Właśnie chciałam skrytykować w całej swoje okazałości serial, z którym powinnam się utożsamiać. Tak. Uważam, że pomyłką roku jest emitowanie serialu „Moje 600 gramów szczęścia” i doprawdy dawno nie widziałam tak sfałszowanego obrazu wcześniactwa. Gratuluję twórcom robienia sobie jaj z poważnego tematu.
Już samo pojawienie się w serialu donoszonego dziecka mi nie pasowało. Oczywiście przeczytałam, że dziecko ma prawo być w tym serialu, bo jest chore, tak jak wczesniaki. Problem był tylko jeden. Komplikacje okołoporodowe, a komplikacje wcześniacze to dwa różne światy. Oczywiście, żeby to zrozumieć trzeba najpierw zagłębić się w temat i zrozumieć różnice, ale widocznie nie każdy takową ochotę miał. Cóż. Przeboleję.
Odcinek numer jeden pełen był emocji. Prawie czułam zapach płynu do dezynfekcji rąk, a dźwięk urządzeń wywoływał odruchy wymiotne i wspomnienia, które zagrzebałam głęboko w głowie. Po serialu popłakałam w łazience, otarłam mokry nos rękawem i wróciłam do mojego życia. Nie chciałam tego oglądać, bo uważałam, że temat jest dla mnie trochę za ciężki. Ale potem zaczęłam widzieć, że twórcom zabrakło chyba stosownej oceny sytuacji, a zakrzywiony i mocno sfałszowany obraz dał swój początek temu tekstowi. To, że ten temat powstanie przypieczętowało pojawienie się Edyty Górniak, bo jedna z matek miała marzenie. Pół odcinek zapełniono po prostu gównem. Na to miejsce można było wstawić np. informacje na temat pierwszej pomocy dla wcześniaków, kiedy opuszczają mury szpitala. Lub po prostu wytłumaczyć widzom, że wcześniaki mają wylewy, retinopatię i np. NEC. Uczulić, że mleko mamy jest dla wcześniaka lekarstwem. Lub pogadać chociażby na temat kangurowania. Nie. Twórcy woleli zrobić show z Gwiazdą w tle. Aktorska rola i parcie na szkło obydwu Pań woła o pomstę, tylko doprawdy nie wiem dokąd …
Ja rozumiem wszystko. Ale jeżeli ktoś chce nominować ten serial do Oskara, to powinien się mocno puknąć w czerep. Jest to chyba ostatni serial emitowany w ostatnim czasie, który można uznać za edukacyjny. Już bardziej do Oskara proponowałabym zgłosić Doktora Housa.
Kiedy było się po drugiej stronie, inaczej się to wszystko widziało i inaczej się odbiera całokształt. Już sam tytuł daje wiele do życzenia. Miał być widocznie tylko szumnym hasłem, który ma tyle wspólnego z serialem co ja z gotowaniem. Oczywiście mamy okazję rzeczywiście oglądać coś, co poprawia zdecydowanie za niski poziom serialu, ale są to urywki. Wiem, że w serialu zmarło dziecko, wiem, że są trojaczki, które urodziły się poniżej kilograma każde. I wiem, że jest również dzielnie walcząca Amelia. I chyba właśnie na takich rodzicach – aby serial był o wcześniakach – powinno się głównie kamery zwrócić. A kobiety pokroju Angeliki zostawić do jakiś programów typu „Matka kontra matka„, lub programów rozrywkowych. Bo ewidentnie poziomem intelektualnym dziewczyna pasuje tylko tam.
W wielu szpitalach jest problem, aby rodzice mogli zostawać dłużej na oddziałach. Przykładowo na Polnej w Poznaniu gdzie rodziłam ojcowie mogli być tylko 30 minut. Osoba przed wejściem spisywała nazwisko, wpisywała godzinę i jak miała lepszy dzień, lub odruchy ludzkie, potrafiła przedłużyć czas nawet do godziny. Były sytuacje, kiedy czas się kończył (rozumiecie to?) i ktoś musiał tego ojca wyprosić. Godzina dziennie przy dziecku, które w każdej chwili może umrzeć. Istne szaleństwo.
A tu proszę Państwa, na oddział może wejść sobie Gwiazdeczka, którą TVP już chyba nie wiedziało gdzie wepchnąć. Edytka ma dobry PR, ludzie się wzruszą, a iluś tam ćwierć inteligentów uzna ją za empatyczną kobietę, która rzuciła plany i przyjechała do Krakowa. Szkoda, że nie zjawiła się, kiedy jej ,,Marzycielka” wcześniej prosiła o autograf. No ale wtedy w sumie nie miałaby możliwości stanąć przed kamerą.
Rzeczą praktycznie niezaprzeczalną jest natomiast fakt, że z pewnością trudno było im zdobyć osoby, które w tych trudnych chwilach zdecydowałyby się na wystąpienie przed kamerami. Na takich oddziałach wyczuwa się niemalże woń strachu i napięcia, a rodzice potrafią płakać, niekiedy nawet krzyczeć. Są dzieci, które odchodzą i rodzice, którzy po raz pierwszy i ostatni biorą dziecko na ręce. Na takich oddziałach nigdy nie wiesz, czy wracając do domu wrócisz tu po dobre, czy złe wieści. Wracając do domu nigdy nie wiesz, czy nie otrzymasz telefonu … Że to już koniec.
I siadasz sobie przed TV. Myślisz, że ktoś miał tak świetny pomysł, że będziesz go całować po rękach, bo może wreszcie ludzie zrozumieją, że wcześniaki to nie są tylko miniaturki dzieci donoszonych. I mocno się rozczarowujesz. Bo widz wyciągnie wniosek, że to zajebiście fajnie mieć wcześniaka! Napiszesz list do Gwiazdy a ona przyjedzie i spełnisz swoje marzenia.
Problem jest tylko jeden. Kiedy siedzisz na tych cholernie niewygodnych krzesłach, z kawą z automatu w ręce, czekajac aż skończy się obchód, masz tylko jedno marzenie. Chcesz, żeby Twoje dziecko żyło. I naprawdę nie interesuje Cię nic więcej.
Wcześniaki balansują na granicy życia i śmierci. Mają masę powikłać wynikających z przedwczesnych narodzin, a rodzic po kilku latach zastanawia się jakim cudem nie zwariował i tylko pasma siwych włosów, które farbuję zdradzają ile mnie to kosztowało.
Są też rodzice, którzy po wygranym życiu, walczą latami, a nawet i całe życie o zdrowie. Bo żadne dobrodziejstwa dzisiejszej medycyny nie są w stanie już w żaden sposób nadrobić tych straconych tygodni. Tylko, że jakoś o tych rodzicach, zbyt często się zapomina. Przecież my chcemy tylko lukier i wisienkę na czubeczku. Chcemy tylko to co z happy-endem.
Rzygam.
