Przyznaję Wam, że ten tekst powinien się pojawić rok temu. Czyli w momencie, kiedy w naszym życiu pojawił się Vader i nasze życie nabrało rozpędu. Wtedy właśnie wiele osób zadawało pytanie, czy w ogóle posiadanie tak dużego psa (Vader jest labradorem) w mieszkaniu (a nie domku z ogródkiem) jest naprawdę dobrym pomysłem. W końcu labrador potrzebuje przestrzeni i wybiegów. Nie tylko labrador, ale każdy pies – nawet york uznany za kanapowca. Nie ma jednak znaczenia na jakim metrażu masz psa. Znaczenie ma to jak się nim zajmujesz.
Odkąd jestem posiadaczką psa (a to nasz pierwszy wspólny z mężem pies), jestem na paru forach poświęconych psom. Obecnie czas mam ograniczony, więc nie jestem w stanie na bieżąco już wszystkiego śledzić, ale tego czasu miałam dużo w ciąży. I tak właśnie jednym z głównych dylematów ludzi, którzy chcieli przygarnąć psa było mieszkanie. Jedna pani kiedyś pisała, że ona wprawdzie mieszka zaraz pod lasem i pies miałby gdzie biegać, ale kawalerka, nie no – kawalerka odpada. Tylko, że gwoli wyjaśnienia, jej kawalerka byłaby odpowiednim miejscem, a pies przecież miałby wybieg i to super miejsce na wybieg. Tym bardziej, że chodzi o adopcje małego psa, który nie sięgał nawet kolan.
Oczywiście, kiedy posiadasz domek z dużym ogrodem niewątpliwie masz ułatwione zadanie – chociażby wychodzenia na załatwianie potrzeb fizjologicznych. Otwierasz drzwi tarasu i viole. Sprawa załatwiona. Jest tylko jeden problem – często niektórzy zapominają, że ogródek to nie wszystko i tak naprawdę jest to po prostu duży kojec. Pies potrzebuje wybiegów poza swoim terenem. Zawsze. Nawet w dobie posiadania ogrodu. I o tym powinien pamiętać każdy właściciel psa.
Mieszkam zaraz przy wałach warciańskich. Vader ma nawet swoich kumpli wyobraźcie sobie. Czyli takie psy z którymi się bawi i których właściciele nas znają, więc wiemy kiedy możemy spuścić nasze psy. Vader jest w ogóle psem, który wychodzi z założenia, że wszyscy chcą się z nim bawić niezależnie czy jest to pies, czy człowiek i niezależnie czy stary pies, czy szczeniak, york czy bernardyn. Ogólnie rzecz ujmując to dodatkowym atutem naszego miejsca na wybieg jest … rzeka. Vader kocha wodę, taka rasa, a dostęp do niej, zwłaszcza latem to przysłowiowy miód na jego uszy. Latem często jeździmy też na działkę. I tu właśnie pies ma … wybieg całodobowy. A po powrocie do domu pada na twarz i nawet otwierana lodówa go nie zachęci do podniesienia swojego ponad 30kilogramowego cielska, a to naprawdę oznacza, że jest zmęczony.
Pierwsza zasada, kiedy nie masz ogródka: pies musi mieć miejsce na wybieg! U nas w mieście otworzono kilka miejsc z ogrodzonym wybiegiem typowo dla psów. Nie są to jakieś duże miejsca, ale ogrodzone siatką sprawiają, że pies nie ucieknie. Jeszcze w sumie ani razu nie byliśmy, ale może któregoś dnia się wybierzemy, żeby Wam pokazać. Bardzo dobry pomysł. Zwłaszcza, że jeden taki wybieg ustawiony jest nad jeziorem, a wokoło jeziora jest pełno bloków, więc mamy ludzi, którzy posiadajac psa nie posiadają ogródka. Jeszcze jedna ciekawostka – pies potrzebuje tego wybiegu codziennie. Oczywiście jak raz nie pójdzie to nic mu nie się nie stanie, ale ogólnie zaleca się by pies się codziennie wybiegał. Zwłaszcza labrador. Labrador potem dużo psoci. Bardzo dużo!
Druga zasada, zawsze musi mieć zajęcie: owszem, psy generalnie dużo śpią, zwłaszcza szczeniaki, ale poza „pieskim życiem” potrzebują też zajęć. My mamy pod tym kątem bardzo, ale to bardzo trudne zadanie, bowiem Vader jest w stanie każdą, ale to naprawdę każdą zabawkę pogryźć. Nawet ostatnio rozprawił się z kongiem … Trwało to długo, ale dał radę. Dlatego kupujcie psom zabawki, żeby miał w tym mieszkaniu co robić.
