Nie będę Was przepraszać za to, że robicie dziecku krzywdę.

Jutro mi przejdzie i będę to miała w dupie, ale dzisiaj to ja po prostu, leżąc chora, będąc chorą i czytając z nudów Internety, mam słowotok. I ja naprawdę przepraszam, ale mamą jestem prawie (hoho) 7 lat i czuję się rzeczywiście tak jakbym pożarła wszystkie rozumy. I na pohybel jego mać tym wszystkim matkom, które sadzają dwumiesięczniaki i dają im bigos do żarcia w wieku czterech miesięcy. Ja nie będę Was przepraszać za to, że robicie dziecku krzywdę, a robicie. Serio.

Dziecko nie jest wszystko żrącym odkurzaczem. Wiem, części się tak wydaje, bo skoro półroczniakowi nic nie jest od zmiany mleka modyfikowanego czy też cyca na łaciate czy inne białe, to przecież na zdrowie, taniej i lepiej. Bo przecież babcia Henia z ciotką Wiesią tak były karmione. Pasów też nie zapinać, bo ciocia Wiesia z babcią Henią nie zapinały i woziły Was rowerem na wiklinowych fotelikach bez pasów i bez kasku.

Ja wiem, że młode matki, świeżo upieczone, zbyt często mają przy sobie matki czy babcie, które najchętniej wsadzałyby dziecku udko do pomemłania już w kołysce i co gorsza do nich kompletnie nie dociera, że to niezdrowe. Ja nawet wiem, że się te rady jakoś na początku przyjmuje do siebie, a potem buntuje przeciwko każdemu kto ośmieli się powiedzieć, że sorry Mała, ale organizm Twojego dziecka nie jest w stanie trawić tej golonki po bawarsku.

Jaś ma rówieśnika. Jego matka twierdziła, że dziecku trzeba dawać wszystko (sic!), a jej syn powoli zaczął przypominać piłkę plażową. To nic – mawiała ona – chwaląc się wszystkim, którzy chcieli jej słuchać, że jej syn waży już TYLE kilogramów i jest duży po tatusiu. To również nic, że bigos dla 7 miesięczniaka to prawie jak kret do przeczyszczania rur. Przetrwał. Na zdrowie. A potem chłopiec w wieku 3 lat miał nadwagę i takie problemy żołądkowe, że matka lądowała z nim co chwilę w szpitalu. Gratulejszyn.

Ja już naprawdę nie mogę czytać o tych wszystkich niemowlakach, w które ładuje się wszystko. I komentarze, że przecież można, że nie powinno się nic ograniczać, że czekolady też może spróbować w wieku 6 miesięcy, bo jak nie, to zabierasz mu dzieciństwo. Rozumiesz? Dzieciństwo! A mała paczka Leysów produkowana jest dla maluchów. Mnie to przeraża. Wybaczcie.

Nie zamierzam nikogo przepraszać za to, że dostaję palpitacji serca jak widzę dwumiesięczne dziecko posadzone w chodziku. I pal już licho ten chodzik o którym napisałam już chyba wszystko parę miesięcy temu, ale dwumiesięczniak, którego matka z  taką dumą na fejbuku umieszcza, to już mi trąci znęcaniem fizycznym ze szczególnym okrucieństwem. A jak ja jeszcze na dokładkę zobaczę pytanie, czy roczniakowi można dać pół tabletki nasennej dla dorosłych, coby noc przespało, to ja naprawdę uważam, że rozmnażać powinni się tylko Ci z odpowiednim IQ.

I tu nie chodzi oto, że masz być rodzicem idealnym, który na widok swojego dziecka dostaje ślinotok. Ani nawet nie zamierzam Cię przekonywać, że macierzyństwo jest tak słodkie, że rzygniesz tęczą. Ale na litość boską, miejcie trochę rozumu! Odrobinę chociaż. Że te zakazy to nie są po to, żeby Wam na złość zrobić. Wasze dziecko nie potrzebuje do szczęścia bigosu i zagryzek w postaci golonki w wieku lat jeden. Potrzebuje matki z kawałkiem mózgu.I ojca z drugim takim kawałkiem.

Klaps to bicie, czy przyjmujesz ten fakt do wiadomości czy nie. Twierdzisz, że nie? To zdefiniuj mi słowo „bicie”. Uderzasz dziecko w dupę, żeby wywołać posłuszeństwo, a potem jak Twoje dziecko bije się z kolegą, rozdzielasz ich z głośnym: „Bo zaraz oberwiesz”. Humor pierwsza klasa. Jak się dorośli po mordach pizgają to mówimy o przemocy, jak mąż żonę uderzy, bo zupa za słona, to mówimy o przemocy. Ale jak do cholery się dzieci bije, leje się po tym dupsku, żeby było posłuszne, to już o wychowywaniu mówimy. Kumasz ten absurd? I co z tego, że dupa nie szklanka. Co z tego, że sam dostawałeś po dupie, że usiąść przez tydzień nie mogłeś. Bijesz dziecko, nad którym masz przewagę fizyczną. I co teraz mi napiszesz? Że Ci wolno? Nie wolno jego mać. Nie wolno Ci, bo dziecko ma prawo do nietykalności cielesnej. Rozumiesz? Jeżeli nie, to idź do szefa, niech Cię bije jak zrobisz coś źle. Taki wychowawczy mobbing.

Pytasz na forach internetowych o diagnozę dla swojego niemowlaka, bo przecież pójść do lekarza nie łaska. (fakt wszyscy opłacenia przez koncerny, źli! – och ironio!). Z pewnością Wandzia, która w miejscu pracy ma wpisane „szlachta nie pracuje” trafnie zdiagnozuje wysypkę u Twojego dziecka, a te wszystkie leki bez recepty będą najlepsze. I co z tego, że na czole Twojego dziecka można usmażyć jajecznicę, Ty i tak będziesz pytać co zrobić z gorączkującym dzieckiem. A w ciąży, ja tu nie zamierzam personalnie uderzać, choć rączki drapią – napiszesz innej mamie z zagrożoną ciążą, że przecież od leżenia to można pierdolca dostać i jakby tak każda miała tylko leżeć i pachnieć, to by dom syfem zarósł.

I masz przepraszać jeszcze może, za to, że Twoje dziecko jeździ w wózku z „dizajnem” a nie jakąś tam taczką po dziesiątym dziecku. Bo Ci się lepiej powodzi, to też przepraszaj. I za to, że pracujesz, bo w Polsce nie ma pracy i w ogóle teraz to „piŃcet” na dziecko załatwi sprawę. Zdzisiek chodź do łóżka, trzaśniemy sobie jeszcze trójkę i pracować nie będzie trzeba.

I wisiadła. Ach. Super, że chcesz nosić dziecko w nosidle, ale miejże litość i się wyedukuj.

 I Ty, Ty głupia blogerko, ty zasrana pi… i s… i k… jakim Ty prawem k^%$@ jego mać, krytykujesz mnie, przecież ja wiem lepiej, co Ty wiesz o życiu.

Ja? Nic przecież.

Ulało mi się. Idę do lekarza.

Nie pozabijajcie się.

 

 

84 komentarze

  1. Przynajmniej po tych 7 latach, mając dziecko możesz to napisać. Możesz to mówić. Gdybym napisała to samo, ba, nawet tymi samymi słowami nie posiadając dziecka zostałabym zasypana tekstami „będziesz mieć dziecko to zrozumiesz”, „nie masz prawa wypowiadać się o dzieciach bo ich nie masz”, „żadna pedagogika ani psychologia Ci w tym nie pomoże” oraz „to psychologiczna paplanina, gówno wiesz”.
    Autentycznie ludzie mnie przerażają. I przeraża mnie to, że jak sprzeciwiasz się debilizmowi to podobno sprzeciwiasz się byciu dobrą matką i sprzeciwiasz się szczęściu dzieci. Spoko.

