Pokazuje: 61 - 72 of 84 WYNIKÓW

Utracone szanse.

Napisała do mnie prywatną wiadomość. Historia? Całkiem podobna do mojej. Tylko tygodnie inne i zakończenie też. Obwiniała się, pytała, czy poruszę ten temat, bo problem wielki, a wiedza mała. Że nie miała dobrego telefonu, by cokolwiek doczytać w Internecie, ani laptopa, więc ufała lekarzom…

(więcej…)

Ciemna strona wcześniactwa.

,,Jeżeli przeżyje będzie niepełnosprawny. Może nie widzieć, nie słyszeć. Statystyka dla dzieci urodzonych w 23 tygodniu jest brutalna” te słowa padły z ust lekarza. Były skierowane do nas. Mieliśmy zrozumieć powagę sytuacji. Że to początek końca. Chcieliśmy za wszelką cenę ratować. Chcieliśmy … Jaś był dla nas wszystkim. Lekarz próbował sprowadzić mnie na ziemię. Jestem młoda, urodzę kolejne. Dam radę. Będzie dobrze. A ja między jednym płaczem a drugim, wyobrażałam sobie, że za kilka lat będziemy chodzić na spacery, będziemy razem biegać, razem rysować, będziemy razem poznawać świat …

(więcej…)

Otwórz oczy.

Szłam do pracy.  Był pochmurny, deszczowy dzień, w sam raz do tego by zanurzyć się pod kocem. Na sygnale tuż obok mnie przemknęła karetka. Poczułam charakterystyczny skurcz żołądka. Poznałabym ją wszędzie. Wielkie N w kółku i logo kliniki. Wiedziałam, że w Śremie urodziło się dziecko, którego rodzice właśnie rozpoczęli walkę. Tą samą, którą my stoczyliśmy w czerwcu 2009 roku.

Dużo zdrówka maluszku – pomyślałam.

(więcej…)

Cenne życie.

Telewizja i prasa tworzy wyidealizowany obraz wcześniactwa. W kolorowych czasopismach przedstawiamy wcześniaki, które po dwóch miesiącach, czy nawet trzech, czterech, wychodzą do domu jako całkowicie zdrowe, uleczone niemowlaki (noworodki?). Nikt nie dodaje, że te dzieci wymagają specjalistycznej opieki, którą często trzeba uzyskiwać prywatnie. Dodatkowo pokazujemy w sieci i w filmach donoszone dzieci, które z łatką ,,wcześniaka” wprowadzają nas w świat, który daleki jego od tego, którym jest w rzeczywistości. Historie okraszone zdjęciami nieadekwatnymi do sytuacji.

(więcej…)

Chłopiec z chmur.

Krew. Na mojej koszuli nocnej. Na rękach.
Nie czułam ruchów. Myślałam, że to sen. Dają nam 48 godzin. Płaczę. Krzyczę. Dostaję leki na uspokojenie. Boję się jutra.
Rozmyślam o tym jak będzie wyglądać nasza przyszłość? Jak poradzę sobie ze stratą kogoś, kogo noszę pod sercem? Na kogo czekamy. Kogo nie zdążyłam jeszcze poznać. Dlaczego mam się nim pożegnać? Dlaczego?!
Potem przychodzi na świat. Po 50 dniach walki. Patrzę na niego. Przykładam dłoń do inkubatora. Zaczynam płakać. Męska, drżąca dłoń trzyma mnie za ramię
– Czy on będzie …? – nie jestem w stanie dokończyć.
– Oczywiście – jemu też się głos załamuje – oczywiście …

(więcej…)

Między niebem a piekłem.

Chcesz usłyszeć magiczne: Zdrowy. 10 punktów. 
Nie słyszysz tego.
Nic nie słyszysz.
Wsłuchujesz się w ciszę.
Przerażającą ciszę.

Zamiast łez szczęścia są łzy strachu i pytanie na które przez najbliższe dni, a nawet tygodnie nie odzyska się odpowiedzi: ,,Czy moje dziecko będzie żyć?„.

(więcej…)