Mi tez nue pasuje ten serial mimo ze sama nie rodzilam. A angela … Mogliby sobie darowac jej wypowiedzi. Niemniej wzruszylam sie jak ojciec pokaxywal przygotowywanie mieszkania dla dziecka. Bezpretensjonalnie I bez wielkich slow a w oczach strach radosc ezruszenie nadzieja … Zycze zdrowia autorko. Dbaj o siebie:)
Idealnie napisane! Występ Edyty powalił mnie na kolana i zastanawiałam się co tak naprawdę oglądam.
Idiotyzm i robienie sobie jaj.
Amen.
Matka tych bliźniaczek to przebiła wszystko..Za każdym razem gdy sie pojawia wyłączam głos bo jej sie słuchać nie da i ten list do Edzi..normalnie nie mogę bo nie wiem czy mam sie śmiac czy płakać z jej głupoty, laska ma córeczki w inkubatorach na oddziale neonatologicznym na oiomie nr 2( może już je przenieśli na dział 3 lub 4 ale mimo wszystko..), a myśli o swojej idolce.. co jest ważniejsze idolka czy dzieci pytam sie…?? Oglądam serial, widze znajome twarze wśród pielęgniarek, jedynego rodzynka, pana Mikołaja ( zawsze jak go widze mam przed oczami sytuacje gdzie w 2 dobie po urodzeniu przebierał moją malutką Madzie a ta 700 gramowa kruszynka go kopała z wszystkich sił po rękach 😉 ) lekarzy i lekarki którzy uratowali moje dziewczynki, za co będę im dozgonnie wdzieczna, ale mam mieszane uczucia do tego serialu i uważam że albo powinien być bardziej szczegółowy żeby pokazać ludzion co to jest wcześniactwo, co to jest skrajne wcześniactwo albo w ogóle nie powinien powstać…. a oglądam to dla Amelki i dla trojaczków
Tak jest niestety. Potencjał serialu był wielki, bohaterowie są (Amelka chociażby) tylko ktoś gdzieś się pogubił i z tematu narzucanego przez tytuł zrobił tło jakiegoś czegoś, czego nie potrafię zrozumieć. Niestety.
no trzymajcie mnie bo mnie coś trafi. własnie zwiastun jutrzejszego odcinka widziałam i moment gdy Edytka bierze na ręce mała.. nosz ku..wa (przepraszam Noemi za słownictwo) ale nikt inny oprócz rodziców nie miał prawa wejść na którąkolwiek z sal, nie miał prawa stanąć przy inkubatorze czy łóżeczku, a nie daj boże jakby dotknął maleństwo, nikt nie miał prawa tylko rodzice. Nieraz byłam świadkiem jak babcie wślizgiwały się na sale by nasekunde choć wnuczke lub wnuka zobaczyć to od razu pojawiał się lekarz i wypraszał z sali… Widocznie każde zasady można złamać dla „gwiazd „.. ;/
Nie jestem mamą wcześniaka. Jestem babcią ekstremalnego wcześniaka i mimo, że bardzo obciążonego, to najukochańszego na świecie.
O filmie mogę powiedzieć to samo co Ty : rzygam.
Strasznie trudno mi to czytać. Powiem wprost – „serialu” nie oglądałam. Dla mnie nawet w tej chwili to określenie nie jest do przyjęcia a z tego co piszesz potyka się to wręcz o show! – Czy to nie powinien być dokument?
Nie oglądałam bo sama jestem po trudnych przeżyciach i niestety ten temat i te widoki rozerwałyby mi serce! I może dlatego nic więcej nie jestem w stanie powiedzieć.
Szczerze? Oglądałam serial tylko kilka pierwszych odcinków. Mój maluch urodził się o czasie, ale za to przez nieplanowane cc. Nieważne. 🙂 O wcześniactwie wiedziałam niewiele. Przyznaję się. Myślałam, że faktycznie ten serial będzie ciut edukacyjny. No….ale obejrzałam wczorajszy odcinek. Nosz… ku….( przepraszam za słownictwo ) co to ma być? Górniaczka musi ten wypindrzony pysk wszędzie wpychać? Fundusze się na serial kończyły trzeba było pod ( niską) publiczkę coś wymyślić? Rozpoczęty temat o wylewach u wcześniaków pokazano na ułamek sekundy, ale gwiazda musiała być przez pół odcinka!
Noemi może oczekuję cudów od TVP, ale trzymanie się realiów to chyba niezbyt wygórowane wymagania co do serialu DOKUMENTALNEGO. Tak sądzę.
Pozdrawiam.
Uważam, ze jesteś niesprawiedliwa. Edyta to porażka niezaprzeczalnie. Nie rozumiem Kopacz, która jakby nie bylo jest świetną dokumentalistką. Ale oprócz tego mamy ponad 20 odcinków o problemie wcześniaków – i to wcale nie płytko potraktowanych. Uważam, ze seria jest dobrze przygotowana, a podsumowanie serialu wykwintnym rzygam ze względu na Górniak i donoszone dziecko z problemami jest po prostu niesprawiedliwe. Pozdrowienia
Nie. Seria nie jest dobrze przygotowana. Mogę się doczepić do wielu innych rzeczy. Robią tylko z tego sensacje, a wiadomości od rodziców, którzy nie chcieli wypowiadają się publicznie mnie jeszcze bardziej w tym utwierdziły.
Nie jestem niesprawiedliwa. Jestem wymagającym odbiorcom, tym bardziej w takim temacie. Bo bardzo łatwo go spieprzyć. I oni spieprzyli. Mieli potencjał, a wyszło gówno. Po prostu.
Szczęśliwie Wasze emocje są mi obce. Nie jestem matką wcześniaka i pod tym względem nie chcę serialu oceniać, ale też mnie strasznie wkurza, że problem został sprowadzony do spełniania marzeń mam do wizyt Edzi. Nie to żebym miała coś do marzeń, czy do samej Edzi… Nie wiem komu i dlaczego brakło wyobraźni. Czy ktoś naprawdę pomyślał, że zbyt mało emocji jest w serialu i trzeba go dopakować szczęściem spełnionego marzenia? Szkoda…
Rzygam razem z Tobą. Tak cholernie mnie to wkurza.
A to co piszesz o tych 30 minutach dla taty… serce krwawi.
Dlaczego wszyscy mówią tylko o Amelce i trojaczkach? Jest przecież jeszcze Oliwier (który miał bodajże 700g, tylko w serialu widać go już starszego, najgorsze ma za sobą), Wojtuś też dość wczesny, no i pojawiła się Melania 🙁 Myślę że taki jest właśnie przekrój rodzących się tam dzieci, skrajne wcześniaki trafiają się rzadziej niż takie po 30 tc.. Serial pokazuje życie oddziału. Nazwę ma fakt niezbyt trafioną. Angeliki i Edzi nie skomentuję :/ :/
Oczywiście, że jest przekrój i nikt temu nie zaprzecza. Ale oni głównie skupiają się na dzieciach, który waga była bliżej 2 kilogramów,bądź przekraczała 2 kilogramy. Amelia i trojaczki były przykładem.
a może po prostu dlatego, że życie takich maleństw jest takie delikatne i niepewne? a nie każdy chce, żeby jego dziecko walczyło o życie czy umierało przed kamerami…
Karo pisałam o tym we wpisie. Jestem przekonana, że trudno było im znaleźć chętnych na ten serial.