    1. Dokładnie. „Ty nie masz dziecka, to co się wypowiadzasz? Będziesz miała swoje to zobaczymy jak będziesz wychowywać”. Tak jakby do rozsądnego myślenia, świadomości i bycia normalnym rozumnym człowiekiem trzeba było odchować przynajmniej dzisiątkę dzieci.

    2. Noemi Skotarczak

      Sama przyznaję bez bicia, że rady bezdzietnych wsadzam głęboko … Z drugiej strony bardziej dogaduje się z bezdzietnymi i koło się zamyka. 😉
      Praktyka a teoria to dwie różne sprawy. Miałam kiedyś o tym wpis. Nie chcę mi się teraz szukać. 😉

      Ale w pełni rozumiem, że wypowiadać się z perspektywy bezdzietnego jest trudniej.

  2. Jesteś najlepsza 😉
    Uwielbiam Twoje wpisy!

  3. Prawdziwy , świetny tekst …. Rozumiem dokładnie twoją irytację – niejednokrotnie czytając pytania mam , kobiet w ciąży itd na stronach zastanawiam się jak te kobiety chcą bądź są matkami. Jak one skończyły podstawówkę , gimnazjum a już nie daj boże jak zdały maturę? Niejednokrotnie zastanawiam się czy to żart czy fakt. Moje dziecko miało rozszerzaną dietę zgodnie z zaleceniami WHO – i o zgrozo od urodzenia była na MM i ma się dobrze , rozwija się świetnie choć golonki czy bigosu jeszcze jako 2,5 latka nie próbowała. Nie jestem idealna , często się złoszczę na Młodą , czasem podniosę na Nią głos – następnie mają wyrzuty sumienia. Ale na litość boską jak dziecko chore- jadę do lekarza, na SOR- wypraszam wolne dni w pracy , żeby zostać w domu jak jest chora. Bo podobnie jak Ty jesteś w grupie pracująca mama – czyli ta zła . Również stać ma na wypasiony wózek czy o zgrozo zabawkę za 100 zł i nic mnie w życiu nie irytuję tak jak słyszę , że mam lepiej .

  4. To było w punkt, z wszystkim zgadzam się w 10000….% Chociaż szczerze mówiąc czasami sama sprawdzam opinie w sprawie chorób i zaleceń lekarza 😉 Pozdrawiam i zdrowia życzę!

  5. Brawo!!! <3

  6. a ja głupia cipa myślałam pół życia co za kretyn małą paczkę czipsów wymyślił. Wystarczyło wejść do Matki Prezesa i już wszystko jasne 🙂

  7. Wiesz co mnie najbardziej wkurwia w tym, że napisałaś ten tekst?
    To że nie przeczyta go właśnie żadna Dżesika, wsadzająca dziecko w chodzik, żadna inna, która karmi dziecko dwu miesięczne marchewka z zupy robionej na kostce rosołowej i żaden Brajan, który klapsami chce pokazać „kto tu rządzi”, a później mieć pretensje, ze dziecko go nie szanuje :/

    1. Ha ha ha, niesty, ale masz racje.
      pozdrawiam.

  8. Pomijając już to wszystko o czym napisałaś, błagam powiedz, że tekst o dwumiesiecznym dziecku w chodziku to była fikcja literacka bo inaczej stracę wiarę w ludzi 😉

    1. Nie, to nie była fikcja literacka. Na Facebooku jest fanpage „Sprawa dla Mopsu”, a tam sporo takich przypadków.

    2. Ja się bardziej boje tekstu o rocznym dziecku co go chcą szprycować tabletkami nasennymi!!! Matko Boska!

  9. Amen. Żałuję, że nikt mi tego samego nie powiedział, kiedy wróciłam z młodym ze szpitala do domu i rozpoczęłam swoją przygodę jako matka.

    Dziś jestem przerażona tym, w jaki sposób wychowywałam go przez pierwsze lata – słuchając babci, mojej mamy i ciotek…

  10. B-R-A-W-O!
    Mój ulubiony tekst, ja mam trójkę/czwórkę dzieci z każdym tak robiłam i żyją

  11. Proponuje byś pisała zawsze jak jesteś wściekła! 🙂 Co niektórym potrzeba trochę prawdy i mam wrażenie, że jak ich tabletek z twoim tekstem przez łeb trzepnè to może trochę klocków na miejsce z powrotem wpadnie.
    I udostępniam to dalej i tyle! 😛

  12. KOCHAM CIE!!! Jesteś wielka! Zyczę Tobie i wszystkim dzieciakom, żeby Twój post został kiedyś odczytany w telewizji śniadaniowej ;D Kur*a żeby tak moi teściowie rozumieli kwestie dietetyczne, żywieniowe. Wydaje mi się, że próbowałam na nich już wszystkiego i nic nie działa! Dla mnie to jest emocjonalna patologia, bo tacy ludzie w gruncie rzeczy w dupie mają dobro dziecka (zdrowie, odpowiedni rozwój, wyrabianie prawidłowych nawyków żywieniowych). Co mam zrobić z teściami? i tatusiem który nie zwraca im uwagi gdy dziecko paszone jest ciastkami i słodyczami najlepiej przez wiekszosc dnia?! Pomocy…. 🙁 !

    1. Pokaż im ten tekst 🙂

  13. Kolorowa Mamarowa

    Pojechałaś po całości! Podoba mi się! Brawo Ty za to, że masz jaja – ja czasami może zbyt delikatna jestem, co by przypadkiem nie urazić. Może do kogoś to trafi, reszta się poobraża, ale jak to mówią: tylko głupcy się obrażają, a śmieci idą z prądem ;P

    Pozdrawiam!

  14. To chyba pierwszy moj komentarz na jakimkolwiek blogu…. Brawo Ty, brawo Ja:) Mam podobnego zyciowego wkurwa jak Ty! Nie godze sie na nieszczerosc, debilizm i pozerstwo. Moze rzeczywiscie (jak wyzej ktos napisal) nie przeczyta tego wpisu zadna Dzesika ale ”ona” i tak nie skuma o co chodzi:) Niedawno widzialam wsrod moich ”znajomych” na FB fotke: laska trzyma na rekach moze 1-2 miesieczne dziecko i daje mu ”na sprobowanie” czekolade. Krew mnie zalala… a tam wpisy: Ale super! Jesoooo ale slodziak! A ty ty bobasku… Rece opadaja! Jaka trzeba byc kretynka, zeby przyszedl do glowy taki pomysl. To tylko jeden z wielu przykladow. Ja nie uwazam sie za idelana kobiete, matke i wiem jakie bledy popelniam ale czesem to mialabym ochote potrzesnac taka puste makowka…. amen!

  15. Zazwyczaj nie komentuje tego co przeczytam w internecie ale ten wpis po prostu został mi z ust wyjęte! Jak ja mam dosyć tych wszystkich rad mojej teściowej, że mój czternostomiesięczny synek powinien jeść już sam i ona to by mu miskę postawiła z łyżeczką i jak będzie głodny to zje… Albo, że musimy iść z nim do specjalisty bo nie nie słucha jak babcia coś mu każe albo go woła… O ironio babcia które może przez cały tydzień spędza z nim trzy godziny. No i oczywiście obiady powinien jeść razem ze wszystkimi, to co my! Jak w ogóle mogę mu jeszcze gotować osobne obiady, chyba mam za dużo czasu i w dupie mi się poprzewracało od tego siedzenia w domu z małym. Przemoc przemocą ale jej bym chętnie po pysku dała 😛

    1. A ja się zgadzam z Pani teściową w kwestii żywienia 😊. Oczywiście, że czternastomiesięczniak może próbować jeść sam łyżeczką i oczywiście, że może jeść przynajmniej część obiadów dorosłych właśnie razem z dorosłymi. Ziemniaki, makaron, świeże warzywa, czy ryż, gotowane mięso,zupy przecież też! A wspólne jedzenie posiłków to właśnie kształtowanie zdrowych nawyków żywieniowych! Nie przesadzajmy też w drugą stronę.

