Pokazuje: 37 - 48 of 84 WYNIKÓW

Cesarskie cięcie moimi oczami.

Zanim zaczniecie czytać ten wpis musicie zdać sobie sprawę z jednego podstawowego faktu: wszystko co jest tutaj zawarte, a co może być sprzeczne z Waszymi poglądami, jest tylko i wyłącznie moimi, czysto subiektywnymi odczuciami. Cesarskie cięcie było i jest dla mnie pewnego rodzaju traumatycznym przeżyciem i dopiero po dwóch miesiącach postanowiłam o tym napisać, z własnej perspektywy. 

(więcej…)

Życie z późnym wcześniakiem.

 

Znowu się nie udało. Przypominam to sobie za każdym razem, kiedy kolejna mama opowiada o TYM cudownym przeżyciu jakim jest pierwszy kontakt w pierwszej minucie. Z Jasiem nie mogłam się przywitać, bo zabierano go szybko na OIOM i towarzyszyła mi tylko cisza i szok, a ze Stasiem spałam pod narkozą, kiedy również brali go na OIOM. Różnica jednak w macierzyństwie jest kolosalne, bo choć i jeden i drugi zaliczył się pod miano „wcześniaka”, zdecydowanie macierzyństwo z tym drugim jest łatwiejsze.

(więcej…)

Napięcie mięśniowe – cała prawda o silnych niemowlętach.

Przyjęło się, że im szybciej dziecko zrobi daną czynność, tym z większa dumą obwieszcza to światu rodzic. Ma do tego w końcu pełne prawo, bo sukcesy dzieci zawsze cieszą bardziej niż swoje. O ile duża część „silnych niemowląt” to w gruncie rzeczy faktycznie nie jest powód do niepokoju, rzadko, który rodzic zdaje sobie sprawę, że choć z pozoru jego dziecko jest „silne”, to kryje się za tym pewien problem. Nazywany napięciem mięśniowym (wzmożonym bądź obniżonym).

(więcej…)

Nie musisz mi współczuć, bo to powód do radości.

Powinnam iść spać. Teraz, kiedy udało mi się go na moment odłożyć i kiedy mąż może przejąć stery tego (bez owijania w bawełnę) statku na wzburzonym morzu. Od paru dni 2.0 daje czadu, przechodzi bardzo intensywny IV trymestr, uspakaja się głównie tylko na piersi i prawie nie da się go odłożyć. Śpi z nami. No bywa … Ostatnio mało śpię, ale to przecież całkowicie normalne. Decydując się na dziecko miałam świadomość, że natura nie da mi zabawki, której będę mogła wyciągnąć baterie. Dlaczego więc tak wiele osób patrzy na to jako na problem i powód do współczucia?

(więcej…)

… jak rzep psiego ogona.

Z pewnym zdumieniem, będącym następstwem wielu komentarzy dowiaduje się, że nadal, w dobie tak wielu publikacji na temat rozwoju niemowląt, ludzie nadal uważają, że tak małe dzieci są w stanie cokolwiek wymusić, zrobić na złość, czy zgrozo (!) – zmanipulować. Co gorsza, niektórym się wydaje, że spełniając podstawowe potrzeby niemowlęcia można je rozpieścić, a przyzwyczajenia po okresie prenatalnym, odbierane są jako negatywne przyzwyczajenia. Drodzy Rodzice! Niemowlę nie potrafi manipulować, wymuszać, robić Wam na złość, a przede wszystkim – NIEMOWLĘCIA NIE DA SIĘ ROZPIEŚCIĆ.

(więcej…)

Życie po hajnidzie.

High need baby – wreszcie ktoś to nazwał. To takie małe potworki, które już od momentu przyjścia na świat dają niezłego czadu i właściwie przez wiele, wiele lat wymagają więcej niż przeciętniak, a potencjalny rodzic zastanawia się czy wskoczyć pod podciąg, czy rzucić to wszystko w cholerę i uciec … tylko nie ma gdzie. Kiedy sama zostałam rodzicem takiego dziecka nikt tego 8 lat temu nazwać nie umiał, poza tym nawet jak umiał, to do moich uszu to nie dotarło. O dzieciach „high need” dowiedziałam się z 3 lata temu i po raz pierwszy poczułam, że nie jestem osamotniona w tym cholernie trudnym macierzyństwie i, że serio takich dzieci jak mój Jan jest znacznie więcej. Problem jeszcze większy pojawił się, kiedy na świat przyszedł mój drugi syn, a ja nagle przyzwyczajona do dziecka innego kalibru, dostałam zupełne przeciwieństwo i trzy razy dziennie zastanawiałam się, czy on jest w pełni zdrowy.

(więcej…)

W imię tego co się należy każdej matce.