Jestem mamą wcześniaków 29 t. rodziłam w tym szpitalu własnie pokazanym w serialu. Lekarzy i personel rzeczywiście całowałabym po rękach za to że uratowali moje dziewczynki i mieli dużo empatii i serca. Ale ten serial to jakaś porażka, skupili się tylko na szukaniu sensacji, wypaczyli obraz wcześniaka całkowicie. Reżyserka egoistka skończona jak myśliwy lata z tą kamerą i poluje na skrajne emocje rodziców, podkreśla skrajne sytuacje. Kto jej na to pozwolił!!! Obejrzałam pól odcinka łzy same się lały, poczułam się tak jakby bym dostała od tej reżyserki w twarz.
Dlatego w sumie ciesze się, że nie mam tv w domu. Jeśli zdarzy mi się gdzies obejrzeć jakiś program, to mam wrażenie, że wszystko, absolutnie wszystko jest zrobione tak, aby wycisnąć z nas ostatnie łzy, przekłamać, ulokować produkt, zagrać na emocjach. Jak widać, nawet programy dokumentalne tvp zeszły na psy. A szkoda.
Może Ci co mieli wizję takiego serialu sami powinni znaleźć się w takiej sytuacji.Ciekawe czy Edzia tez byłaby gwiazdą przy inkubatorach ich dzieci mNie życzyłabym nikomu takiej traumy,ale to już przegięcie na maxa.Niech nakręca serial o moim synu i innych dzieciaczkach.O problemach jakie są po wyjściu ze szpitala.14 lat ciężkiej rehabilitacji,kolejnych operacji i życia w ciągłym napięciu.Ach tak,zapomniałam.Tego się nie pokaże,bo to przecież samo życie
troche bez przesady. Jakie oburzenie. Mieliby pokazywać same wykształcone matki, ambitne i pełne walki o dziecko? Pokazali młodą dziewczynę, która reprezentuje swoje pokolenie i tyle. Lubi Edzie (ja Edzi nie lubię) i miała marzenie. Pokażą Edzie, a ona sie popłacze, wzruszy i pokaże jak bardzo solidaryzuje się ze swoją fanką. To zajmie kilka ujęć w serialu, który ma kilkadziesiąt (?) odcinków. Czy to taka porażka?
Wiadomo, że emocje w serialu będą inne niż na żywo w szpitalu. Inaczej odczuwa to rodzic czuwający przy maleństwie, a inaczej widz przed tv. Oglądam bardzo sporadycznie, ale nie zgodze się, że to porażka i serial jest o mamuśce wcześniakocelebrytce.
Tak. Porażka. Na wielu oddziała neonatologicznych w Polsce i Ujastek nie jest wyjątkiem, są bardzo rygorystyczne zasady bycia przy dziecku. Przykładowo na Polnej ojciec może być tylko 30 minut, matka cały dzień (ale i z tym jest różnie), a o innych osobach nie wspominając. Więc ja nie wiem, czy Gwiazda na takim oddziale ma większe prawa niż potencjalny rodzic, który MUSI godzić się na rygory i zasady oddziału?
Jak chcieli nakręcić serial na poziomie „Dlaczego ja”, to mogli od razu nazwać go „Neonatologia”, a nie „Moje 600 gramów szczęścia” sugerujący walkę skrajnych wcześniaków i ich rodziców. I tu nawet nie chodzi o emocje. Ale o przekaz.
Pozdrawiam.
Zgadzam się z Tobą. Zreszta to tylko serial, ktory jest emitowany w tv. Wiadomo, ze tworcy sa nastawieni na ogladalnosc, dlatego m.in. Edyta w programie. Aczkolwiek zgodze sie, ze niektorych bohaterow pokazywali czesciej. Mozna bylo jednak wyciagnac cos z tego serialu, bylo powtarzane wlasnie ze wczesniak to nie jest miniaturka noworodka, lecz skrajnie niedojrzałe dziecko, byly pokazane rowniez historie 2 letniej Mai , czy blizniaczek, gdzie rodzice opowiadali o tym, co przeszli i ile to pracy kosztowalo. Ja jako zwykly widz zainteresowalam sie historia kazdego dzieciaczka, kazdy zasluguje na zdrowie. Ale moze rzeczywiscie tytul rozminal sie z prezentowana trescia.
Serialu nie oglądałam i faktycznie chyba dobrze. Jestem matką dziecka donoszonego, a nawet przenoszonego, więc problem znam tylko ze słyszenia. Tak więc czytając Twój post na początku pomyślałam : „kurde jak to marzeniem jest poznać p. Górniak?! to nie jest marzeniem mamy, by dziecko żyło?!”, po kolejnych wersach postu poryczałam się. Bo nie chciałabym być w takiej sytuacji. Komentarz ten pewnie nikogo nie obchodzi, a tym bardziej tych ludzi „tworzących” serial, ale musiałam go napisać! Musiałam też (z czym było mi ciężej) nie pisać słów, które cisną się dalej na język. I nawet nie chcę zrozumieć dlaczego marzeniem matki i wciśnięciem do serialu, była p. Górniak.
Ludzie nie krytykujcie już tej dziewczyny za to marzenie bo nie wiadomo jak to ostatecznie było. Ja uważam że to pewnie ekipa coś takiego zasugerowała żeby wspaniałomyślnie spełnić małe marzenie mamy bo zdrowia dzieciom nie kupią.
Dopiero oglądam ten serial na vod, więc przepraszam, że odniosę się do wpisu i komentarzy po latach, ale trochę niesprawiedliwy jest ten atak na Angelikę – przecież to telewizja robi show. Pytają dziewczynę o Edzię, robią potem montaż, wklejają, co chcą i dziewczyna wychodzi na idiotkę, która ma w nosie dzieci, a wielbi Edzię.
Musiałam to napisać 😛
Uff,a już myślałam, że jestem jakaś inna…dzięki
Nie wiedzialam, ze powstal taki serial, ale dla mnie lepsza bylaby forma dokumentu a nie show z celebrytka. Rozni ludzie maja dzieci, to prawda. Straszne jest tylko 30 minut przy dziecku wg regulaminu.