  16. W końcu ktoś jest szczery ! Brawo! Sama byłam nie raz krytykowana za to , że śmiem ( zapytana) pouczać głupie mamy bazujące na babcinych mądrościach. Nie uważam , że każdy ma prawo robić z dzieckiem co chce. Czemu ? Bo dziecko to nie nasza własność i nie mamy prawa robić mu krzywdy z powodu naszej głupoty. Brawo inteligentna mamo ! 🙂

  17. Prawda… Choć z tym o lekarzach średnio sie zgadzam bo dzis wielu lekarzy sama nie wie co dolega dziecku i ładuje w nie bóg wie co bo „to powinno pomoc a jak nie to zapraszam na kontrole”. Czasem mniejsza krzywda dla dziecka zapytać na forum, a to ze koncerny farmaceutyczne, to nie nowość, tak jest 🙂 ostatnio znajomy lekarz powiedział mi, ze odwiedzają go nawet LEKARZE którzy próbują mu wcisnąć leki i inne suplementy bo pensja lekarza marna i musza dorabiać a to opłacalny biznes ( mówił akurat o ginekologii) 🙂 nikt tego nie wymyślił, tak sie dzieje 🙂 co do reszty to masz 100 % racji. Żałuje, ze nie moge pewnym osobom z rodziny takim tekstem przyjebac w twarz … Pozdrawiam

  18. Narobiłam sobie wrogów w rodzinie męża komentując karmienie dziecka (4mce) parówką…ale warto było!!!!!Tekst genialny

    1. Noemi Skotarczak

      Ja miałam rok temu w święta spięcie na temat klapsów właśnie. 😀 Z ciotką.

  19. Świetny artykuł, dobrze wiedzieć że są matki myślące podobnie do mnie 🙂 szczególnie jeżeli chodzi o dietę malucha.

  20. Cudo. Chciałabym dodać od siebie z pierdylion uwag dodatkowych ale na te okazje specjalnie założę bloga 🙂

  21. Obyło się jednak bez ofiar:P
    Dobry tekst…Tylko u mnie to jakieś Babcie innego gatunku, bo jak jabłko w ręce widzą, to od razu miksera po szafkach szukają, a udko kurczaka to chyba by zawał wywołało momentalnie…
    Zdrowia także życzę!

  22. Mnie przerażają te babcie które chcąc dziecku zrobić przyjemność kupują te wszystkie jogurty z drażetkami, Kinder niespodzianki, cukierki, chipsy i batony….
    Ja czuję wyrzuty sumienia jak zjem coś słodkiego, ale jestem dorosła i mam świadomość tego co jem, że jest to dla mnie złe. Ale kochające babcie, prababcie i nie daj Boże rodzice kupują takie rzeczy dziecku mając tę świadomość?!
    Psu by się tego nie dało a oni ładują to dzieciom..
    Matką będę za jakiś tydzień, ale już teraz czytam, słucham mądrych mam, żebym popełniła jak najmniej błędów.

  23. jeśli kupiłaś wózek za własne pieniadze to ok…ale jeśli dostajesz coś od firmy produkującej wózki i w zamian za to rozwodzisz się na blogu jaki cudny wózek za jedyne 4tys to wybacz….ja to nie wchodzę…

    1. Noemi Skotarczak

      Ja uważam, że wszystko jest kwestią zaufania. 😉 Znam blogi, które polecają fajne i niezbyt tanie rzeczy (i nigdy grosza za to nie dali), ale jestem w stanie uwierzyć, że jakosć tych produktów jest bardzo dobra, bo wiem, że byle gówna do reklamy nie biorą. Znam tez i takie, które po tym jak zareklamują produkt „och i ach” sprzedają go następnie innym, twierdząc pokrętnie, że „nie mają go gdzie wcisnąć w domu, a kolejne firmy chcą się zareklamować”. No sorry-memory, ale nie kupuję tego. Jeżeli ktoś mi wciska kit, że rowerek jest na x lat, a po miesiącu się go jednak sprzedaje, no to nie.

      A wózek niech i będzie za 7 tysięcy. Jeżeli fajny, jeżeli za darmo, to bierę od razu i reklamę cacy zrobię. Aczkolwiek musze mieć pewność, że wózek rzeczywiście jest fajny i dobrej jakości. 😉 Dlatego nie będę nigdy dobrze zarabiającą blogerką. 😀

  24. Kocham Cię. Miłością czystą i nieskażoną jak me mleko w cyckach. Peace.

  25. ja mam jeszcze parę dni do porodu, więc chwilowo większość rzeczy, o których piszesz bulwersuje mnie tak na zapas (bo nie jestem matką, więc nie mam prawa się wypowiedzieć) 😉 ale z tym wózkiem się zgadzam – kupiliśmy nieprzyzwoicie drogi wózek i za każdym razem jak ktoś pyta co wybraliśmy na wszelki wypadek pokazuję tylko zdjęcie (wózek nie ma pierdyliona metek i nie jest oklejony logo firmy z każdej strony, więc kto ma wiedzieć ten wie co to, kto nie wie ten się nie domyśli), a nie podaję nazwy, żeby sobie nie googlowali i nie myśleli „łooo, powodzi się”! tak samo z fotelikiem – jest mi czasami głupio, że wybraliśmy taki za 8 stów, skoro przecież takie z zestawów milion w jednym też „dają radę” 😉

    pozostaje się cieszyć, że nie mam większych problemów w życiu 😉

    1. Noemi Skotarczak

      Akurat w kwestii fotelików samochodowych to idzie cena w parze z jakością. 😉 Stety, lub niestety większość nie bierze tego pod uwagę. Temat fotelików jest ogólnie na osoby post, bo to nadal coś, co przyprawia mnie o dreszcze, kiedy pomyślę jak wiele bezmyślnych rodziców wozi swoje dzieci bez niczego, lub z byle czym … a każda próba wyedukowania kończy się obrażaniem „bo mnie nie stać”. Na auto Cię stać? Na ubezpiecznie auta stać, a na fotelik nie? Litości!

      1. jakiś element mojej poznańskiej duszy mnie boli, bo my nawet nie mamy samochodu i jest szansa, że użyjemy tego fotelika dosłownie 5 razy ;))) ale fotelik i jego jakość to było coś, o czym w ogóle nie dyskutowaliśmy, miał być dobry i bezpieczny nawet gdyby miał nam posłużyć tylko do powrotu ze szpitala w samochodzie mojego taty

        a ludzi, którzy mają samochody i regularnie ich używają, a przy tym kupują zestaw spacerówka+gondola+fotelik za jakieś śmieszne pieniądze po prostu nie rozumiem

        1. Noemi Skotarczak

          Na szczęście bardzo często, tym fotelikiem 3w1 jest Maxi Cosi Cabrio. Więc 5/5 gwiazdek i wypas. 🙂

      2. czekam na post o fotelikach !! 😉

        1. Noemi Skotarczak

          http://noemipawlak.pl/2014/05/a-w-czym-ty-wozisz-swoje-dziecko.html

          Taki wpis już powstał prawie dwa lata temu. 🙂

  26. Mimo, że zgadzam się ze wszystkim co napisałaś, moim zdaniem zbyt łatwo przychodzi nam ocenianie innych. Zakładam, że jesteś matką nowoczesną i oczytaną. Na pewno zauważyłaś, że ostatnio dużo się mówi o tym, że oceny w szkole to krzywda dla dzieci. Widzę tu analogię. Każde ocenianie drugiej osoby jest krzywdzące. Czasami ludzie nie dostali dostatecznej wiedzy od swoich rodziców, czasami nie dojrzeli do pewnych wniosków, czasem nie są jeszcze na etapie poszukiwania dobrych rozwiązań. Myślę, że każda matka jeśli coś robi uważa to za najlepszą opcję. Zakładam dobrą wolę. I tu przejdę do puenty. Uważam, że osoby, które dostały od losu więcej ( odwagi, jasności umysłu, daru poszukiwania), powinny wspierać te jednostki słabsze, edukować, zachęcać do odkrywania nowych rozwiązań. Krytykować jest najprościej a leżącego się nie kopie.

