Zaczepił mnie na oko 85 letni mężczyzna. W ręce trzymał starą, skórzaną torbę.
– Witam szanowną Panią! – ukłonił się – Widzi Pani te piękne słoneczniki?
– Dzień dobry. Tak. – odpowiadam z uśmiechem
– Pewna kobieta w obozie zawsze smarowała sobie twarz olejem słonecznikowym. A jej twarz była naprawdę piękna. Ale wie Pani, to było dawno temu. I to była Rosjanka.
TRUDNE TEMATY
Jak motyl.
Anja Rubik skomentowała fotomontaż: Możecie komentować moją wagę w taki sposób, w jaki tylko chcecie, ale proszę nigdy więcej nie obrażajcie innych.
Samotność w Tobie.
Poznałam ją jak miała 89 lat. Poruszała się o balkoniku i miała piękne urządzone mieszkanie. W powietrzu unosił się zapach jakiś olejków. Dużo marudziła i jeszcze więcej mówiła. Lubiła narzekać na wszystko. Na widok za oknem, na jezioro obok którego mieszkała. Na wszystkich wokoło. Z początku nie rozumiałam jej niechęci. No i te piękne meble.
Limit szczęścia.
Pewne małżeństwo z Georgii złamało etyczną zasadę panująca w społeczeństwie i zdecydowało się na sesję zdjęciową ze swoją zmarłą córką. Zdjęcia w krótkim czasie obiegły cały świat ujmując kontrowersję, w której każdy zadawał sobie pytanie: ,,Czy wypada publikować takie zdjęcia w sieci?”
[LINK do sesji].
Nie płacz. To nic nie zmieni! pada zbyt często. Niby w ramach pocieszenia, ale każdy rodzic wie, że pocieszać się tym nie można. Można tylko poczuć nienawiść, lub coś pomiędzy. Właśnie wyznaczono granice. Ile płakać, ile się nie uśmiechać, komu opowiedzieć o swoim bólu, kogo poinformować o tragedii. Kto może być przy nas, a kogo na razie omijać. Jak żyć, co robić, czego nie. Bo zamiast radzenia sobie z tragedią po swojemu, bez poprzeczek ustawionych niekiedy zbyt wysoko, trzeba się liczyć ze społecznym unormowaniem. Tylko w imię czego?
Chwila normalności w nienormalności. Chwytasz tę chwilę. Pstryk. Pstryk. Pstryk. Chwila mija. Masz tylko pamiątkę. Jedno,może dwa zdjęcia, do których będziesz mogła wracać zawsze wtedy, kiedy nastąpi chwila słabości. Co w tym nieetycznego? Złego? Nienormalnego?
A potem przychodzi moment w którym chcesz się tym podzielić z innymi. Pociągasz lawinę krytyki za sobą. Bo prywatność, bo Internetowa aktywność idzie nie w tę stronę. Szala się waha między Twoim spokojem, a ludzkim chamstwem. Bo ludzie różni, przyzwyczajeni do innego opłakiwania zmarłych,a może po prostu nie potrafią spojrzeć szerzej?
,,Moje dziecko też zmarło i …” właśnie kolejna osoba opowiedziała swoją historię. O bólu, cierpieniu i rozpaczy. Kolejni ludzie przełamują bariery opowiadają o zdjęciach, robionych na szybko, telefonem, często zamazanych. Mają te zdjęcia, zachowane, co jakiś czas oglądane. To taka terapia – pada stwierdzenie i podsumowuje całą sytuację. Bo jeżeli to pomaga, to kim jesteśmy, żeby oceniać?
Myślisz, że wiesz jak zachować się w takiej sytuacji, myślisz, że postąpiłbyś inaczej. Ale skąd to wiesz? A kto Ci daje prawo do tego by wyznaczać granice? Czy zachowywać to dla siebie, czy dla innych? Skąd ograniczenia? Tym bardziej nierobiące nikomu krzywdy.
Czy naprawdę tak nisko upadlibyśmy, by każde tego typu publikację traktować jako lans i krótką drogę do medialnego szumu i zarobku? Czy naprawdę są ludzie uważające, że to jedyny powód?
