Noemi Pawlak W tym – nie ma co ukrywać trudnym czasie – staramy się spędzać czas tak, aby nie chodzić na skróty i nie oglądać ciągle bajek. Aczkolwiek w dobie pandemii robimy pewne wyjątki, tym bardziej, że nasz pakiet telewizyjny, mocno wspiera rodziców ilością naprawdę fajnych bajek, które ostatnio są dodawane. Dzisiaj, na rozluźnienie początku kolejnego tygodnia chciałam Wam wrzucić nasze ostatnie nowości w Pawlaczkowej biblioteczce.
MAM OKO NA LICZBY.
Staś do tej książki musiał się przekonać. Potrzebował około tygodnia, ale teraz bardzo często po nią sięga. To jest coś dla fanów serii „Rok” i dla dzieci, które lubią liczyć, ale również dla tych, które liczyć się dopiero uczą.
Każda strona to jedna liczba – 1,2,3,4,5,6,7,8,9,10. Na każdej znajdują się ciekawe ilustracje no i faktycznie dużo się na tych ilustracjach dzieje. Można więc nie tylko liczyć, ale również opowiadać czy szukać poszczególnych bohaterów. Ciekawa pozycja dla mówiących już dzieci z dużą wyobraźnią.
GRA W KOLORY.
Jeżeli miałabym wymienić mojego ulubionego autora książek to byłby nim właśnie Tullet. Zresztą Staś podziela moje zdanie. Mamy już kilka pozycji tego autora i jeszcze nigdy się na żadnej książce nie zawiodłam. W gruncie rzeczy nasza „tulletowa” lista się tylko powiększa.
Tym razem Tullet zabiera nas w świat kolorów. Dziecko dowiaduje się jakie dwa kolory należy zmieszać, aby otrzymać trzeci. Można to potem z powodzeniem zastosować w praktyce mieszając na kartce farby. Dodatkowym atutem jest nauka kolorów. Staszek już od pewnego czasu zna kolory i je rozróżnia, jednakże do pewnego momentu nazywał je imionami Ninja z Ninjago.
Idealne pozycja dla fanów Tulleta i dla dzieci, które są w trakcie nauki kolorów.
CZUJEMISIE.
Ta strona to taki trochę paradoks obecnej sytuacji w której się wszyscy znajdują, ale doszłam do wniosku, że może warto trochę podejść do tematu żartem. Nie wiem czy ktoś z Was się tak czuje, ale ten miś zdecydowanie czuje się jak na wakacjach. Zresztą może w dmuchanej kaczce w basenie czułabym się tak samo. Ale ja to nawet wanny nie mam.
Czujmisie to kolejna genialna książka autorstwa Agaty Królak. Tym razem możemy porozmawiać o uczuciach z dzieckiem, zwłaszcza małym przedszkolakiem, który potrafi określić wiele emocji i uczuć, ale który nadal się ich uczy. Staś serie o misiach bardzo lubi, to nasza druga pozycja na półce tej autorki.
JAK SIĘ TU ZNALEŹLIŚMY
Poprzednie książki były zdecydowanie dla młodszych dzieci, natomiast ta książka jest zarówno dla młodszych jak i starszych.
Ta pozycja była bardziej zamówiona z myślą o Janku niż Staszku, ale umówmy się, że w naszym domu nie bardzo zabawki czy książki są podzielone na wiek. Oczywiście Jasia nudzą Staszka książki, bo są za bardzo dziecinne, a Staszka nudzą książki Janka, bo z kolei nie są dostosowane do jego wieku. Ale jednak większa część książek Jasia interesuje Stasia.
Książka zaczyna się od wielkiego wybuchu, a kończy na narodzinach i pokazania jak wygląda faza rozwoju człowieka w łonie mamy. Ciekawe ilustracje, dobrze dostosowane do dzieci treści. Bardzo, bardzo polecam!
TAJEMNICZA MONETA.
Jak łatwo się domyślić to książka Jasia. Jaś czyta sobie sam, no i nie potrzebuje obrazków – w porównaniu do Stasia. Chcę jednak tutaj dodać, że Staszek jest w stanie się już skupić na większej ilości tekstu np. w baśniach. To spory krok, bo do tej pory Staszek wolał jak mu się opowiadało, a nie czytało. Dlatego taką furorę robi u nas seria „Rok”, bo tam nie ma tekstu.
Kiedy babcia zostaje przewieziona do szpitala, jej wnuki, Ivy Sparrow i jej irytujący starszy brat Seb nawet nie przeczuwają, co ich czeka. Po powrocie ze szpitala zastają splądrowany dom – a tajemnicze pióro pisze złowieszczą wiadomość na ścianie w kuchni. Na scenę wkracza osobliwy policjant, zdeterminowany, by chwytać złoczyńców. . . za pomocą szczotki toaletowej. Ivy i Seb uciekają – tylko po to, by znaleźć się w zupełnie niecodziennym świecie, w którym zwykłe przedmioty zyskują magiczną i niesamowitą moc. Siły zła zbliżają się szybko, a Ivy i Seb muszą dotrzeć do dna rodzinnego sekretu. . . zanim będzie za późno.
Jeżeli więc Wasze starszaki uważają, że siedzenie w domu jest nudne, może warto im przedstawić Ivy i Seba? (Jaś jest w trakcie jej czytania).
DLACZEGO DZIECI JEDZĄ ŚMIECI.
Zacznę od tego, że zostawiłam tę książkę na koniec, dlatego, że mam wobec niej bardzo mieszane odczucia. O ile poprzednie pozycje poleciłabym każdemu bez mrugnięcia okiem, o tyle ta książka wywołała u mnie hm … chyba niesmak pomieszany z szokiem, co naprawdę mi się nie zdarza. Choć dodam od razu, że moje dzieci ją lubią.
Dlaczego jednak pojawia się w tym wpisie? Bo wiem, że wśród moich czytelników są na pewno rodzice, których ta książka zafascynuje. Tym bardziej, że ona naprawdę wpisuje się w obecne trendy żywieniowe, gdzie wszystko co „słodkie” traktuje się w kategorii trucizny. Nie jestem zwolenniczką codziennego jedzenia słodyczy, ale moje dzieci znają smak kinder jaja … Tymczasem książka w bardzo drastyczny sposób pokazuje konsekwencje jedzenia słodyczy, wręcz fanatyczny, a ja uważam, że każdy fanatyzm jest zły.
Zdradzę wam tajemnicę… – Tata Krzsia wychodował w brzuchu raka! Dla małej, dociekliwej Lukrecji nie ma tematów tabu. Mówi wprost w zrozumiałym dla dzieci języku, ponieważ nie chce, aby Krzyś jadł śmieci, obrósł grzybami, i miał brzuch jak Święty Mikolaj! Krzyś potrzeuje pomocy… Dziecko nie jest koszem na śmieci! A może Krzysio potrzebuje milości?
___
Dodam od razu dla chętnych, że na hasło matkaprezesa macie cały czas kod -10% w sklepie bliskie skąd mamy książki. Kod jest aktywny cały czas już od dawna i pewnie niektórzy z Was o tym pamiętają.
Życzę Wam wszystkim dużo cierpliwości w tych trudnych chwilach! Postaram się być z Wami. Rozśmieszać, ale również pisać o rzeczach ważnych. Pokazywać kawałek codzienności i fajne rzeczy. A trochę tych fajnych rzeczy mamy! I dużo pomysł!
Bądźcie z nami!