    1. Noemi Skotarczak

      ” Uważam, że osoby, które dostały od losu więcej ( odwagi, jasności umysłu, daru poszukiwania), powinny wspierać te jednostki słabsze” 😀 😀 😀

      Możesz mi dać jakieś rady jak edukować te twoim zdaniem słabsze jednostki? Jak zachęcać do odkrywania nowych rozwiązań? Bo widzisz, dyskusja polega na tym, że dana matka, twierdzi, że „ona wie lepiej” „bo ja tak byłam karmiona”. I co ja mam napisać: „Słuchaj, skarbie kochaniutki, ale czasy się zmieniły”? To ona mi odpisze: „Na gorsze, bo chemia w jedzeniu, a ona ma mleczko prosto od krówki”. I ch…, że mleka od krowy się nie podaje przed rokiem. Ona tak była karmiona.

      Byłam świadkiem dwa, lub trzy dni temu dyskusji w grupie sprzedażowej. Mama w ciąży pytała o nosidła, bo bała się trochę chustować. Dostawała propozycje wisiadeł. Było parę dziewczyn, które pokazały nawet grafikę IHD i różnicę rysunkową między wisiadłem a nosidłem. Efekt był taki, że część Pań, które sprzedawało wisiadła oburzyło się, bo one nie tylko nosiły przodem do świata (sic!), ale jeszcze im polecono dane wisiadło i dziecko było zadowolone.

  27. Ja mam dwoje dzieci (17 i 9 lat), przy pierwszym bylam zbulwersowana, dlaczego ludzie daja slodycze dzieciom, moje nie dostawaly slodyczy do drugich urodzin (jedno i drugie), wozki kupowalam dla dzieci, mialy byc dla dziecka wygodne a nie dla mnie. Po jakims czasie wymieklam i przestalam sie dziwic czemu ludzie robia tak a nie inaczej, ja Swiata nie zmienie, co nie znaczy ze jestem idealna matka i nie popelnialam bledow. Przez wiele lat myslalam, ze w starsza corke wlozylam zbyt duzo wysilku, ktory poszedl na marne, wcale nie czytalam jej po 20 minut dziennie, a codziennie po godzinie czy dwie, ja lubilam tak spedzac czas z nia a ona ze mna. Przez wiele nastepnych lat nie przeczytala zadnej ksiazki. Dzis gdy ma 17 lat uwielbia ksiazki i mowi, ze to co ja interesowalo bylo za trudne dla niej do czytania, a to co mogla czytac bylo nudne.
    Nie przejmowalabym sie tak innymi, nie ma sensu. A tak w ogole wydaje mi sie, ze nadchodzi nowe pokolenie, ktorego wieksza czesc nie bedzie zainteresowana posiadaniem dzieci. Dojda jeszcze dzieci wychowywane przez pary homo i jak taka para homo bedzie ok, to moze lepiej niech wychowuja takie dziecko dwie kobiety, niz para mieszana-patologia. Chyba wszystko przestalo mnie dziwic, mam co robic z moimi dziecmi, wiec do cudzych sie nie wtracam, nie dziwie sie gdy ktos nie karmi, gdy karmi za krotko, za dlugo, nie patrze na cudzy sprzet. Nie kupowalam mojemu synowi drogiego rowerka biegowego, a po prostu odkrecilam pedaly od starego rowerka corki. W wieku 3 lat smigal na tym rowerku, po miesiacu przesiadl sie na rowerek na dwoch kolkach, nauczyl sie tak samo trzymac rownowage na tyn starym rowerze po siostrze jak jego rowiesnicy na balance bike za 800 zl wtedy w Polsce. Niektore dzieci byly zapisywane na modne sporty, a ja patrzylam czego potrzebuje moje dziecko by byc samodzielnym, corka chodzila na tenis nie dlatego, ze byl modny, ale dlatego, ze miala problemy z koordynacja, po 4 latach gry w tenisa, jest jak uzdolniona ruchowo. Ja patrze na dobro moich dzieci, na to by byly samodzielne, by sie rozwijaly i ewentualnie nadrabialy to, czego im nie dala natura. Czy jestem dobra matka? Odpowiedza moje dzieci, jak beda dorosle a nie ktos kto jest przypisany do listy pod nazwa „znajomi” na fb. Buziaki dla wszystkich, mam obecnych i przyszlych, jak Swiat, Swiatem, dzieci sie rodza i beda sie rodzily, wychowuja je rozni rodzice, jedni wychowuja w sztucznym Swiecie pod zupelnym kloszem, bez telewizji, komputera, inni inaczej, dzieciaki wyrastaja.

    1. Najmądrzejsze słowa w poście i pod postem!
      Świata nie zmienimy, a dzieci wychowujmy według własnych zasad, zgodnie z naszym sumieniem. Każdy jakiś swój rozum ma, mały czy większy, wiec niech się nim kieruje. A jak się innym wydaje, że ktos robi krzywdę swojemu dziecku, niech złoży donos do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa😊
      Pozdrawia matki – furiatki, co wszystkie rozumy pozjadały.

    2. Najmądrzejsze słowa w poście i pod postem!
      Świata nie zmienimy, a dzieci wychowujmy według własnych zasad, zgodnie z naszym sumieniem. Każdy jakiś swój rozum ma, mały czy większy, wiec niech się nim kieruje. A jak się innym wydaje, że ktos robi krzywdę swojemu dziecku, niech złoży donos do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa😊
      Pozdrawiam matki – furiatki, co wszystkie rozumy pozjadały.

  28. Chyba nie zrozumiałam tego teksu, ani jego idei ani samego tytułu. Matka Prezesa opisuje jakieś patologiczne zachowania tak, jakby były one normą, a ona jedna pozjadała wszystkie rozumy i chciała zmieniać świat. Bez sensu …
    A co do żywienia – będąc matką wcześniaka byłam matką, ktòra bardzo ostrożnie i z opóźnieniem wprowadzałam Staśkowi nowe smaki i nowe konsystencje, bałam się że się zadławi albo, że będzie mieć jakieś kłopoty żołądkowe – dziś wiem, że to był błąd. Oczywiście wszystko z głową (bez przesady z tym bigosem, grzybami, czipsami czy czekoladą dla niemowlaka!), ale trzeba dziecko oswajać z różnym jedzeniem bo, jak mi powiedziała jedna mądra pani psycholog, to trenuje kupki smakowe i rozbudza w dziecku ciekawość nowych smaków. Mój Synek tej ciekawości w ogóle nie ma 🙁 chce jeść tylko to co zna – i to jest niestety moja wina.

    1. Noemi Skotarczak

      Był kiedyś taki profil, zacny bardzo, nawet DDtvn o nim mówili: „Beka z forum dla mamuś”. Ponieważ sama w tamtym okresie byłam na dwóch grupach rodzicielskich takie zachowanie jak te wymienione powyżej to było coś normalnego, tak normalnego jak dla mnie to, że bigosu się nie daje niemowlakowi. Pytania o bigos, kapustę z grzybami itp. pojawiało się zawsze w okresie świątecznym, bo to „pierwsze święta ninuni i coś musi spróbować”.

