Od paru dni, czyli od momentu, kiedy termometry w różnych rejonach Polski znacznie spadły poniżej zera, zostaję zasypywana pytaniami: ” „A wychodzicie w taką pogodę na spacer?” albo „Do ilu stopni wychodzicie?” itp. Prawda jest tak, że mogłabym napisać krótko, zwięźle i na temat: „Wychodzę”, ale sądzę, że temat jest trochę bardziej złożony.
STREFA STARSZAKA
Książki dla starszaka.
Ponoć dzisiejszych kilkulatków trudno jest zachęcić do czytania. Ponoć książki parzą, a czytanie wypala oczy. Ponoć ma to związek z elektroniką, która wypycha papierowe rozrywki. Dzisiaj przedstawiam jednak kilka pozycji, które być może zainteresują nawet największego sceptyka książek.
Jedynak. Masz prawo.
Kiedy byłam mamą jedynaka, ze wszystkich możliwych rzeczy na całym globie, najbardziej nienawidziłam wmawiania mi, co jest dla nas najlepsze i czego potrzebujemy do pełni szczęścia, którego jak wszyscy wiedzieli oprócz nas – nie mamy. W sumie odkąd jestem mamą dwójki dzieci często słyszę „to trzecie będzie dziewczynką”. Ale w gruncie rzeczy nie ma już tego nagabywania abym uszczęśliwiła dziecko pierwsze, dzieckiem drugim, co osobiście i tak uważam za najgłupszy argument, bo powoływanie jednego dziecka dla drugiego jest egoizmem i to niepodważalnym. No i tu przechodzimy do sedna, bowiem nadal na blogu co jakiś czas rozpoczynają się trwajace kilka dni dyskusje o tym co każdy rodzic jednego dziecka powinien – a więc urodzić kolejne, bo tak. No więc ja Wam napiszę, że nie macie prawa rozporządzać macicą innych.
Moje dziecko podczas chorób potrzebuje bliskości.
Do postu natchnęła mnie Dorota Zawadzka, a właściwie jedna z jej odbiorczyń, która na tablicy bocznej udostępniła swoje spostrzeżenia na temat traktowania dzieci w szpitalu przez rodziców. I o ile w pełni popieram oburzenie związane ze straszeniem dzieci pielęgniarkami, czy (zgrozo!) dawanie klapsów, o tyle dalszy ciąg czepiający się usypiania na rękach 4 latków, smoczków i robienia z kilkulatków „dziudzisiów”, doprowadza mnie do słowotoku i szału jednocześnie. Ostatnio mam go rzadko, ale doprawdy czuję potrzebę przekazania Wam, że kilkulatki (tak KILKULATKI!!!) nadal potrzebuję bliskości. Zwłaszcza w takcie chorób. I usypiania na rękach w tym wieku nie ma żadnych skutków ubocznych. ŻADNYCH.
Dzieci innego Boga.
Na temat faktu oczywistego, że Jan jest dzieckiem nieochrzczonym (co nieco wychodzi poza to, co przyjmuje się w Państwie, gdzie 90% deklaruje wiarę, nawet jeżeli praktykują tylko 10%) było wiele dyskusji, przez ostatnie trzy lata blogowania. Napisałam na ten temat artykuł – O TU – a nawet przeprowadziłam masę rozmów z czytelniczkami i za każdym razem były słowa, które odbijały się echem: „zobaczysz jak pójdzie do szkoły, zmienisz zdanie.” Za mną prawie rok szkoły a ja … zdania nie zmieniłam.
A jak Ty jesteś przygotowany na 6latki w szkole?
Dzisiejsze pokolenie rodziców wymaga. Nie od siebie, ale od innych. I w ten sposób ktoś zasiał ziarno paniki w przypadku reformy 6latków w szkole, a reszta to urodzajny plon pełen ludzi, którym się wydaje, że tak jest. Mnie już poważnie nie dziwi, że Wasze dzieci nie poradzą sobie w szkole. Nikt by sobie nie poradził jakby non stop słyszał jaka szkoła jest zła, jaka niegotowana, jacy nauczyciele debile …
Ekonomiczny gwałt.
Usiądź wygodnie i posłuchaj, jak ubezpieczyciele, szkoły i przedszkola Cię… dymają?/wykorzystują. Oczywiście wbrew Tobie. Ba! Nawet o tym nie wiesz. To taka wyrafinowana forma ekonomicznego gwałtu. Dzisiaj więc o ubezpieczeniach „szkolnych”, a przynajmniej tak nazywanych, ubezpieczeniach od NNW(następstw nieszczęśliwych wypadków). Po przeczytaniu tego tekstu zrozumiesz, w czym bierzesz udział i na jakich zasadach. Ale spoko – zasady te możesz łatwo złamać.
Jak przygotować 6latka do szkoły?
Często, może nawet zbyt często, pada nurtujące pytanie oto jak przygotować 6latka do szkoły. Wreszcie moment w którym rodzic twierdzi, że to szkoła jest od uczenia wszystkiego (błąd) i dlaczego nie próbuję załatwić (lewych, wykupionych) papierów, które umożliwiłyby powtarzanie zerówki.
Bo nie. Jak ma kiblować to sam sobie to załatwi nieuctwem, ja mu w tym nie pomogę.