Ja obejrzałam tylko jeden odcinek w całości więcej nie byłam w stanie. Mam żal że okazujemy tak małe wsparcie i zrozumienie sytuacji.Mam 10 letniego syna po nim poroniłam sześć razy(poronienia nawykowe tylko tyle stwierdzili ) i zawsze czułam że jestem z tym sama ,pomimo że był obok mąż i rodzina. Kiedy zaszłam w kolejną ciążę znowu pojawił się strach o każdy dzień i myśli czy wszystko jest dobrze.Gdyby to było możliwe podpięła bym się na stałe po usg bym mieć pewność. Kiedy okazała się że to bliźniaki strach się podwoił bo bliźnięta to jeszcze większe ryzyko. i tak przez 35 tygodni, ostatnie w szpitalu by wytrzymać jak najdłużej.Dziś jestem mamą trójki dzieci starszego syna i pięciomiesięcznych bliźniąt wcześniaków. Chociaż nie były aż tak maleńkie bo ważyły po dwa kilogramy to niestety syn urodził się z zapaleniem płuc i krwawieniem w mózgu. Stałam przy inkubatorze, patrzyłam na te wszystkie rurki i maszyny i moje maleństwo nie mogłam przestać płakać ,a kiedy widziałam inne dzieci i załamanych rodziców było tylko gorzej ,o wzajemnym wsparciu nie ma mowy człowiek nie ma sił….Kiedy zabierałam córkę z oddziału neonatologi miałam ogromne wyrzuty że mały zostaje sam i znowu płacz …i tak każdego dnia.Po szczęśliwym wyjściu ze szpitala masa wizyt lekarskich i kontroli do dziś ale teraz już dużo łatwiejszych.
Ktoś kto tego nie przeżył nigdy nie zrozumie co się dzieje z człowiekiem. Program z założenie może nie jest złym pomysłem ale niestety realizacja to kompletna pomyła.Jak zwykle próba grania na emocjach ludzi którzy nie znają problemu ponieważ jeśli ktoś miał kontakt z taką sytuacją wie że program to delikatnie mówiąc nieporozumienie. Marzenie każdego rodzica powinno być zdrowe dziecko a nie spotkanie z gwiazdeczką.
Łzy cisną się do oczu kiedy to wszystko wspominam i nie rozumiem dlaczego ktoś z tak ważnej sprawy postanowił zrobić show, zamiast pomóc w znalezieniu zrozumienia i wsparcia dla ludzi którzy przeżywają.
Mam nadzieję że ktoś usłyszy kiedyś nasze małe głosy i coś z tym zrobi…..
podpisuje sie pod wszystkim co napisalaś. ja tez bylam z moim synkiem w poznaniu tyle ze na szpitalnej na kardiochirurgi…. 88 schodow w gore i w dol 3 razy dziennie przez poltora miesiaca wizyt na oiomie… czasem trwaly 30 minut a czasem 5…. ten program to dno dna! a mamusia blizniaczek ma parcie na szklo…. RZYGAM !!!!!!!!!!
Bardzo dobrze to napisalas!!!! Podpisuje sie pod tym rekami i nogami! I jako kolejna matka wczesniakow z 29tc mowie wam ze dla matki wczesniaka nie liczy sie nic wiecej niz tylko to by uslyszec pierwszy samodzielny oddech wlasnego dziecka! A nie jakies gwiazdeczki i nieurzdzoby pokoj dzieciecy! Serialu wiecej nie obejrze!
ale PRZEdobry, prawdziwy, mocny artykuł. Czapki z głów! 100% prawdy w prawdzie! Rzygam razem z Tobą .
Nie będe się powtarzać ale zgadzam się – totalne dno. Byłam tam kiedy zaczeli nagrywać. Mój synek urodził się w 26 tyg z wagą 960 gram przeszedł bardzo wiele i było bardzo ciężko. Reporterka która się dowiedziała o naszej historii do końca naszego tam pobytu próbowała mnie nakłonić na wzięcie udziału. Dużo o tym rozmyślałam ale gdy zapytałam jak to bedzie wyglądało, usłyszałam że pokażą jaka byłam dzielna zostając z tym sama (dodam ze mąż musiał wyjechać do pracy jak synek miał 3 tyg a w szpitalu spędziliśmy 3 miesiące) Krótko mówiąc ja byłabym ta dobra on ten zły…Nie zgodziłam się! A co było dalej? Patrzyłam jak te hieny za tymi rodzicami biegają, wpychają sie tam gdzie ich nie wpuszczali, jak podstępem nagrywali rozmowy, płacz matek bo coś niedobrego sie z dzieckiem działo. Szukali tylko sensacji i co im wyszło? Jedna wielka porażka.
Z ciekawości zerknęłam wczoraj na ten serial i odc z p. Górniak. Mimo wszystko nie dotrwałam do połowy, na początku się troszku popłakałam widzące te kruszynki, a później przypomniał mi się twój tekst i znowu jestem bardzo wkurzona!
Jak ojcom pozwala się tam być pół godziny, to co tam kuźwa robi ekipa kręcąca ?! No ja pierdziele łażą tam, kręcą, przeszkadzają, a nie jeden ojciec pragnie 5 min dłużej spędzić czas z dzieckiem, to mu nie wolno. No gdzie tu sprawiedliwość … do tej całej Angeliki i jej gwiazdy nie dotrwałam, bo nie chciałam się bardziej denerwować!
na Ujastku rodzice (ale tylko rodzice) mogą być od 12 do 15 przy dziecku ale… oboje przy dziecku mogli być tylko gdy lekarz mówił o stanie zdrowia dziecka, w innym wypadku tylko jeden z rodziców mógł być przy dziecku. 22.12.2013 urodziłam tam swoje dzieci (bliźniaczki w 25tc z waga 750 gram i 720 gram)
a poza tym to nie bardzo rozumiem tej Angeliki, tłumaczy sie teraz że wycieli fragmenty o dziewczynkach , a pozostawili części o marzeniu by spotkać Edyte.. no może ja jestem jakaś inna ale moim jedynym marzeniem gdy urodziłam dziewczynki było żeby one przeżyły, żeby szpital nie dzwonił, żeby ich stan sie nie pogarszał,żeby zdrowe były, i prawidłowo się rozwijały itp.. to było i jest moje największe marzenie, dopiero z czasem po wypisie dziewczynek do domu wracały inne marzenia
Dziewczyna napisałam, że jej dzieci były w bardzo dobrym stanie … Dodajac jednocześnie coś o transfuzjach i chyba problemach z jelitami. Myślę, że jeszcze nikt tej dziewczynie nie wytłumaczył o co chodzi i jakie tego są konsekwencje. Chociaż trochę ja rozumiem, bo mi nikt na początku również nie tłumaczył, a ja nie googlowałam, żeby jakoś przetrwać.