      Polecam fanpage, które ostatnio odlajkowałam: „Mamy mamom” czy np. gazeta „Dziecko”. Bolą oczy. 😉

    2. Proszę się nie obwiniać,a psycholog też człowiek i może się mylić.
      Jest ciekawa teoria na temat dzieci, które nie chcą jeść nowych rzeczy i mają monotonną dietę. Polecam książkę „Dieta Gaps” zawsze to lepsze niż poczucie winy.

  29. Mam taka kuzynke z dzieckiem w prawie Krzysia wieku. Krzys mial sie urodzic we wrzesniu a ten jest z pazdziernika. Nie powiem zebym w kwestiach żywienia dzieci była ideałem.
    Oststnio przy lodowce świecącej pustkami dalam swojemu 1.5 rocznemu dziecku serek homogenizowany wanilinowy. No i potem siedze i pluje sobie w twarz że tyle cukru dziecku dałam i że zapomniałam iść wczoraj po owoce do sklepu. I ja się tak zaręczam i dzwoni moja siotra z relacja o spotkaniu z tą naszą kuzynką. I ona temu swojemu daje do picia głównie colę, bo lubi. Moja siostra zabrała ich na stok na narty i mówi że może sobie kanapki i herbate zrobia. A ta że nie potrzeba bo ona ma napoje i chipsy DLA CAŁEJ RODZINY. No mi to wszystko odpadło jak to usłyszałam.

  30. Niestety, głupota ludzka jest teraz bardziej widoczna niż kiedyś. Jest internet, miejsce, w którym wujek Google zapewni Cie podając strony z Wikipedii, że dziecko spokojnie może jeść wszystko już minute po urodzeniu, że homeopatyczny środek z wyciągiem z krzaka połączony z trzema minutami w piecu uleczyć twoje dziecko z gorączki. Matki i babki, pamiętające czasy, w których na półkach w sklepie był tylko kurz, będą Ci powtarzac, że one tak a nie inaczej robiły w każdym aspekcie i dzieci żyją.
    I jedna przestraszona matka, druga głupia, trzecia podatna na wpływy nie weźmie pod uwagę, że kiedyś dawało się krowie, bo innego nie było, że dzieci chorowały i umieraly bez odpowiedniej opieki medycznej, bo kiedyś jej nie było! Że kiedyś dzieci jadly co wszyscy inni, bo zabiegana mama ośmiu dzieci, pracująca na gospodarstwie nie miała już jak gotować najmłodszemu osobno.
    Gdzieś w trosce o dobro dziecka ludzie się gubią, próby edukowania spelzaja na niczym, głupota jest i będzie. Taka selekcja naturalna XXI wieku. Już nie wirusy, wojny, zarazy i klimat będą krzywdzic, kaleczyc i niestety czasem zabijać dzieci. Teraz ta rola przypada nieprzystosowanym intelektualnie rodzicom. Smutne i przykre, ale tak jest. Żyjemy w świecie, w którym cześć Rodziców nie uczy się na błędach i zwalcza skutek zamiast przyczyny.

  31. Jejku ile w tych zdanich agresji. Bardzo źle mi się czytało ten tekst. Wszystko to można powiedzieć/napisać zupełnie inaczej. Z jakąś taką empatią na przykład. Wtedy ten tekst miałby prawo trafić do różnych matek i zmieniać ich światopogląd. Tak to tylko mocne klepanie się po plecach w towarzystwie wzajemnej adoracji.

  32. Ejmen, Matko,! Ejmen! Tyle na temat.

  33. Halo, błagam napisz, że te tabletki na sen to jakoś żart!!!! :O
    I jeszcze mamusie, które na plac zabaw zawsze zabierają żelki, chipsy, chrupki i cukierki bo dziecko nie może zglodniec. A potem nerwy w domu bo obiadu jeść dziecko nie chce. 😉

  34. Tak a porpo absurdów, moja teściowa, dla której jestem największą karą jaka spotkała jej synka, pielęgniarka starej daty, warto dodać, uważa, że zupka chińska dla mojej dwuletniej córki jest w porządku, bo przecież jadała warzywa ze słoiczka(!!!!). Jak powiem, że moje dziecko w wieku sześciu miesięcy dostawało ptasie mleczko i herbatkę w proszku w miseczce z łyżeczką, to chyba wobec powyższego nie muszę tłumaczyć jak niewiele wspólnego z tym miałam. Dziecko u babci nie zostaje, każdy kto znajdzie się przy Małej chociaż chwilę ma składać raport czy, co i jakim prawem dał jej coś do jedzenia. I wiecie co? Śmieją się ze mnie. Że dziecku kalorie wyliczam zamiast się sama odchudzać, że niezrównoważona jestem. Żarty jakieś.

    Co do kobiet, które dzieci nie mają mogę powiedzieć tylko jedno: światopogląd przed i po dziecku, może ulec zmianie, bo kiedy nie ocierasz z czoła wymiocin i przesypiasz spokojnie noce, łatwiej jest wyrokować kto jakim rodzicem jest i jakim się samemu będzie. Obojętnie czy masz rację czy nie, trochę wyrozumiałości też dla człowieczej słabości.

    Post świetnie napisany identyfikuje się z obiema stronami medalu, niestety, i, stety, bo czasami dobrze jest sobie uświadomić błąd.

  35. Bardzo dobry tekst! Zapomniałaś tylko o hektolitrach specyfików na kolki wlewanych w noworody od pierwszych dni życia…:( A, i o termometrach i innych narzędziach pchanych w odbyty rzeczonych noworodów :/

  36. Mam nadzieję, że poniosła Cię wyobraźnia! Bigos, golonka, chodzik dla dwumiesięcznego dziecka? Nie to nie dzieję się naprawdę!

  37. Kocham Cię!

  38. Aż się włos jeży. W życiu by nie pomyślała że to się dzieje na prawdę i żałuje, że dopiero teraz odkryłam twojego bloga !

  39. Choć relatywnie jestem „młodą matką” to jednak już swoje doświadczenie mam i też uważam iż mogę wypowiadać się na temat dzieci, mam ich dwoje niemal rok po roku. Do tego pierwsze wychowywałam 1.5 roku bez ojca i teraz już razem z dwójka. Mam blog na którym jakiś czas temu zamieściłam post zatytułowany „Moda na dziecko”, bo tak często postrzegam rodziców. Tych właśnie genialnych co zmachali sobie dzieciaki z czystej pychy i chęci dorównania innym otaczającym ich ludziom, ale do tej pory nie zajarzyli że dziecko to nie zabawka a instrukcji obsługi nie było..lekceważą wszelkie zalecenia i się z tą ignorancją, głupotą obnoszą. Po sobie wiem że jest ciężko oprzeć się babcinym czy maminym mitom, bo jakby nie patrzeć osoby nam bliskie wywierają sporą presję. Kiedyś dobry pediatra powiedział mi tak: matką jest pani, zalecenia są takie i takie babcia teraz jest nie po to by radzić a popilnować wnuka jak mama idzie do fryzjera 😉

  40. He he he gratuluję, niezły bigosik. Oj to widzę że te internety bardzo za skórę zalazły. Ja tak siedzę sobie z chorymi dzieciakami w domu i już kota dostaję (btw mam urlop… macierzyński, czyli full relaks i wypas bo przecież w domu siedzę) i jeszcze dodałabym coś o ospa party oraz puszczaniu pociechy na prochach do żlobka (pozdrawiam kilkoro rodziców z naszego). I tak sobie chorujemy i internety czytamy. Dzięki Noemi jesteś the best!

