Kiedy proponowałam Łukaszowi z dobrezabawki.com zrealizowanie takiego projektu w którym odczarowałabym domek dla lalek i pokazała, że to również świetna zabawka dla chłopców, długo zastanawiałam się potem, czy to będzie miało sens, czy Wy podchwycicie ten koncept, czy moje dzieci będą zainteresowane. Mamy wprawdzie XXI wiek i coraz częściej mówi się o tym, że dziecko ma prawo bawić się czym chce, ale jednak zabawki nadal mają dość spore podziały również narzucane odgórnie przez producentów. Dzisiaj z kolei wiem, że ten pomysł to był strzał w dziesiątkę.
Domek dla lalek. Również dla chłopców.
Od pierwszych chwil, kiedy w ogóle mój mąż ten domek złożył była to zabawka numer jeden u nas w domu. Małe elementy (o których napiszę za moment) musieliśmy szybko pochować, ale ogólnie Staś do dnia dzisiejszego kładzie te lalki spać, albo kąpie je w wannie. Jaś z kolei, choć ma 10 lat, lubi sobie przestawiać te meble i układać od nowa, a ma spore pole do popisu, bo Staś notorycznie wszystko w tym domku przewraca.
Kiedy wrzuciłam pierwsze zdjęcie domku na FB i IG ktoś napisał komentarz, czy koledzy nie będą się z Jasia śmiać, że mają z bratem domek dla lalek. Myślałam, że „z czego mieliby się śmiać”, ale miałam chwilową refleksje, ponieważ jest wiele tematów, w których dzieci nie są tolerancyjne i to co dla mnie i moich dzieci jest normalną codziennością, dla innych może być powodem do wychwycenia jakieś anomalii, a tu już mamy pierwszy krok do wyobcowania rówieśniczego. Moje podejście do tematu zostało jeszcze bardziej przypieczętowane, kiedy do Jasia przyszedł kolega (w jego wieku) i oni tym domkiem bawili się bardzo długo, zanim uznali, że pora już na LEGO.
Zauważyłam już wcześniej, że chłopcy, którzy przychodzą na Jasia są bardzo zainteresowani różnorodnością zabawek Jasia i Stasia. Pamiętam jak bardzo fascynowała ich lalka, która miała siusiaka, ponieważ dla wielu z tych dzieci było jasne jak słońce, że lalka może mieć tylko jedną płeć i być przeznaczona tylko dla dziewczynek.
Ja wychowywałam się z kuzynem. Oboje byliśmy wtedy jedynakami, więc mieliśmy tak naprawdę tylko siebie. Poza faktem, że biegaliśmy po drzewach, płotach i dachach garażu, mieliśmy też zabawki. Ja bez większych oporów bawiłam się z nim autami i pociągami, on ze mną lalkami, które woziliśmy w wózkach. W sumie wózki mieliśmy dwa, więc każdy swój, ale jeden z wózków pękł, po tym jak wpadliśmy na pomysł, że zamiast lalek będziemy tam wozić siebie.
Dzisiaj jesteśmy dorośli i nie mamy żadnych zaburzeń związanych z naszą płcią i nigdy nie było tak, że rodzice mi wciskali na siłę lalki, a jemu autka. Nikt nam nie mówił czym wypada nam się bawić, a czym nie. Dla nas taka zabawa była czymś najnormalniejszym na świecie. I tak jako dzieci to traktowaliśmy. Bawiliśmy się tym na co w danym momencie mieliśmy ochotę – od zabawy w wojnę i walkę na kije, po zabawy w „dom” i karmienie lalek papką z błota.
Drewniany domek, dlaczego z drewna, a nie z plastiku.
Ja sama miałam duży, wyjątkowo różowy i plastikowy domek dla lalek Barbie. To był w ogóle mój wymarzony prezent, który dostałam pod choinkę jako kilkulatka. Moja Barbie miała nawet taras, schody i otwierane okna. Wcześniej musiałam uruchomić wyobraźnie i trzymać lalki pod stołem, które zastępowały dom. No ale w końcu się doczekałam willi dla niej. Takiej z prawdziwego zdarzenia.