Nie zmienia to jednak faktu, że skoro wycięli część o dziewczynkach, a na to miejsce wstawili Edzię, to jest to kolejny strzał w kolano. I kolejny powód by tego nie oglądać.
napisała*
Jestem mamą skrajnego wcześniaka 25+6 dni, urodzonego w kwietniu, mały ważył 890 gram, był podłączony do respiratora przez 33 dni, oczywiście retinopatia, wylewy… Mimo, ze temat wcześniaków jest mi bardzo bliski nie chciałam oglądać serialu, wyszłam z założenia (może było to nie w porządku), że nie wierzę żeby udało im się pokazać to co przeżywa się na oddziale neonatologii i po wyjściu ze szpitala. Czytając Was niestety utwierdzam się w tym, szkoda… Ciekawe czy autorzy poruszą problem skrajnych wcześniaków urodzonych w kwietniu, których ustawa wyłączyła z prawa do bezpłatnego Synagisu, pewnie nie, czy poruszą temat późniejszych problemów i stresów związanych z wcześniakami… Ja odetchnęłam dopiero po półtorej roku. Synek ma już 3,5 roku a ja mam wrażenie ze jeszcze nie jestem w pełni sobą i chyba już nigdy nie będę tą osobą, którą byłam kiedyś. Mieliśmy szczęście synek jest zdrowy i aktualnie niczym nie różni się od rówieśników, ale wiem że jesteśmy w nielicznej grupie….
Na marginesie – jak byłam na oddziale nawet Bono byłby dla mnie źródłem zarazków, które mogłyby zabić moje dziecko, jeśli w ogóle bym zauważyła go, bo z tego okresu pamiętam głównie dźwięki, zapachy, bezsilność i obezwładniający strach…
Ja rodziłam moje bliźniaczki w Łodzi i oprócz tego wszystkiego o czym piszecie – już nie będę się powtarzać, to u nas podejście do rodziców było koszmarne, dzieciaczkami zajmowali się dobrze, ale czasem 30 min czekałam pod oddziałem aż ktoś łaskawie otworzy dzwi, na informacje o dziecku trzeba było się dopraszać i czekać pod gabinetem lekarskim aż ktoś lakonicznie z łaski odpowie !!! … oj …..
Serial zaczęłam oglądać dopiero po przeczytaniu tego wpisu – obejrzałam go od początku w necie. Bardzo szukałam w nim powodów do współrzygania, ale powiem szczerze, że oprócz skandalicznego wątku pani Górniak i skrajnie infantylnego zachowania Angeliki niczego więcej zmuszającego do torsji się nie dopatrzyłam. Zanim zostanie tu napisane, że nie mam prawa się wypowiadać, bo jestem mamą dwójki donoszonych dzieci i nie mam pojęcia co przeżywają rodzice wcześniaków zapoznajcie się proszę z argumentacja, dlaczego ja nie mam odruchu wymiotnego oglądając ten serial:
– ekstremalne przeżycia rodziców bojacych się o życie dziecka są nieprzekazywalne w żadnej formie – nawet najlepiej zrobiony dokument dla osoby, która przeżyła ten koszmar będzie niepełny, bo nie będzie w nim JEJ emocji, strachu, bezsilności i przerażenia.
– Znalazlam w tym programie wszystkie te informacje, o których pisałaś, że ich nie ma: o wylewach, retinopatii, powikłaniach, przewodzie bottala, wartości kobiecego mleka i ważności kangurowania.
– Rodzice, którzy są w tym programie sami się na to zgodzili – są dorośli i chyba wiedzą jakimi prawami rządzą się tego typu produkcje, więc utyskiwania na ekipę telewizyjną, że chodziła za nimi jest nieporozumieniem.
– żadna osoba komentująca tutaj nie zwróciła niestety uwagi na cichych bohaterów tego programu – ojców (a szkoda). W niektórych odcinkach jest więcej o ojcach niż o matkach, co jest pewną nowa jakością w sposobie mówienia w mediach o rodzicielstwie, zwłaszcza problematycznym.
– wątek Angeliki i wizyta Edyty nie jest wart komentowania – nie wiadomo, czy jest bardziej straszny czy śmieszny.
Wszystko, co powyżej jest moją subiektywna opinią. Serial w mojej nieprofesjonalnej ocenie jest na 3 – do wielu rzeczy można się przyczepić, ale wielu osobom, dla których wcześniak, to tylko mnieszy noworodek, uzmysłowi z czym to się naprawdę wiąże.
Pozdrawiam
Droga Magdo. Masz prawo do własnego własnego zdania, nawet pozytywnego. Nigdy nie narzucałam Wam abyście nie oglądali tego serialu, wręcz – zanim serial został emitowany – zachęcałam do oglądania. Zapowiadało się nieźle.
Ja uważam, że nie jest wart funta kłaków. Zakłamany obraz i mocno przekoloryzowany.
Ja rodziałam dwójkę wcześniaków skrajnych na Polnej, a uważam że serial jest świetny, choć to może złe słowo. W zasadzie nic bym tutaj nie zmieniła, i nie rozumiem gdzie to zafałszowanie?
Faktycznie jak piszesz, jest tak że marzysz tylko o dobrej wiadomości, i strach paraliżuje tak jak nigdy dotąd i wiesz, że nic od Ciebie nie zależy. Pozostaje modlitwa jak w moim przypadku. Natomiast po tych złych chwilach przychodzą dobre i nadzieja , że będzie lepiej.
Serial pokazuje każdy apsekt tego co ja np przeżywałam.
kAŻDY WCZEŚNIAK TEZ JEST INNY I TO TEN SERIAL POKAZUJE. Różnicę pomiędzy wcześniakiem skrajnym z 25 -30 tygodnia oraz tych urodzonych juz po 30 tygodniach.Ci zazwyczaj urodzeni po 30 tygodniu ciąży mają mniej problemów i rodzice mniej zmartwień taka prawda.
Nie jestem pewna czy dzieci urodzone po 30 tyg mają mniej problemów ze zdrowiem , a rodzice mniej zmartwień!!!!!
Mój synek urodził się w 36 tyg. Pewnego dnia , po prostu przestał się ruszać, co nas bardzo zaniepokoiło, bo naprawdę potrafił nieźle dokopać. Zadzwoniliśmy po położną ( ona prowadziła całą ciążę ).
Przyjechała , sprawdziła i niby wszystko w porządku ale dla pewności wysłała nas do szpitala na ktg.
Tam zaczął się horror!!!! Po 30 min pod ktg , lekarze zdecydowali o natychmiastowy cesarskim cięciu!
Akcja serduszka pomału zanikała. Panika i strach !! Nigdy w życiu tak się nie bałam.
Raz , że to nasze pierwsze dziecko, o które staraliśmy się 4 lata,( gdyby nie IN VITRO nie mieli byśmy szans) , dwa że obcym kraju. Na stałe mieszkamy w Holandii.
Po niespełna 20 min byłam już na stole. Wszystko w ekspresowy tempie, człowiek nawet nie miał czasu aby do kogoś z bliskich zadzwonić.
Natan urodził się mając 2040 gram, prawie dwa razy tyle co niektóre dzieci z tego programu. Ale okazało się , że jest chory. Bardzo chory- te słowa dźwięczą mi w uszach do dziś. Lekarze nie potrafili znaleść przyczyny jego stanu. A ten pogarszał się z godziny na godzinę. Po paru godz przetransportowali nas do specjalistycznej kliniki w Leiden. Tam walka o każdą godzinę. Gdy zobaczyłam mojego synka dostałam szoku i zaczęłam po prostu krzyczeć.