    1. A u mnie na wsi nawet żłobka nie ma 🙁

  41. Cudowny tekst! Ja bym jeszcze napisała o wszystkich syropkach na apetyty, zasypianie i inne takie, reklamowanych przez koncerny i wpychanych dzieciakom litrami…

  42. Rozumiem że Ty tak na poważnie? Że to wszystko się zdarza ? Gdzie ja żyję ja o takich rzeczach nie wiem i na szczęście babci, cioci itd wracać się nie dałam . To chyba dlatego moje prawie 6 letnie dziecko przeżyło bez czekolady bigosu i golonki od najmłodszych miesięcy…. Ja w to nie wierzę że tak można w ogóle robić dziecku ! A klaps no tak super wychowawczy, wlejesz takiemu 2 latkowi a on pójdzie do przedszkola i wleje innemu dziecku … Masakra … Dobrze że my mamy motylki (taki karny jeżyk) , i płacze jak ją tam sadzam (raz w miesiącu max) to ja chyba zła matka jestem że tak pozwalam dziecku płakać przez te 5-6 minut….

  43. Jak ty jesteś zła bo poslalas dziecko w wieku 6 lat do szkoły to mnie powinni zamknąć bo moja do szkoły poszła mając lat 3 😀 ( mieszkamy w Holandii). Dodatkowo też jestem za szczepieniami … My to chyba jakieś nie normalne jesteśmy co?

  44. Zgadzam się ze wszystkim, dodałabym do listy rzeczy,których przyzwoitym-choć-nieidealnym-matkom nie wypada wypowiedzi o poziomie poniżej jakiegokolwiek poziomu kultury, do tego oficjalnie z profilu z imienia i nazwiska. Przecież będą/są matkami i mają być przykładem, uczyć miłości i takich tam, poza tym ich dzieci już nieugo same będa na fb śmigać i zapewne będą mogły przeczytać wypowiedzi swoich wyniosłych mamusiek. Nie mówię o słowach niecenzuralnych używanych w formie wyładowania się, tylko o linczowaniu matek, którym nie wyszło – bo ich rodzice nie nauczyli, bo ojciec pił, bo mąż bił, bo baby blues. Że taką, co dziecko na śmietnik wyrzuca, to by zaj….y gołymi rękami. Że pijaną/palącą/pijana-palącą ciężarną by wypatroszyły z dziecka. A żadna nie ma pojęcia o tym, co z kobietą życie może zrobić. Polecam wywiady z takimi: http://tamtastronalustra.blog.pl/2015/07/15/to-nie-sa-ludzie/

    1. Noemi Skotarczak

      Z Aniką bardzo często rozmawiam. 😉 Jest moją wonder-women. Chyba strzeliłaś z tym linkiem. Bo jutro będzie wpis o takich „Wonder-Women” i wśród nich będzie Anika własnie.

  45. Szczera prawda!!! Z dzieciakiem lub jak w moim przypadku z dwójka można dostać pierdolca ale co niektóre „mamusie” to maja chyba Gerberka we łbie… Ale żebyśmy sie zgwizdaly to im i tak nic nie przetłumaczysz bo one wiedza lepiej…😒

  46. zgadzam sie z Toba, matki chwala sie tm ze ich malenkie dzieci, niemowlęta jedza „bigos” a co maja jesc skoro matka sma to podsuwa.. jakby dała im guwno za przeproszeniem to i te guwno y zjadlo.. w koncu to tylko malenkie dziecko.. prawdziwa milosc to kierowanie sie sercem a nie bezmyslnym trendem na wyscig szczurów

  47. Całkowicie się z Tobą zgadzam. Wiele razy mialam ochotę coś takiego wykrzyczeć. Moja córeczka ma prawie rok, wiec rodzina się już przyzwyczaiła, ale przez długi czas uważali mnie za nawiedzoną, która ma jakies fanaberie, bo się naczytała za dużo.

    Kiedy gotowałam pierwsze zupki dla Małej, tesciowa z obrzydzeniem ich próbowała i mówiła, żeby dosolić bo mdłe. I jak mogę dawać dziecku do picia TYLKO wodę?! Synek kuzynki, dwa miesiące starszy od mojej latorośli, w wieku 8 miesięcy był karmiony z talerza dorosłych zrazami i kiełbasą. No i oczywiscie chrupkami, chipsami, czekoladą. Bo przecież dziecko powinno jeść wszystko. A ja wyrodna jestem, bo Małej tego nie dawałam. No i czytam skład produktów dla dzieci – toż to upośledzenie jakieś.

    Rodzina kupiła nam wózek i nosidło, i była oburzona, że sie kurzą, bo ja używam chusty. Usłyszałam, że jak można tak dziecko zawijać, to niebezpieczne. A, i po co fotelik, to tylko parę kilometrów… Wspomniana kuzynka kąpała swoje dziecko raz na 2 dni, bo teściowa jej powiedziała, ze sie musi dziecko uodpornić. Parę dni temu widziałam około 10-miesięczne dziecko, któremu matka otworzyłą Fantę (!) i podała do picia tak z puszki.

    O tym, że śledze sporo porzadnych blogów parentingowych nawet nie mówię, bo to przecież jakaś anomalia wywrotowców. Styl pisania na „wewnetrznym wkurwie” jest bardzo atrakcyjny, szkoda tylko, że ci wszyscy którzy powinni, raczej tego nie przeczytają. Pozdrawiam!

  48. Super text! I chociaz nie mam dzieci to sie calkowicie z toba zgadzam. mieszkam w UK na „dzielnicy prokreacyjnej” wiec mamy z dziecmi sa wszedzie, i czsem jak sie przyjze czym one karmia te dzieci w cafejkach to az sie serce kroi. Nie mowiac juz o tym ze same chodzac w czapkach, rekawiczkach i puchowych kurtkach chetnie woza niemowlaki wsamych spichach i jakims tam sweterku i z komplecie golymi nozkami i raczkami, czy tez prowadza 5 latka do szkoly w lutym w szortach i podkolanowkach….
    Ps Calkowicie sie tez musze zgodzic z 'Instrukcje Prosze’ ze powinnas duzo pisac jak jestes wsciekla. Rewelacja! 🙂 <3
    Pozdraiwm.

  49. Zajebisty tekst (sorry za słownictwo). Na szczęście moja mam i teściowa są zdroworozsądkowe 😉 Ale rad „dobrych” ludzi słucham, ale trzeba umieć wyłuskać z tego to, co jest naprawdę przydatne i mądre. Nie można sluchać i ślepo eksperymentować na własnym dziecku! Moje dziecko je bigos, ale ma dwa lata. A uwielbia kwaśne jedzonko 🙂 Żurek to jest to 😉 Mamuśki muszą zrozumieć, że myślenie nie boli i najlepiej myśleć samodzielnie

  50. Co do mleka „od krowy” to ja je piłem, moja córka je pije i ma się dobrze. Wolę dać jej mleko krowie niż jakiś dziwny proszek, w którym nie wiadomo co się znajduje (nie mówię tutaj o przypadkach kiedy dziecko ma alergie)
    Uważam, że te wszystkie „zasady żywienia dzieci” itp… są promowane jedynie po to aby nakręcać biznes. Bo po co miałoby istnieć jakeś Bebiko czy inne dziwadła, skoro dzieciom wystarczyłoby mleko krowie.

    Nie chcę aby moja córka w przyszłości, nie mogła jeść tłustego, słodkiego i innych smacznych rzeczy ponieważ nie nauczyłem jej tego jak była dzieckiem.