Sama się zastanawiałam. Przez krótką chwilę, czy w ogóle powinno się upubliczniać takie zdjęcia i filmy. Potem stwierdziłam, że owszem. Można. A nawet jeżeli pozwala na to wewnętrzna siła, trzeba. Uzmysłowiłam sobie to niedawno, kiedy otrzymałam dwa mejle pod rząd od matek wcześniaków, które dziękowały za to, że upubliczniłam naszą walkę o normalność, bo one są na początku tej drogi i to dla nich koło ratunkowe w tych trudnych chwilach. Wtedy myślę, że tu mamy te same powody. Nieco inna sytuacja, ale pomoc ta sama. Jeden coś robi, by inny mógł skorzystać. Dzisiaj oni są natchnieniem dla innych, którzy w tych ciężkich chwilach zastanawiają się co dalej? I czy wypada wzdychać do zdjęcia, czy trzeba zachować tylko wspomnienia. W głowie. Potem widzisz jak rodzice się uśmiechają. Ze szczęścia? Nie, na pewno nie. Tu jest moment w którym mogą uchwycić to, co chcieli chwytać przez resztę życia. Ale mogą na krótki moment uchwycić w kadrach radość z narodzin.
Dlaczego więc rościsz sobie prawo do tego by tę krótką chwilę radości zabierać?
Bez opcji: wyłącz.
Poniekąd rozumiem zdanie / Blog ojciec – KLIK / jesteśmy ludźmi, którzy nie zawsze są w stanie wszystko przewidzieć. Tytuł uważam za bardzo nieadekwatny, choć może po części zgodny z tym, że będąc rodzicem i analizując cały nas dotychczasowy proces wychowawczy, gdzieś tam nasze dziecko znalazło się w niebezpieczeństwie. Każdy wiek ma swoje prawa, a w wieku dziecięcym ma się więcej szczęścia niż rozumu, nawet wtedy, kiedy obok jest dorosły. Pewien ojciec popełnił błąd, którego żniwo będzie zbierał do końca swojego życia. Jeden krok zniszczył życie rodziny i doprowadziło do śmierci dziecka. Niewinnego. Ciężar jaki musi udźwignąć jest nie do uniesienia. Nic więc dziwnego, że trafił do psychiatryka. Każdy by trafił.
,,Nie będziesz brał imienia Pana Boga nadaremno”
Wyobrażasz sobie wegetarianina, który pracuje w sklepie mięsnym i nagle oznajmia, że z racji swoich upodobań i diety bezmięsnej w imię miłości do zwierząt nie będzie sprzedawał mięsa, bo jest to wbrew jego sumieniu? Co zostaje takiemu wegetarianinowi? Zmienić profesję. Najlepiej taką w której nie będzie widział mięsa.
To samo tyczy się lekarzy. Nie egzekwujesz prawa człowieka, bo jest to wbrew Twojej wierze? Spierdzielaj ze służby zdrowia,bo nie masz prawa mnie ograniczać.
Dzisiaj zapłacę.
Do doktora M. trafiłam w styczniu. Wybrałam drogę NFZ pewnie dlatego, że wtedy jeszcze naiwnie wierzyłam, że to lekarz z powołania. Po co płacić za coś, co należy mi się bezpłatnie? – myślałam. Do tego miał najlepszy sprzęt w Śremie.
Nie byłam umówiona na godzinę, miałam przyjść w godzinach od X do Y. Kolejka ogromna, kobiet w ciąży (i nie tylko) wiele. Korytarz remontu nie widział od bardzo dawna, nie zdziwiłabym się jakby nie widział remontu od początku istnienia. Drewniane, niewygodne ławki i ta gruba pielęgniarka siedząca tam jakby za karę.
Wchodziło się więc do jej gabinetu. Dwa na dwa. Pielęgniarka wypełniała dokumenty, a potem kazała przejść do pomieszczenia obok. Łazienka. Miałam się w niej przygotować, żeby przejść do gabinetu doktora M. Czasem pielęgniarka wpychała dwie kobiety jednocześnie. Rozbieram się przed obcym facetem, to fakt – ale przed obcą kobietą?
Każda pacjentka była tym zażenowana.
XXI wiek drodzy państwo.
Jaki kraj, tacy celebryci.