Nigdy nie przypuszczałam , że do tak małego dziecka można podłączyc tyle maszyn, tyle kabli, kroplówek i innych lekarstw . To nie do ogarnięcia!!!! Nie wyobrażam sobie kamer w tamtym momencie, ani w żadnym innym. Na takich oddziałach panuje tylko strach , złość, żal , walka o każdą minutę.
Z jednej strony cieszę się że nie rodziłam w Polsce. Z tego co piszecie o wizytach o godzinach odwiedzin i całej reszcie jestem w szoku!!!!! Tutaj mogłam być 24/24 h przy moim dziecku. I każdy może wejść ( rodzina , przyjaciele ) pod 1 warunkiem musi być jedno z rodziców przy dziecku. Poza tym nad inkubatorem jest kamera, przez którą będąc w swoim pokoju mogłam cały czas widzieć Natana i to co mu robią. Zupełnie inaczej niż w polsce!!!!!
Pomimo naprawdę ciężkiej walki i starań lekarzy nasz synek umarł.
Spędziliśmy tylko 3 dni ( dla nas to aż 3 dni ) na oddziale neonatologii , ale tego do końca życia się nie zapomni.
Minął miesiąc od śmierci Natanka , a w głowie miliony pytań i oglądając ten program znajduję pewne odpowiedzi. Pomaga mi to zrozumieć w pewnym stopniu co się działo w szpitalu.
Po co i dlaczego. Choć bardzo się cieszyłam ,że mogę być przy moim dziecku przez cały czas to nie popieram wpuszczania byle kogo na oddział tak jak Edzie…. bo co bo gwiazda??? Nie rozumiem tej dziewczyny, jak mogła myśleć o sobie i swoich zachciankach?? Ja gdyby nie mój mąż nic bym nie jadła , bo nie chciałam synka zostawiać samego!!!!!! No cóż , każdy jest inny….
Nie mam dużego doświadczenia ,że się tak wyrażę jak niektóre mamy wcześniaków, czego nie zazdroszczę bo wiem co to znaczy ……..ale ten program ma swoje plusy i minusy. Zobaczymy jakie będą dalsze odcinki, choć mam nadzieję ,że takich dzieci będzie się rodzić coraz mniej i program niedługo zmieni się w np pomoc rodzicom niepełnosprawnym itp
Kasiu, dziękuję za ten komentarz, ale chciałabym na niego odpisać.
Przede wszystkim niezmiernie mi przykro, że Wasz synek przegrał nierówną walkę. Wiem, że za granicą opieka jest inna i dużo bardziej rozwinięta. O kamerkach dowiedziałam się rok temu, to ułatwiłoby wielu rodzicom kontakt – zwłaszcza tym, którzy w Polsce muszą dojechać wiele kilometrów i nie są w stanie być codziennie przy dziecku.
Ale do rzeczy.
Na oddziale na którym walczył mój wcześniak były również dzieci donoszone. To były właśnie dzieci z komplikacji w ciąży, komplikacji okołoporodowych czy ciąży z wadami np. serca. Konsekwencje tego mogły być na całe życie, czemu nigdy nie zaprzeczałam. Ale przeciętne dziecko urodzone w tym tygodniu bez żadnych komplikacji okołoporodowych ma tylko wcześniacze cechy (np. chwilowe problemy z oddychaniem, problemy ze ssaniem itp.) i z reguły nie rzutuje to na dalszą przyszłość dziecka.
Do czego zamierzam? Do tego, że im późniejsza ciąża, tym lepiej dla dziecka. Bo każdy dzień w brzuchu mamy jest na wagę złota. Jeżeli nawet od tych historii są wyjątki (a są!), to trudno jest każdy przypadek opisać i do każdego się dostosować w pisaniu. Ja po prostu piszę ogólnie. A ogólnie wygląda to tak, że jednak im wcześniejszy tydzień ciąży tym więcej komplikacji. To oznacza, że im wczesniejszy tydzień, tym dziecko mniej dojrzałe, tym więcej komplikacji i i jest to niestety reguła. Bo np. dziecko w 34tc ma 98% na przeżycie (te 2% to są właśnie komplikacje!), a z kolei takie dziecko z 23 tc ma niekiedy nawet 5-10% szans. Jest różnica prawda? I to jest statystyka bez dodatkowych komplikacji.
Pozdrawiam i tulę wirtualnie.
Zgadzam się z tobą, takie są statystyki.
Moja ciąża przebiegała niemal że książkowo. I dosłownie z dnia na dzień przestałam czuć ruchy, szczęście w nieszczęściu że pojechaliśmy do tego szpitala. Bo do rana mój synek by nie przeżył- tak twierdzili lekarze. Najgorsze jest to ,że nie znamy przyczyny czy choroby jaka dotknęła naszego synka. Mam nadzieję, że wyniki badań które miał robione nasz synek po śmierci wyjaśnią co się stało.
Boję się o kolejną ciąże, żeby sytuacja się nie powtórzyła . Nie przeżyła bym tego…..
A ja myślę, że przesada leży i z jednej i z drugiej strony. Przesadą są elementy show w serialu i przesadą jest powyższy tekst. Jesteś niesprawiedliwa w swoich osądach. Wg Ciebie pełnoprawnym wcześniakiem jest dziecko z masą urodzeniową poniżej kilograma, a dzieci ważące w okolicach 2 kg to w zasadzie normalne dzieci, które gdzieś tam się chyba zaplątały na oddziale. Jasne, że skrajne wcześniaki są „bardziej wcześniakami”, ale cała reszta też nie urodziła się w pełni dojrzała. Ba! Mój syn urodził się zaledwie 3 tygodnie przed terminem, a też nie radził sobie ze wszystkim jak zdrowy noworodek. Oczywiście nie porównam tego do walki o życie, ale nie można uważać, że tylko te najmniejsze dzieci mają źle, reszta to taki tam pikuś. Dla jednego pikuś, dla innego jego dziecko z jakimś problemem.
Tak samo krytyka Andżeliki i jej inteligencji. Tu autorko zaniżyłaś bardzo swój poziom wypowiedzi.
Nie twierdzę, że serial jest mistrzostwem świata. Ale to nie jest program edukacyjny. To program o tych dzieciach, o rodzicach i ich emocjach (nawet jeśli dla jednej mamy najważniejszym tematem jest Edyta), o życiu oddziału + kilka niepotrzebnych elementów show.
Kurcze, żaden serial nigdy nie odda uczuć rodzica, którego dziecko jest na takim oddziale. To program dla mas jakby nie było. Ma pokazać z czym borykają się rodzice wcześniaków, smutki, radości i nadzieje. Nie można widzom wpoić całego bólu, strachu i niepewności rodziców skrajnych wcześniaków.
Każdy ma prawo do własnego zdania. Przypominam jednak, że mój syn w dniu narodzin ważył 1450 gramów. I powtarzam do znudzenia już, że na oddziale neonatologicznym są i dzieci donoszone, ale nie ma to nic wspólnego z komplikacjami wcześniaczymi, a okołoporodowymi.