    Nie dajmy się zwariować…

    Autorka wpisu opisała przypadki skrajne i ok, w takich przypadkach też się z nią zgadzam. Można przesadzić w jedną i w drugą stronę i ktoś kiedyś może napisać posta i wytykać w nim rodzicom, że dziecku do 16 roku nie dali „czekolady”.

    Takie podsumowanie jeszcze: jest blog, jest post, są komentarze, jest ruch na stronie – wszystko się zgadza 🙂

    1. Noemi Skotarczak

      Drogi Tato, piszesz, że nie wiadomo co znajduje się w mleku modyfikowanym, a wiesz co znajduje się krowim i dlaczego to mleko modyfikowane się jednak modyfikuje? Otóż każdy ssak produkuje mleko pod swoje młode. Krowa wbrew pozorom nie jest wyjątkiem, ale skład mleka, które produkuje krowa, nie spełnia kryteriów, które powinno przyjmować dziecko ludzkie. Dlatego właśnie to mleko krowie modyfikuje się na potrzeby dziecka, nie cielaka. Dlatego właśnie są mleka 1,2,3 i 4 – bo dla każdego przedziału wiekowego potrzebny jest inny skład, o ile w piersi zmienia się w naturalny sposób, o tyle ten proszkowany już nie.

      Dzieciom nie wystarczyłoby mleko krowie, ponieważ mleko krowie nie jest odpowiednie dla niemowląt i noworodków, a dla dzieci powyżej roku, nie jako zamiennik piersi czy mm, ale jako dodatek np. do budyniu, czy płatków.
      Dlaczego? Kilka przykładów:
      1. Po pierwsze: mleko krowie zawiera kazeinę – cielakom jest potrzebna do wyrośnięcia rogów, a nam ludziom, zatyka tętnice i żyły. Ponadto dzieci bardzo źle ją trafią.
      2. Laktoglobuliny bardzo mocno alergizują.
      3. Wchłania się tylko 10% (maksymalnie 20%!) żelaza z mleka krowiego (dla porównania kobiecego 70%, a mleku modyfikowanym nieco mnie, ale nadal więcej niż 20%).
      4. Mleko krowie zawiera śladowe ilości kwasów tłuszczowych i kompletnie nie nadaje się do prawidłowego rozwoju mózgu (dlatego aktualnie do wielu mlek modyfikowanych podawane są dodatkowe kwasy omega 3). W końcu mleko krowy nastawione jest dla cielaka, który w chwili narodzin ma 50 kilogramów (niemowlę ok. 3!) i nastawione jest głównie na wzrost, a nie na funkcjonowanie mózgu.
      5. Mleko krowie obciąża nerki i wątrobę (jeżeli rodzic dodatkowo mleko krowie słodzi! – sic!)

      Cieszę się, że córce jednak (jeszcze) nic nie jest.

      Jeszcze jedna moja sugestia, jeżeli wolno – to, że dziecko w wieku niemowlęcym nie zje nic słodkiego czy tłustego, nie oznacza, że później nie będzie chciało tego jeść. Od słodyczy łatwo się uzależnić. Podobnie jak od przypraw w postaci soli. Trudno potem z tego zrezygnować. Jednak dobre nawyki żywieniowe będą owocować tym, że dziecko nauczone jedzenia warzyw i owoców może wybrać (jak mój syn – dumna!) maliny, zamiast słodko kwaśnych żelków kolegi. 🙂

  51. Popieram w 100%
    Termin mam dopiero za 2 miesiące ale jakich ja się głupot nasłuchałam od otoczenia to brak słów. Mój ulubiony tekst to „teraz sama zobaczysz jak to jest”. Bo w końcu nie mam prawa się wypowiadać. Jak widzę 5 miesięczne dzieci w wózku z czipsami to mnie krew zalewa albo teksty życzliwych ciotek że „teraz to ludzie powariowali na punkcie dzieci i ze za ich czasów bla bla bla”. Super artykuł brakuje jeszcze tekstu o tabletach, telefonach i innych zabawkach dla „dzieci” dzięki którym rodzice mają święty spokój a nie ważne jak się to dziecko rozwija.

    1. Noemi Skotarczak

      Na wzmiankę o tablecie i telefonie poświęcę osobny wpis. Dlatego, że problem jest złożony. 😉 Ja bardzo często słyszę tekst: „No ale jak to?! Jaś ma telefon, a nie ma tabletu?”. Problem w tym, że telefon dostal stary model, właśnie, żebym miała wgląd to kwestii grania, a tablet może i dostanie w tym roku, ale to stoi pod wielkim znakiem zapytania. Chcę go uchronić od uzależnienia jak najdłużej. Póki mam jeszcze nad tym kontrolę. Z komputera korzysta dwa, trzy razy w tygodniu.

  52. Mam 4miesieczne dziecko i teściowa od miesiąca wałkuje temat, ze juz powinnam dodawać ciastko do mleka, bo na bank sie młoda nie najada i ze tak sie robi i oczywiście ja jako młoda mama sie w ogóle nie orientuje…

  53. Generalnie się zgadzam. Tekst mocny. Skoro mowa już o przemocy, to niemal oberwałem tym tekstem po twarzy. (taki żart) Ale masz rację. Tutaj rzuciłbym ze dwa swoje teksty, ale raz nie wypada, a dwa kto chce, to sam znajdzie, np. o szkodliwości OXYDAN 😉 słuchając jednak rad starszych pokoleń zastanawiam się, jak udało nam się przeżyć? Bo ja mleko krowie piłem będąc malcem, w dupę dostałem, bez kasku jeździłem po ulicach (!) i w domu mnie nie było od świtu do nocy (z przerwą na posiłki), pasów w maluchu nie było, do szkoły chodziłem sam (przez ruchliwą ulicę) i pewnie w tamtych czasach szczepili szczepionkami z rtęcią. Żyję. Mam się dobrze. Tymczasem ja wychowuje zupełnie odwrotnie swoje dzieci, niż sam byłem wychowywany. Zapinam pasy, zakładam kask, nie puszczam samych na podwórko, a słodycze są od święta. Przypadek? Nie sądzę… to na pewno znak czasu 😉

    1. Noemi Skotarczak

      Byłam wychowywana w podobny sposób. Taki samopas. Ale nawet moja mama, która stwierdza, że chodziłam do sklepu na drugiej stronie ulicy jako 4latka, stwierdza, że to były trochę inne czasy i teraz sama bałaby się puścić tak Jaśka (dla porównania od ma już przecież prawie 7lat!).

      Co do kasku, zawsze podaję jeden przykład: Jaś któregoś razu bardzo niefortunnie przewrócił się na rowerku biegowym. Nawet nie jechał szybko, a ja szłam obok niego, po prostu jakoś niefortunnie się przewrócił i z całej tej siły uderzył głową o krawężnik. Nie chcę nawet myśleć o finale tego upadku, gdyby na jego małej główce nie było kasku …

      No a na podwórko chodzi sam. Tylko my mamy ogrodzone podwórko, na dodatek przed domem mamy monitoring. 😉 Wielki Brat czuwa! Ale do sklepu też poszedł z kolegą po lody rok temu. Afera wybuchła blogu, że niech dunder świśnie. Bo jak można 6latka puścić samego do sklepu, w którym wszystkie Panie go znają i nie mu przechodzić przez żadną ruchliwą ulicę, a jedynie przez bruk? No można. 🙂

  54. Takie posty to opium dla mas, a raczej woda na mlyn dla mam. Nie ma to jak dowartosciowac sie rodzicielsko – czlowiek czyta o rodzicach-potworach, tesciowych z nareczem czekoladek i innych babciach bez krzty rozumu (same skrajne przypadki) a jedna mama z druga czuja sie cudownie bo one tak nie robia, tylko zalamuja rece jak inni moga byc tak zidiociali.