Kiedy zostałam mamą urzekły mnie szybko drewniane zabawki. Miały one zawsze jeden podstawowy minus – były droższe od zabawek plastikowych. Szybko jednak zrozumiałam, że w dobie tak ogromnej ilości plastiku który zużywamy, inwestycja w drewniane zabawki to też inwestycja w naszą planetę. Te zabawki są trwalsze, a co za tym idzie albo sprzedacie je dalej, albo zostawicie dla kolejnych pokoleń. Staszek np. bawi się drewnianymi autami mojego męża, które mają już ponad 30 lat!
Miałam też plan, aby w przyszłości poprzyklejać do ścian tego domku drewnianego tapety i zrobić podłogi. Łukasz pisał, że jego znajomy w takim domku zainstalował nawet światła. Póki co jednak nikt z nas nie miał na to czasu, więc zostawiliśmy domek w stanie, w którym wyprodukował go producent.
Jak widać po zdjęciach w naszym domku jest wiele mebli – również drewnianych (na ostatnim zdjęciu jednak się przypatrzycie znajdziecie jednego z bohaterów bajki Psi Patrol). Przez pewien czas w domku mieszkał również Ryder, który akurat gabarytowo mieścił się zarówno do wanienki jak i na łóżko. Dodam od razu, że świetnie wchodzą tutaj ludziki z Playmobile.
To co mnie urzekło w tym naszym zestawie to dbanie absolutnie o każdy detal. Te mebelki pokryte są nietoksyczną farbą. Posiadają też atesty i certyfikaty bezpieczeństwa. Produkt przeznaczony jest dla dzieci od 3 r.ż ze względu na małe elementy. Do zdjeć ustawiłam na półkach np. świeczniki, włożyłam do kominka drewienka, a na stole w kuchni jest zastawa. Jednakże na codzień te małe elementy są pochowane.
Pochowałam te elementy już nie tylko ze względu na bezpieczeństwo, ale też ze względu na to, że szkoda aby się pogubiły. Te elementy niektóre są tak małe, że mogłabym je niepostrzeżenie wciągnąć odkurzaczem.
Nasz domek jest dwupiętrowy, ale na dobrezabawki.com jest też domek trzypiętrowy, ale ze względu na powierzchnie naszego mieszkania ja wybrałam ten mniejszy, który i tak okazało się duży.
Już kiedy wrzucałam zdjęcie tego domku na IG pojawiło się wiele pytań, czy ten domek jest wyposażony, czy wyposażenie trzeba kupować osobno. Trochę w błąd wprowadzał fakt, że w przypadku domku dwupiętrowego zdjęcie podglądowe jest z pełnym wyposażeniem. Ale mebelki musicie kupić osobno, cena obejmuje sam szkielet domku.
Osobiście uważam, że pewne rzeczy możecie zrobić sami np. z kartonów. Takie swoje własne „hand made”.
Wszystkie wyposażenia do tego domku znajdziecie z kolei TU. Łazienki, sypialnie, salony i kuchnie. Laleczki również mamy z dobrezabawki.com. My akurat mamy rodzinkę 3pokolenia, ale do wyboru macie też inne – TU. I tak jak wspomniałam kompatybilne są zabawki z Playmobile.
No i zdradzę Wam sekret, że sama mam frajdę siedząc przy tym domku i układając te mebelki. Może dlatego, że jako mała dziewczynka sama uwielbiałam to robić. I kiedyś wydawało mi się, że skoro mam dwójkę synów to nie będzie mi dane tego robić. A tu proszę. Sama sobie stawiałam ograniczenia. A je można łatwo przeskoczyć, bo zabawki nie powinny mieć podziałów na płeć.