Na resztę komentarze (i zarzutów pod moim adresem) nie zamierzam odpowiadać, ponieważ każdy z nas kieruje się własną oceną.
Ja się zgadzam w 100% z autorką tekstu. Sama urodziłam wcześniaka, przesiedziałam prawie 2 miesiące na tych cholernie nie wygodnych krzesłach i jedno o czym tylko myślałam to to,żeby Lenka dała radę. Dzisiaj ma 3 latka,a niektóre schorzenia ciągną się jeszcze za nami. Kocham ją, jest dla mnie wielkim szczęściem o które walczyliśmy od samego początku razem z bliskimi, bez gwiazd i splendoru!
Witam, mam podobne odczucia do tego serialu choć nie urodziłam wcześniaka a przenoszonego 4-kilogramowego maluszka który urodził się z ciężką zamartwicą. dziś jest zdrowym 2 latkiem:)
Ten serial miał budzić emocje – większość programów tv dziś odnosi się do emocji. nie są merytoryczne.
Karmienie piersią? – bezcenne lekartwo dla każdego dziecka a dla wcześniaka to oczywiśctość – ale w serialu zabrakło mi tych informacji.
Kangurowanie.
Mnie uderzył jeden obraz: młoda mama wyszła do domu z bliźniakami. przywiozła do domu i ułożyła w łóżeczkach na podusiach i kołderkach……
potem nakarmiła z butli…
Czy coś się zmieniło – czy wszelkie podusi miękkie materace kołderki są nadal zagrożeniem dla wczesniaków?
mój mały długo nie miał nawet cienkiej jak papier podusi.
Spał na materacu, z klinem, w rożku. kiedy leżał ze mną nie miałam w łóżku żadnych poduszek nawet dla mnie!
Jeździłam z małym na rehabilitację bo trochę się skrzywiał i dopiero tam zobaczyłam jak bardzo niektóre dzieci potrzebują tego miejsca. Wtedy zobaczyłam że chyba przesadzam z tym jego krzywieniem, że porady lekarza i czas i ćwiczenia w domu wystarczą. sa maluchy które tej rehabilitacji bardziej potrzebują.
Nie wiem czemu miał służyć ten serial.. ale mamy wczesniaków wiedzą i mogą powiedzieć o nim więcej.
ja teraz choruję na raka piersi. i np wiem że nie pójdę na film Chemia do kina – powód – taki sam jak dla Was mamy złe opinie o tym serialu……
Witam.
Tego się nie da opisać, co się dzieje na tych oddziałach, a może nie, to może ludzie którzy nie mieli kontaktu z takimi oddziałami czy też sytuacją taką jak my mamy wcześniaków miałyśmy nieprzyjemność mieć, nie są w stanie nas zrozumieć, nie czują tego, tego strasznego lęku, tego zapachu, stukotu butów, sygnałów inkubatorów, tego koszmaru!!!każdej sekundy, minuty, godziny, gdy jedno z dzieci ma sepsę, gdy ku…kie pielęgniarki zakaziły bakterią ropy błękitnej, i później sprawdzanie drugiej córki( pobieranie krwi pod nieobecność matki) , mnie czy to nie my zakaziłyśmy(posiewy, wymazy)!!!!!!!!! to aż żal dupę ściska!!!to nasza służba zdrowia,nasze pielęgniareczki…..Później operacja jednej z córek(serduszko)wyjmowanie przez pielęgniarę kaniuli bez rękawiczek(w CZD)
Na drzwiach reklama jeśli mnie kochasz umyj ręce, ale ten tekst nie dotyczy pielęgniarek z CZD(nie wszystkie,niektóre myły i dezynfekowały, ale większość bała się wydać pieniążki na krem bo preparaty dezynfekujące wysuszają skórę), one same w sobie są sterylne, albo mówią że płyn do mycia rąk już jej ręce zdezynfekował, a na moje pytanie co w składzie ma takiego to patrzy na mnie jak na głąba, więc otwieram dozownik i proszę żeby mi pokazała co odkaża , jaki składnik…..i co CISZA…..ale mogłabym pisać i pisać i końca by nie było….
Cztery lata minęły, a ja nadal czuję ten strach, tą nienawiść, to jakby było wczoraj i dziwię się sama sobie że to przeżyliśmy i że jesteśmy nadal ze sobą, że mąż wytrzymał,że ja się nie utopiłam(tak,tak bo gdy moje dziecko było na OTIN-ie i stan był krytyczny to nie dostałam pomocy od psychologa szpitalnego, a przez trzy dni prosiłam,bo nie dawałam sobie rady ze sobą)ale zadałam sobie pytanie jak ty nie dasz rady to kto da radę?i dostałam WIELKIEGO KOPA ENERGII i już dalej sama walczyłam, o swe dzieci!!!
Podstawowa rzecz- ten serial w założeniu ma być reklama ujastka i pokazywać prace na odziale patologii noworodka, a tam trafiają nie tylko wczesniaki.
Po drugie: serial jest skierowany dla zwykłego odbiorcy, dla którego cała prawda o skrajnym wczesniactwie to za ciężki temat. Bez Edytki i opowieści o pszczółkach serial oglądany by był tylko przez garstke rodziców wcześniaków (którzy dałoby radę psychicznie). Reszta nie umiałam się z nikim utozsamic i zrozumieć emocji. A chce spotkania z gwiazdą to coś, do czego może się odnieść.
Jak dobrze, że nie oglądałam tego serialu. Spłakałam się już na zwiastunie i wiedziałam, że nie dam rady przejść przez patrzenie na podpiętego pod aparaturę wcześniaka, bo mi rozerwie serce. A teraz, gdy czytam co nawyprawiano, to się cieszę, że nie musiałam się denerwować.
Moja córeczka ma 4 lata, a ja nadal niezaleczoną traumę. I po wpisach widać jak bardzo rodzice wcześniaków potrzebują wsparcia i pomocy, ale szans na to zero… Ja nie miałam nawet gdzie ściągać pokarmu będąc u córki. O całej reszcie nawet mi się gadać nie chce.
U nas nie poszło dobrze, mamy porażenie mózgowe, w średnim stopniu (wózek, ale intelekt okey). O tym się już nie mówi. Jak to 600 gramów szczęścia będzie funkcjonowało za kilka lat… Ściskam ciepło wszystkich rodziców „skrajniaków”
Ja jestem mamą dziecka dowodzonego, ale takiego, który w wyniku komplikacji leżał na Ujastkowym OIOMIE. I też wkurzalam się strasznie widząc serial. Czas odwiedzin w Ujastku trwał 3h – od 12.00 do 15.00. Niektóre położne były okropne i nijak się miały do lukrowych postaci w serialu. Jedno z dzieci w serialu przebywało dłużej w szpitalu, ponieważ miało zakrzepice. Ja o zakrzepicy dziecka dowiedzialam się z wypisu. Od lekarki usłyszałam, że to nic ważnego. Mam kiepskie wspomnienia i nie zgadzam się z obrazem szpitala przedstawionym w szpitalu.
