Rico miał 8 miesięcy, kiedy na OLX pojawiło się ogłoszenie, że szuka nowego domu. Na zdjęciu poprzedzającym numer telefonu właściciela, leżał na trawie z czerwoną piłką. Szczęśliwy. Sara nie miała tyle szczęścia. Jej poprzedni właściciele nie zweryfikowali do kogo trafi ponownie. Została przywiązana do drzewa przy drodze na tyle ruchliwej, że szybko ktoś ją zauważył. Oszacowano, że miała niewiele ponad rok. Bruno wylądował w schronisku po tym jak okazało się, że zostawiony bez opieki demoluje mieszkanie: „Weź go pan, bo inaczej uśpię!” – rzucił właściciel i tyle go było widać. Bruno miał pół roku. Rico, Sara i Bruno to efekty nieodpowiedzialnego brania pod swój dach psa. Takich psów w całej Polsce jest tysiące.
Historia Aresa rozpoczyna się po tym jak został zabrany z wioski. Szczeniaki wciśnięte w klatkach 1 na 1 leżały w swoich odchodach. „Zdarzyło się!” tłumaczyła właścicielka pokazując burą sukę i wydając małe temu kto chciał. Za wcześnie,bo już w 4 tygodniu ich życia. Znaleźli się chętni, bo przecież szczeniaki były piękne, małe i słodkie. „Miały ojca rasowca, tego tam sąsiadów!” – tłumaczyła właścicielka „tej, której się zdarzyło”. Ares był czarny i posiadał charakterystyczny biały, krawat. Zabrano go do dużego domu z ogrodem. Rodzina 2+2. Zdecydowani na psa. Sielanka się skończyła, kiedy Ares okazał się psem, nie zabawką. Nienauczony czynności fizjologicznych, zbyt wcześnie odebrany od matki zaczął stwarzać problemy. Nie nadawał się ani na kanapowca, ani na psa przy budzie. Nie nadawał się też na towarzysza, bo wiecznie wszystkich podgryzał. Zostawał sam na 9 godzin dziennie. I wylądował w schronisku. Obok psa w typie boksera o smutnych oczach. Jego zostawiono w lesie w okresie letnim. Najprawdopodobniej poprzedni właściciele wyjechali na wakacje. W okresie wakacyjnym takich psów ląduje w schroniskach wiele. Równie wiele w okresach świątecznych, jako nietrafione prezenty „pod choinkę„.
Była jeszcze Pinka. Piękna jak malowana, niegdyś księżniczka śpiąca na skórzanej kanapie, dzisiaj patrząca nieufnie na ludzi, bo już raz zaufała. Długo nie mogła się pogodzić ze zmianą jaka zaszła. Leżenia w ciasnej klatce, zamiast miękkiego, ciepłego posłania. Jej właściciele spodziewali się dziecka. Dla niej zabrakło miejsca, czasu …
Labradory. Rasa, która podbiła serca setek ludzi. Posiadają jedną znaczącą wadę – przekleństwo urody. Wciśnięte w sztywne ramy reklam, pokazywane jako bezproblemowe psy. Piękne, ułożone, idealne dla dzieci. Rasa – marzenie. Zdobywają szybko nowych właścicieli. Potem dopiero zaczyna się piekło. Piekło trwa, kiedy właściciele nie mają pojęcia o rasie, którą posiadają. Nie wiedzą, że labrador potrzebuje mądrego wychowania. Łatwo je popsuć. Trzeba mieć do nich dużo cierpliwości, ale przede wszystkim potrzebują dużo władowanego w ich rozwój czasu. Są trudną rasą. Do tego stopnia, że masowo lądują w ogłoszeniach, jak porzucone zabawki. Mają czasem tylko kilka miesięcy. Nierzadko z rodowodem. W gratisie miska i tygodniowy zapas jedzenia.
Cześć człowieku. Bierzesz pod swój dach psa. Psa, który czuje i który w momencie, kiedy do Ciebie trafia ufa Ci, widzi w Tobie przewodnika, przyjaciela. Kocha Cię. Po kilku miesiącach się go pozbywasz. Nagle przestajesz się nim interesować, traktujesz w kategorii problemu. Wychodzisz z założenia, że można go komukolwiek innemu oddać, stworzyć mu inny, może lepszy dom. Oddajesz go, bo zniszczył Ci buty, bo po raz kolejny zeszczał się na dywan. Nie myślisz o tym, że czynności fizjologicznych uczysz psa Ty. To Ty zawiniłeś. Nie pies. Bo nie chciało Ci się wstawać w nocy, żeby z nim wyjść, bo myślałeś, że ze szczeniakiem można wyjść tylko dwa razy dziennie.
Człowieku. Jeżeli nie jesteś gotowy na to by opiekować się czworonogiem przez najbliższe 10, czasem 15 lat. Jeżeli nie jesteś gotowy na opiekę, która oznacza wiele wyrzeczeń. Jeżeli nie masz czasu, by się psem zajmować: bawić się z nim, przytulać, spędzać czas. Jeżeli nie jesteś gotowy na sierść w domu, bałagan, sprzątanie kup, czasem wymiocin. Jeżeli nie rozumiesz, że pies nie jest zabawką, a żywą istotą: która oczekuje od Ciebie szacunku, by dać od siebie 100% miłości (zapewniam, psy kochają! tęsknią! czują!). Jeżeli nie ma miejsca w twoim życiu na tak wiele zmian. Po prostu: NIE BIERZ POD SWÓJ DACH CZWORONOGA.
Według danych statystyczny, w całej Polsce w roku 2015 do schronisk trafiło ponad 70 tysięcy psów.
Wśród tych psów pewna część to zabawki. Kupione, bądź rozmnożone przez przypadek. Niegdyś małe, urocze, chwile potem większe, często zbyt duże. Psy, które szybko awansowały z „ale słodki!” na „ale problem!”. Po cichu oddawane, przywiązywane do drzewa, zostawiane, wydawane „komuś”. Te, które miały najmniej szczęścia były wcześniej katowane. Do schronisk trafiały w złym stanie fizycznym, z ogromnymi ranami w psychice.
Psie Zabawki.
Zabawki nieodpowiedzialnych ludzi.
Zanim weźmiesz psa – przemyśl to!