Rok 2012. Pewne młode małżeństwo zgłasza zaginięcie półrocznej córki. Oglądam to ze łzami w oczach, bo obok mam 2,5 letniego Prezesa. O porywaczu jakimś mówią, strach na ulicę wychodzić, bo może i Twoje dziecko padnie ofiarą. Więc ludzie się strachu nażarli, aż się przeżarli. Plakaty rozwieszano, zdjęcia udostępniano, dziewczynki szukano.
I nagle informacja. Wszyscy oddech wstrzymują. Dziecko nie żyje. Znowu te łzy w oczach, bo co Ci rodzice przeżywać muszą. To współczucie, że w nerwach to się różne rzeczy robi. Że fakt ciało schowała, ale może dlatego, że pogodzić się nie mogła ze śmiercią córki, że tak kochała, że wolała szukać, bo informacja o śmierci do niej nie dotarła. I wychodzi na światło dziennie okrutna prawda, która porusza media nie tylko w Polsce, że dziecko zamordowała … matka. Współczucia już nie ma, jest niedowierzanie, bo jak można z takim wyrachowaniem opowiadać o dziecku, o miłość, kiedy dokonuje się takiej zbrodni. Najgorszej z możliwych.
A w czym Ty wozisz swoje dziecko?
Niektórzy twierdzą, że są potrzebne tylko po to by uniknąć mandatu. Jeszcze inni są w stanie przysiąc, że nie chronią dzieci, tylko nabijają firmom kieszenie. Ale są ludzie, którzy wierzą w moc fotelików i wytrwale inwestują w ,,trony” dla dzieci. I to bynajmniej nie dlatego, że boją się o mandat,ale dlatego, że dobrze dopasowany fotelik jest w stanie uratować dziecko.
A czy Ty wiesz jaki fotelik kupić?
Dzisiaj ja edukuję, bo nikt mnie nie wyedukował. Kiedy się wyedukowałam dziecko przeszło na fotelik testowany, który był na naszą kieszeń i spełniał moje oczekiwania. Miał być bezpieczny. I to nie moje dziecko miało być testerem.
Chcesz? Wytnę Ci koronę z papieru!
Mała Miss już w Polsce. Pod falą krytyki, ale nadal zbierająca gro chętnych. Nic dziwnego. Oglądając Amerykańską wersję mogliśmy przyglądać się perfidnemu obdzieraniu dzieci z godności i dzieciństwa w imię ,,wyglądu pustej lali” i matek, które w większości były zaniedbane, z nadwagą odbiegającą już od jakichkolwiek norm. Czarno na białym widać było niespełnione ambicje rodziców i chęć przelania swoich marzeń na dziecko.
Czyim kosztem?
Miłuj bliźniego swego …
Drogi Internauto!
Nie chcesz? Nie pomagaj!
Nikt Cię do tego nie zmusza!
Nie jest to Twój obowiązek.
Masz wybór.
Masz prawo nie chcieć.
Masz prawo nie dorzucać.
Ale nie zabraniaj innym by tego dnia dobrze się bawili.
I przede wszystkim:
Bądź również konsekwentny w tym co wygłaszasz.
I kiedy urodzi Ci się dziecko zrób badania słuchu prywatnie (nie,nie na koszt ,,naiwniaków” i ,,złodziei”).
W którą stronę, w którąś sie krainę udała?
1 listopada, wieczorem, kiedy cmentarze mieniły się tysiącem zapalonych zniczy na grobach zmarłych, my byliśmy w szpitalu wiedząc, że już niedługo będziemy musieli poruszyć z dzieckiem temat, którego nigdy poruszyć byśmy nie chcieli.
Gdzieś tam odkładałam ten temat zawsze na bok. Uważałam, że jest on nam niepotrzebny. Wszyscy są zdrowi. Pełni życia. Ona też była pełna życia.
Kiedy mówiliśmy komukolwiek, że prababcia Prezesa, ponad dziewięćdziesięcioletnia, gra z Prezesem w piłkę, podnosi mu autka z podłogi i nawet lepiej jej się czyta bez okularów niż w okularach, ludzie się dziwili.
A wczoraj, w ten deszczowy dzień, który nie zapowiadał żadnych złych wieści, tata Prezesa nie zdążył się nawet rozebrać po powrocie z pracy. Zadzwonił telefon. Telefon, którego żadne z nas nigdy nie chciałoby odebrać. Babcia odeszła…