Amelka niestety na poczatku maja zmarla.
Chciałabym wystąpić w obronie serialu. Jestem mamą zdrowego, donoszonego dziecka i gdyby nie ten serial nie wiedziałbym kompletnie nic o tym, co przechodzą rodzice wcześniaków. Wiadomo, emocji i strachu nie da się przekazać dopóki się samemu nie doświadczy takiej sytuacji. Jednak ogrom badań przedstawiony w serialu i codzienne problemy rodziców dają chociaż namiastkę wyobrażenia jak to jest gdy się ma dziecko wcześniaka. Takie seriale pozwalają zwiększyć świadomość społeczną i mogą się okazać bardzo przydatne w rozwiązywaniu istniejących problemów (większa świadomość= często większe finansowanie ze strony miasta czy sponsorów).
Jeśli zaś chodzi o udział Angeliki to spojrzałabym na całość nieco inaczej. Po pierwsze pokazuje to, że problem wcześniactwa może dotyczyć każdego, niezależnie od wieku, przynależności społecznej i inteligencji. Po drugie bardzo podobało mi się, że mimo wszystko reżyserka bardzo starała się przedstawić wszystkich występujących w serialu w jak najkorzystniejszym świetle. Wszyscy bowiem znaleźli się w bardzo trudnej, stresującej sytuacji, z którą starają się sobie radzić jak najlepiej potrafią.
Wiele tu przeczytałam głosów krytyki, że w serialu nie ani słowa o strachu, niewygodzie, leczeniu, mleku matki itp. Jest. Bardzo dużo. Ale nie w pierwszym odcinku, gdyż musiałby on trwać wiele godzin. Zanim się więc zacznie wymieniać i krytykować, czego w serialu nie ma, polecam obejrzeć całość i dopiero wysnuć wnioski.
Mimo wszystko jednak rozumiem, że dla osób będących rodzicami wcześniaków obejrzenie wszystkich odcinków może być zadaniem ponad ich siły. Nie oglądajcie więc. Cieszcie się tym, że macie już pobyt w szpitalu za sobą. Ale pozwólcie nam, zwykłym i nieświadomym zjadaczom chleba przybliżyć choć trochę ogrom trudu, przez który musieliście przejść. Bez tego serialu byłby to bowiem dla nas wciąż temat tabu o którym nie mielibyśmy najmniejszego nawet pojęcia.
Ależ bzdurny artykuł! Autorka jest bardzo płytką i ograniczoną osobą najwyraźniej. Mój wcześniak miał 700 gramów. Powikłań nie wymieniam, nie starczyłoby miejsca. Na początku bałam się ze serial będzie przekoloryzowany i będzie odbiegał od rzeczywistości. Nic z tych rzeczy – bardzo mocno pokrywał się z rzeczywistością. Ja tez rodziłam na Polnej i pierwszy raz słyszę ze ojciec może być przy dziecku pół godziny? Mieliśmy prawo być przy małej całą dobę, z tym ze osobno. A w przypadku zagrożenia życia – razem. Nie powinna Pani w ogóle pisać, wprowadza Pani w błąd. Co więcej – serial miał na celu nagłośnienie problemu wcześniactwa, na tyle na ile pozwala na to telewizja. A telewizja rządzi się swoimi prawami! Co z tego ze nie mówili więcej o chorobach itp? My – rodzice wiemy o nich wszystko, nawet jeśli nas nie dotyczą. A widza interesuje dziecko – czy wygra z chorobą, czy wygra walkę o życie czy będzie normalnie żył. Moje koleżanki plakaly przed telewizorami i przyznawały ze dopiero teraz rozumieją co przeszliśmy. Fundacja dla wcześniaków zebrała w ubiegłym roku taką kwotę, o jakiej wcześniej nie marzyli. Wiec strasznie niesprawiedliwa ta ocena.
Droga Pani. Jestem na bieżąco z tym co dzieje się na Polnej, ponieważ mam z nimi obecnie świetny kontakt, a i również mam stamtąd aktualnie lekarza prowadzącego drugą ciąże. Informuję więc, że dopiero od czerwca 2015 roku zmienił się regulamin na oddziale neonatologicznym odnośnie ojców. Dla porównania ja sama rodziłam t am w roku 2009. Są nadal szpitale w Polsce w których rodzice mogą przebywać u dziecka po 30 minut dziennie. Wprowadzanie w błąd nie leży w mojej naturze, tym bardziej, że przyglądam sie szpitalom w całej Polsce.
Radzę zmienić ton i mnie nie obrażać, bo kolejne tego typu komentarze NIE BĘDĄ przeze mnie akceptowane.
Serial kiepski fakt. Też osiwiałam po tych przeżyciach ;(
Pozdrawiam wszystkie mamy wcześniaków i tych urodzonych o czasie. Rodziłam na Ujastku, leżeliśmy tam 2 miesiące. Mamą trojaczków
"Na to miejsce można było wstawić np. informacje na temat pierwszej pomocy dla wcześniaków, kiedy opuszczają mury szpitala. Lub po prostu wytłumaczyć widzom, że wcześniaki mają wylewy, retinopatię i np. NEC. Uczulić, że mleko mamy jest dla wcześniaka lekarstwem. Lub pogadać chociażby na temat kangurowania. Nie. Twórcy woleli zrobić show z Gwiazdą w tle."
Obejrzałam cały serial dwa razy (absolutnie wszystkie odcinki) i zupełnie się z Panią nie zgadzam. Rozumiem, że ma Pani swój własny ogląd tej sytuacji oraz .że jest to dla Pani bardzo personalny temat, ale ja w tym serialu usłyszałam baaaardzo dużo o retinopatii wcześniaczej, o tym, że wcześniaki są ogromnie wrażliwe na dotyk, że jest wiele możliwych powikłań związanych z wcześniactwem. O wylewach też było (jedna z maleńkich bohaterek przeszła wylew 4 stopnia i odeszła w trakcie serialu). To nie był żaden show z gwiazdą w tle. Po prostu chcieli spełnić życzenie młodej (zgodzę się, że prostej) dziewczyny, która tkwiła w szpitalu prawie 40 dni. Po prostu w ogromie tej dramatycznej sytuacji to był dla Niej taki promyk nadziei. Nie zgodzę się więc zupełnie. Są też odcinki, gdzie rozmawia z rodzicami Pani psycholog co pokazuje, ze rodzice nie są zostawienie sami sobie tylko otrzymują potrzebne im wsparcie. Są wreszcie odcinki z Panią Martą logopedą która uczy rodziców co oznaczają sygnały które wysyła niemowlę podczas jedzenia i po jedzeniu i jak uniknąc przykrych dolegliwości. Dla mnie to było bardzo pomocne przy moim drugim synu.