    Slyszeliscie o matce ktora poszla z dwumiesiecznym dzieckiem na plac zabaw i kazala mu zjezdzac na zjezdzalni? Ja tez nie slyszalam.
    Ale w internecie na pewno taka historia jest.

    Teraz pogratulujcie sobie ze wy tak nie robicie, dobry humor gwarantowany. Milej soboty.

  55. Zastanawiam sie, czy macie takie „tępe” matki i teściowe?
    CZy te z sa prehistoryczne 😉 czt. z minionej epoki? Oburzyłam sie… czy te osoby nic nie wiedza? nie czytały, nie słyszały????
    Jestem babcia, a od niedawna poczwórna 😉 i nigdy własnych (dzis juz 40 letnich dzieci) nie karmiłąm w ten sposób jak Wasze matki czy też teściowe proponują… Przywiązuje ogromna wagę do żywienia dzieci…
    Od 15 lat jestem niania i z ogromnym przerażeniem patrzę czy mamy zywia swoje pociechy… Staram sie wprowadzac zdrowe żywienie – nie , nie robie nic za plecami mam – tłumacze, proponuje….
    Jednak nie wszystkie zgadzaja sie ze mna… ale są też mamy ktore bardzo dbaja o prawidlowa diete dziecka 🙂

    1. Noemi Skotarczak

      Ja nie. 😉 Moja mama ma czasem jakieś wysoki, ale bardzo rzadko. Moja teściowa z kolei jest typowym przykładem eko-maniaczki, Jaś u niej coli nigdy na stole nie zobaczy, podobnie jak kinderków. Nawet na święta w paczce tego nie zobaczy od niej. Za to wyciskane soki własnej roboty, suszoną żurawinę jako przekąskę i masę warzyw już tak. Mam teściową z zupełnie innego bieguna niż to co opisałam. A opisałam jako przykład, czym zwykle zasłaniają się matki, głuche na wszelkie insynuację, że jednak robią źle.

  56. Zgadzam się z dużą większością przedstawionych tu tez, ale w jednym punkcie moim zdaniem atakujesz innych TY. W zdaniu „I masz przepraszać jeszcze może, za to, że Twoje dziecko jeździ w wózku z „dizajnem” a nie jakąś tam taczką po dziesiątym dziecku. ”

    Wiesz, mnie nie interesuje to ani ile zarabiasz, ani jaki masz wózek. Nie interesuje mnie nawet, jakie wózki są teraz modne, lepsze i najlepsze. Jestem zwyczajną matką, przemocy nie stosuje, łaciatego zamiast modyfikowanego nie dawałam nigdy aż do skończenia 3 lat, podobnie jak golonek i czekoladek. Ale wybacz – używałam „taczki” po innym, jednym dziecku, którą kupiłam za grosze, i która była dla nas bardzo wygodna (uprzedzając pytania – tak, były pasy do zapinania, a wózek został przed użyciem uprany). I co, złą matką jestem? Bo nie chciałam wydawać tysiąca na sam wózek? Bo uważam że ekologicznie jest, by z jednego sprzętu tego typu korzystało 2-3 dzieci, a nie tylko jedno i na śmietnik?

    Gwoli ścisłości: ja też pracuję. Ja na 1,25 etatu, mąż na 1,5. Odżywiamy siebie i dziecko zdrowo, typu z górnej półki, nie szczędzę na przedszkolu czy zajęciach dodatkowych, zabawkach, ale rzeczy takie jak wózki, chodziki, 90% mieliśmy używane, po kimś. Bo zarabiamy na tyle dobrze, że woleliśmy sobie kupić mieszkanie za odłożoną gotówkę niż brać jakieś kredyty. Bo lepiej mieć tą „taczkę po innym dziecku” , ale mieszkać na swoim i zarabiać odtąd już tylko na siebie.

    Więc hmm.. taka rada… uważaj kogo obrażasz w sieci, bo może się okazać że widziana matka na ulicy gorzej ubrana, z wózkiem modnym 5 lat temu, może być lepiej sytuowana od ciebie – i to właśnie dlatego, że umie oszczędzać i nie ma bzika na punkcie wydawania na wszystko co nowe, najnowsze, najmodniejsze. A sądząc po Twoim poziomie pogardy dla tych, których na ten nowy wózek za 1000 czy 2000 nie stać, bo może pracują w Biedronce, to nie chciałabym mieć kogoś takiego za koleżankę.

    1. Noemi Skotarczak

      Mój syn – jak łatwo zauważyć – ma 7 lat (prawie). Jeździł w wózku po którymś dziecku za dwie stówy, w takiej właśnie taczce, a potem w spacerówce za niewiele więcej z nieznanej nikomu firmie. Więc nie wiem do kogo uderzasz, bo chyba nie do mnie?

      1. Noemi Skotarczak

        Ale właśnie potwierdziłaś to co opisałam. 😉 Jak się krytykuje wózki z dizajnem to wypowiada się własne zdanie, jak się krytykuje taczki po 10 dziecku, to jest się pełnym pogardy chamem. Potwierdzasz moją obserwację swoim komentarzem. 😉

  57. Ja się w sumie cieszę, że urodziłam za granicą i byłam od samego początku sama, nawet jakby babcie mogły to bym ich tutaj nie ściągała bo mi to wcale nie było potrzebne a później słuchałam: jak Ty dałaś sobie sama radę? nie bałaś się wykąpać pierwszy raz dziecko? Takie pytania mnie dziwiły bo przecież skoro zostałam matką to zrobię wszystko by się tego nauczyć i robić to dobrze i dać radę. Pomimo mojego wieku bo urodziłam jak miałam 21 lat jakoś zachowałam swój mózg i robiłam wszystko ostrożnie i z uwagą tj. rozszerzanie diety ale też jak dziecko było starsze to już przestałam papkować i nie wiadomo co no ale nie podawałam tłustego mięcha czy bigosu. U mnie zawsze było tak, że jedne babcie strachliwe jak nie wiem co i się bały czy dziecko się nie udusi? Czy nie za duże kawałki? (przecież od któregoś miesiąca podajemy dziecku banana w rączkę i się uczy jeść nie tylko papki) Półtoraroczne dziecko samo je?! No a co miałam zrobić jak nie chciała być karmiona? To ją uczyłam i jak już umie to je sama i jest zadowolona. Lub te drugie babcie co mawiały daj jej mięsa lub zupę co wszyscy jedzą mocno doprawiona a dziecko jeszcze było za małe, dobrze, że nie miałam ochoty nikogo słuchać. Ze słodyczami tak samo ja nie pozwalam a babcie chcą wcisnąć. Tak samo z chrupkami kukurydzianymi mówię dajcie dwa bo niedługo obiad i nie zje go ale mała pokazuje, że chce to dadzą zamiast schować a później przy obiedzie pytania czemu nie chce obiadu to normalnie odpowiadam, że jakbym zjadła pół paczki chrupków to też by mi się nie chciało już.
    Jak czytam niektóre fora dla mamusiek to po prostu nie wiem co te kobiety mają w głowach żeby zadawać tak głupie pytania chyba nie mają własnego mózgu i nie myślą logicznie? Z tym lekarzem tak samo można sobie poczytać ale jak się widzi swoje dziecko i każda matka chyba wie wtedy, że należy się udać do lekarza jak naprawdę coś jest nie tak. A i jeszcze zapomniałam o mamuśkach, np. kp i antyszczepienia, które na siłę Ci chcą wcisnąć swoje poglądy bo one wiedzą wszystko najlepiej. No normalnie szok!

    Jest dużo sytuacji gdzie można opisać tak jak ja napisałam ale trzeba mieć swój rozum i myśleć a to przecież nie boli, hmmmm no ale może rzeczywiście niektórych boli…

Możliwość komentowania została wyłączona.