Znowu czuję się trochę tak jakbym wysiadła z tego pociągu nieco wcześniej niż powinnam. Nie wszytko przecież poszło zgodnie z planem. Nikt nie krzyczał, nie odeszły mi wody, ani nie było dwugodzinnego kontaktu skóra do skóry. Znowu wysiadłam przystanek wcześniej, a mój syn wylądował na oddziale na którym miałam nadzieję nie postawić stopy nigdy więcej. Wydawało mi się, że wykorzystałam już limit niespodzianek w życiu. Poza tym nie oczekiwałam od losu niemożliwego. Oczekiwałam tylko tego, co doświadcza tysiące matek w całej Polsce. Codziennie. Poród w terminie i trzy słowa: „Zdrowy. 10 punktów”.

(więcej…)

Moja droga mleczna po cesarskim cięciu i wcześniaku.

Całą ciąże od momentu ujrzenia dwóch kresek na teście, wiedziałam, że będę karmić piersią. Ani przez moment nie myślałam o mleku modyfikowanym. Miałam większą wiedzę, zupełnie inne podejście i zmianę własnych priorytetów o 180 stopni dzięki konferencji Medela. Udało mi się dowiedzieć wiele ciekawostek, które włączyły we mnie tryb „karmicielki za wszelką cenę”. Miałam również rodzić naturalnie, miałam nawet plan porodu, mój syn miał przyjść na świat w minimum 37 tygodni, mieliśmy spędzić 2 godziny skóra do skóry, lecz niestety. Staś przyszedł na świat metodą cesarskiego cięcia, w 35 tygodniu i trafił na neonatologię. A ja? Nie miałam ani dziecka, ani kropli mleka. Miałam za to wiedzę, laktator i determinację. (więcej…)

Piekło.

Po ciąży z Janem nauczyłam się jednego. Dwie kreski nie są zawsze równoznaczne z pięknym, urodzonym o czasie noworodkiem, który otrzymuje w pakiecie zdrowie, a rodzic pozbawiony jest trosk. Po prostu czasem jest tak, że dziecko na starcie oto życie musi walczyć i nigdy nie wiesz czy to nie trafi na Ciebie. Ruletka. Cholerna. W trakcie ciąży z Jasiem, leżąc blisko dwa miesiące (ciągiem)  w szpitalu, w tym 1,5 miesiąca w szpitalu o III stopniu referencyjności byłam świadkiem cudów i tragedii, które na moich oczach rozgrywały się każdego dnia ucząc pokory na całe życie. I kiedy obiecałam sobie, że w te mury nigdy nie trafię, chyba, że na poród, znowu los spłatał mi figla, a ja znowu byłam świadkiem tragedii, która rozgrywała się tuż pod moim nosem. Tragedii gdzie trzy istnienia nie podołały, bo medycyna była bezsilna.

(więcej…)

4 tysiące szantażu.

Jestem w ciąży. Za mną dwa badania genetyczne i trzeci pomiar bardzo szczegółowy ze względu na wysokość AFI. Jestem pod kontrolą bardzo dobrego specjalisty, który nie tylko ma dobry sprzęt, ale i niesamowitą wiedzę. Na tyle na ile pozwala dzisiejsza medycyna wiem,że mój syn jest zdrowy. Wiem, że nie ma żadnej wady genetycznej, którą można by wykryć we wczesnych etapach ciąży na USG. Nigdy nie stałam przed dylematem czy przerwać upragnioną ciążę teraz i skrócić cierpienie mojego dziecka, czy czekać do dnia porodu ze świadomością, że noszę pod sercem kogoś kogo i tak stracę, a po przyjściu na świat nie ma dla niego procedur medycznych i będzie konał wiele godzin. Nigdy nie musiałam (chwała losowi!) stać nad przepaścią własnego jestestwa w próbie podejmowania niewątpliwie najtrudniejszej decyzji w życiu każdej kobiety. Ale wiem co oznacza posiadać w Polsce chore dziecko, ba! chore dziecko, które nie wymaga wcale aż tak specjalistycznej opieki. Dlatego wybaczcie – ale te 4 tysiące wsadźcie sobie w dupę.

(więcej…)

99!

Do wyznaczonego dnia porodu pozostało … 99 dni! Oznacza to, że za moment wkraczam w trzeci i ostatni trymestr, a zaraz zanim na świecie pojawi się ON. Staś. Wszystko co dzieje się obecnie i w tej ciąży jest dla mnie nowe, nigdy nie spotykane i czuję się prawie tak jak piewródka. Naprawdę można mieć spokojną ciążę? Naprawdę można kompletować w spokoju wyprawkę? Naprawdę można w 24 tygodniu nadal biegać we własnych czterech ścianach? Naaaaprawdę? Naprawdę jedyne dni jakie liczę to te do dnia wyznaczonego porodu?

Ku…rde felek, jestem szczęśliwa.  (więcej…)