeby zapchać własne koryto.

Tu nie ma lepszych i gorszych w krętactwie, bo w jednym i drugim przypadku wykorzystuje się uprzywilejowaną pozycję, za którą płacimy wszyscy w gigantycznych podatkach. Dodatkowo mówimy również o ludziach, którzy nie tylko mają uprzywilejowaną pozycję z racji funkcji którą pełnią, ale również ze względu na majątek. Okazuje się więc bardzo szybko, że majątek idzie w parze z większym dojeniem systemu, za który płacą ludzie, którzy na otarcie łez w chorobie dostaną się na operację za kilka lat. Więc się wkurzają. I wybuchają.

 

 

MAMAGINEKOLOG JAKO OFIARA NAGONKI CZY OFIARA WŁASNA?

Od pary lat śledzę to wszystko ze względu na środowisko w którym pracuje i jestem, oraz analiz wpadek wizerunkowych, które spokojnie można nazwać bardzo dużymi (co należy podkreślić nie obserwuje jej). To również osoba, która może być przykładem dla wielu „Jak nie radzić sobie w kryzysie?” ponieważ w jej przypadku każda kolejna wpadka generowała  kolejne grono „antyfanów” doprowadzając do kuriozalnej sytuacji. Zamiast ugasić ogień w swoim influencerskim ognisku, ona go tylko delikatnie gasiła, by znowu go podpalić. A za każdym razem ogień był coraz większy. Obecnie już będzie bardzo trudno go ugasić, nawet przy pomocy dobrych PRowców.

W polskim środowisku influencerskim nie znajdziecie innej osoby, której wpadki wizerunkowe byłyby tak nieudolnie i tak źle poprowadzone. A są ludzie – również wśród gwiazd – które nie tylko mają podobne lub większe zasięgi, ale jeszcze dodatkowo każdy ich krok jest szeroko opisywany na plotkarskich portalach. Sochacki-Wójcicka do tego grona nie należy. Większość rzeczy w sieci na jej temat uruchamia się dopiero po tym jak zaliczy wpadkę. A o nią nietrudno, ponieważ w całej tej ogromnej machinie social mediów jest to osoba, która daje obraz wyjątkowo cynicznej osoby, która nie ma za grosz wyczucia i która nie rozumie, że social media rządzą się swoimi prawami, a nie jej własnymi.

Parę lat temu aby wyrobić sobie samodzielnie zdanie przeczytałam pierwszą część jej książek. Pomijając fakt, że książka ma liczne błędy gramatyczne i stylistyczne (co jest trudne do zrozumienia, bo przecież na pewno wszystko przechodziło przez korektorów), mogliśmy przeczytać o młodej kobiecie, która od pierwszej minuty swojego życia była uprzywilejowaną pod każdym kątem osobą i która nie miała oporów by przyznawać się do licznych znajomości, które posiadał ojciec. To nie jest przypadkowa osoba, która pogubiła się w zawiłym świecie pomówień, ale osoba, która została wychowana wśród przeświadczenia, że jest lepsza i że wszystko da się załatwić. Jeżeli jest ofiarą to jedynie swoją własną, ewentualnie własnych rodziców, którzy przyczynili się do wychowania kolejnego tzw. „bananowego” dziecka.  Tylko, że to „bananowe” dziecko postanowiło przez jakiś czas grać rolę przypadkowego lekarza, a ludzie potrzebowali kogoś takiego wśród influencerów.

Była też pierwszą lekarką w polskich social mediach, która weszła nie tylko w niszę, ale jeszcze poruszyła bardzo aktywny w sieci parenting. Sukces był murowany. Niestety choć naprawdę niesamowicie pięła się w górę i ma na swoim koncie liczne sukcesy, w krótkim czasie ze względu na liczne wpadki i brak refleksji stoczyła swój wizerunek do niskiego poziomu twórczości internetowej. Nie dlatego, że ludzie są zazdrośni i żądają ofiar, ale dlatego, że sama swoim zachowaniem doprowadziły do tego kryzysu.

Przykładem jest chociażby jej fundacja, której koszty były pozyskiwane z licznych zbiórek i którą sponsorowali jej obserwatorzy. Jednym z kryzysów było mówienie aby wpłacać pieniądze na fundacje i czynić dobro odmawiając sobie np. kolejnej pary okularów. Jakiś czas później ta sama osoba, która próbowała mówić innym czego mają sobie odmówić, otwierała na oczach tych samych fanów torebkę, której cenę przeliczono na kilkanaście (!!!) tysięcy złotych.

Ogólnie nie chodzi nawet o sam fakt posiadania takiej torebki – zarabia, ma – ale fakt tego jak bardzo się to gryzie. Z jednej strony mówienie grupie o wiele mniej zamożnej od niej, że mogą sobie czegoś odmówić, by samemu pokazywać produkty o wartości niekiedy kilku ich pensji. Gruby portal, kontra cienki portfel. Z cienkiego gruby próbuje wydoić.

Podobnie było obecnie z WOŚP. Jej nieprzemyślana wypowiedź, że ludzie nie chcą pomagać, doprowadziła do wzniecenia ognia o którym pisałam wcześniej. Ludzie przecież pomagali, ale zbiórek w tym roku było wiele. Po prostu nie pomagali jej zbiórce. Może dlatego, że od wielu miesięcy pojawia się pytanie gdzie podział się jakiś bus medyczny, który miała zakupić, a na który zebrano pieniądze już kilka lat temu?  I być może była to kwestia tego, że NA WŁASNE ŻYCZENIE stała się nietransparentna. A największą walutą jest właśnie transparentność.

 

NIE POZWÓLNY ZBOCZYĆ Z TEMATU.

Na koniec bardzo proszę spojrzeć na sprawę obiektywnie. Tak aby zrozumieć, że tu nie ma przypadków, kozła ofiarnego i to przypadkowego. To co się teraz dzieje to już ogromna machina mediów i nieudolna próba ugrania czegoś przez polityków, którzy powinni oberwać teraz rykoszetem, a dyskusja tak aktywna, powinna przeistoczyć się w równie aktywną walkę z tym chorym systemem i jego ofiarami.

 

A ofiarami są Ci, których nie stać na to by być klientami …