Dzisiaj chciałabym pokazać nieco inną odsłonę wzruszającego klipu, który w świąteczne dni ma przypomnieć, że to rodzina jest na pierwszym miejscu. Zanim napiszesz komentarz przeczytaj wpis do końca i na moment zastanów się, w którym kierunku podążasz.
Widzimy bezbronnego staruszka. Rzadko kiedy jesteśmy w stanie wyobrazić sobie, że ten staruszek był kiedyś młodym ojcem, młodym mężczyzną, młodym mężem. Kiedy słyszę o ludziach samotnych, którzy nie mają kontaktu z dziećmi, lub dzieci te ograniczają kontakt do minimum (również w święta) pierwsze pytanie jakie mi się nasuwa brzmi: „Jakimi ludźmi musieli być w młodości, by dzisiaj ich karą była samotność?„.
Uważacie, że to nieprawda?
Dzisiaj każdy z nas mówi o tym, że zbliżają się święta, więc to pierwszy moment do tego by zrobić krok w stronę uciśnienia więzi rodzinnych. Nie mam nic przeciwko, ale udawanie, że tylko raz do roku siada się wspólnie do stołu i udaje szczęśliwą rodzinkę nie jest receptą na dobro. Po świętach każdy znowu będzie zabiegany, a któregoś dnia po prostu zabraknie już tej jednej osoby przy stole.
Mam rodziców i kompletnie nie wyobrażam sobie by ich zostawić samych w święta. Tak samo jak kompletnie nie biorę pod uwagę scenariusza, w którym w wieku starczym zostaliby sami. Nie traktuję tego w kategorii: „bo muszę”, raczej jest to dla mnie naturalny odruch. Wiem jednak i mam przykład taki praktycznie na co dzień, w których ten kontakt rodzinny już teraz jest ograniczony do minimum. I nie dlatego, że to dziecko (dorosłe już i mające własną rodzinę) jest złe. To dziecko (dorosłe już) ma w głębokim poważaniu swoich rodziców ze względu na to jacy byli. I wiem, że ta osoba – w przyszłości, już nie dalekiej – będzie musiała albo znieść swojego rodzica w święta czując jakiś ciążący obowiązek, albo zostanie uwzględniony scenariusz z filmu, ale z innym zakończeniem. Po prostu będą samotne święta. Może przespane? A może po prostu wypłakane. Za grzechy młodości.
To jakimi jesteśmy ludźmi teraz, to jacy jesteśmy dla naszego dziecka i to w jaki sposób go wychowujemy, będzie inwestycją w przyszłość. Nie, nie oczekuję od mojego dziecka niemożliwego. Wszak, nie jest powiedziane, że jego obowiązkiem jest zajmowanie się starszymi rodzicami, czy zapraszanie ich na święta (przecież może ich wcale nie obchodzić!). Chodzi raczej o fakt, że jeżeli dzisiaj będę się starała z całych sił i zaszczepię w nim miłość, empatię i chęć pomocy innym i dzisiaj będę to wszystko robiła dla niego, to całkiem możliwe, że on, będzie kiedyś moim oknem na świat, kiedy ja już niewiele będę mogła zobaczyć. I to nie z przykrego obowiązku. Będę dla niego po prostu ważna. Tak jak dzisiaj ważni są dla mnie moi rodzice.
Zgadzam się z tym wpisem. Udawanie raz do roku ,że jest super to bardzo słabe
Zgadzam się z Tobą i zazdroszczę tego, że nie wyobrażasz sobie zostawienia obojga rodziców w święta.
Nie wyobrażam sobie świąt jakichkolwiek bez mamy.
Rok temu od wielu wielu lat usiedlismy przy stole bez mojego chrzestnego którego zabrakło. Niby człowiek z wieczną butelką w kieszeni ale brakowało go bardzo. Każde święta, raz w miesiącu oraz bez powodu był z namo siadał przy stole i poprostu był. Gdy go zabrakło to zabrakło części rodziny. Nikt nie powinien być sam.
CZasem naprawde rodzice nawalą…teściowie strzelili na nas focha. Takiego, że mimo wyciągania przez nas ręki – tę rękę kąsali albo udawali, że jej nie wyciągnelismy. I tak 5te święta nie będziemy się z nimi widzieć. Mają jeszcze córkę, ale córka nie co roku jest w naszej miejscowości… no i mają jak w filmie…
Niestety. Bardzo bolesna prawda. Film bardzo manipulacyjny i o tym samym pomyślałam niestety…
A ja się z Twoim punktem widzenia nie zgodzę w całości. Fakt, jest multum rodzin, w których dzieci odcinają się od rodziców, bo rodzice zawalali. Ale jest też masa rodzin, w której dzieci troszczą się o rodziców, którzy nawalali, jak i rodzin, w których mimo miłości, troski i zrozumienia przekazywanych dzieciom przez rodziców, te pierwsze w biegu za karierą, kasą, wakacjami za granicą, mają rodziców w głębokim poważaniu. Nie wszystko jest czarno – białe.
Słuchaj, ale my też gonimy za kasą. Pracujemy. Podążamy za wakacjami. Chcemy dom, chcemy więcej od życia. Ale to nie daje mi prawa do tego by zapominać o MOICH rodzicach. Moi rodzice są dla mnie kims ważnym i zawsze będą. I kompletnie żadne wakacje mi o nich nie pozwolą zapomnieć. Ani żadna pogoń za pieniędzmi. Mamy czasem mało czasu, ale jednak mamy telefony. Mamy możliwosć kontaktu. I ją wykorzystujemy.
Jeżeli ktoś zatraca się w dążeniu do czegokolwiek, jednocześnie zapominajac o rodzicach, to nie – oni nigdy nie byli na tyle ważni. „coś” poszło nie tak. To nie jest tak, że dajac dzieciom wszystko, zawsze dostaniemy coś w zamian. Trzeba uczyć dziecko bezinteresowności, nie brania, ale też dawania.
Ja te swieta spedzam sama . Z wyboru z dala od męża córki ,rodziców rodzeństwa, . Czemu tak wybram? Bo nie wyobrażam sobie zostawić na końcu Polski w szpitalu swego 2 miesięcznego dziecka . Które ciagle jest na granicy zycia i śmieci które ciagle walczy o zycie . Codzienie mam wizyty 2 razy dziwnie po 45 minut . Odalabym wszystko co mam aby moje dziecko sie nie meczyli. Pozostaję maly promyk nadzieji
Czasem jest tak że rodzina się rozlatuje jak domek z kart bo matka odchodzi od ojca bo ojciec przez matkę nie chce kontaktu z dzieckiem i z zięciem. A rodzice męża widzą tylko siebie i swój czubek nosa. Czasem rodzina tak zawali że nic nie da się zrobić .Czasem na przepraszam jest już za późno i każdy spędza święta we własnym gronie na życzenie rodziców czy teściów i nic z tym faktem nie zrobisz. Czasami starsi ludzie są w sobie tak źli tak zepsuci nie chcą popuścić i dzieje się że przez zaborczość zostają sami na własne życzenie.