Nasz pies nie ma swojego jednego jedynego kąta. Od kilku miesięcy nie ma nawet swojego … korytka do spania. Dlaczego? Rozgryzł. PT wkurzony stwierdził, że teraz niech śpi na kocach, ale koce też pogryzł. Ze zdziwieniem potem odkryliśmy, że dla niego to po prosty była zabawka i na wszelkiego rodzaju legowiskach jest mu po prostu za ciepło. Mieszkamy na poddaszu więc temperatury obecnie nam się wahają między 24 a 26 stopniami, choć mamy włączony wiatrak i zasłonięte rolety. Ulubionym miejscem psa na sen jest łazienka, dlatego nigdy nie zamykam drzwi od łazienki nawet jak wychodzę.
Jak się mieścimy? Jakoś. Odkąd mamy Stasia niewątpliwie brakuje nam tego jednego pokoju i tu nie o psa chodzi, ale musimy jeszcze przez ten rok, dwa zacisnąć zęby w pogoni za marzeniami. I może uda nam się je zrealizować. Nie sprawiło to jednak, że posiadanie psa było niemożliwe. Pies ma wszystko to czego potrzebuje do szczęścia – stały dostęp do picia, jedzenie w stałych porach, ciepły kąt i dużo, dużo miłości od nas. I nie tylko od nas. Moja mama go strasznie pokochała, a przecież była jedną z pierwszych i najgłośniejszy krzyczących, że nie powinniśmy się decydować na taki krok. Dzisiaj sama przyznaje, że gdyby mogła adoptowała by labradora i tylko labradora. A tymczasem wystarcza jej nasz. Pies ma wybieg, więc również się nie męczy. Mamy też podwórko, ale wspólne z innymi mieszkańcami (w sumie są tu cztery rodziny) i czasem sobie siedzę i opalam dupsko, a Vader oczywiście mi towarzyszy, podobnie jak towarzyszy mi, kiedy idę pranie wieszać i nie muszę go wtedy nawet brać na smyczy.
Pamiętaj również, że pies potrzebuje Twojego czasu. Jeżeli ma zostać kilka godzin sam w mieszkaniu już od szczeniaka i nie będziecie mogli mu zapewnić kilkugodzinnego szkolenia wychowawczego z Waszej strony, zdecydujcie się na mało wymagające rasy. Labrador wtedy nie wchodzi w grę. I parę innych ras, w których psy łatwo rozpieścić i doprowadzić do sytuacji, w której nie będziecie sobie radzić, a mieszkając w bloku będziecie również zdani na łaskę i niełaskę innych mieszkańców, którym np. wycie Waszego psa może przeszkadzać. Vader osobiście szczeka tylko jak dzwoni domofon, albo PT wraca z pracy, albo my ogolnie wracamy ze spaceru. Nie wiem jak on odróżnia nas od sąsiadów, ale odróżnia. U moich rodziców niesamowicie drażnią go również bijące dzwony z pobliskiego kościoła i niezależnie czy jest piątek, świątek czy niedziela one biją co jakiś czas – nawet ja cholery dostaję jak jestem u rodziców, a co dopiero pies. Mieszkańcom Jezioran współczuję.
Dodatkowo kwestia posiadania psa zawsze musi być przemyślana. Jednakże metraż mieszana nie ma dużego znaczenia jeżeli pies będzie miał się okręcić wokół własnej osi i was. Ludzi, którzy będą pamiętać o jego potrzebach.
Zapach i sierść. To sa dla mnie dwa powody, dla których mowię NIE dla dużego psa w małym mieszkaniu.
Pot ludzki, „zapach” odchodów w wc, włosy na sofie i dywanach, buty przepocone w przedpokoju… NIE! dla dużego człowieka w małym mieszkaniu! 😉 A jednak znosimy to, bo to nasze, naszych bliskich. Znosimy, bo kochamy. I tak jest z psem. Jeżeli kochamy, to znisimy😊
Sierść na małej powierzchni łatwiej posprzątać. 😉
Chciała baba to ma… ma amstaffa.. A on nie ma kolegów, bo każdy się go boi.. Na prezent ślubny z mężem zdecydowaliśmy się na psa.. na psa rasy ( w skrócie ) amstaff. Jest to bardzo kochany pies, oddany, ale także kocha wszystkich i wszystko.. nawet kotu krzywdy nie zrobi. Obecnie kończy rok. Problem mamy z witaniem gości… Z nim to nie możliwe, bo skacze i drapie ( oczywiście z radosci) i zostawianie go samoego w domu, jest to nie możliwe.. A teraz zaczął sobie uciekać ( my już nie wiemy gdzie) i lata sobie po polu, ale o dziwo wraca. Dobrze, ze macid zaprzyjaźnione psy, bo u nas ze strachu nie dopuszczają. Też waży ok 30 kg i dzieci kocha, ale każdy myli je z pittbulami i się jego boją..