Witamina D najlepszym patentem na zbudowanie całorocznej odporności.

Znacie taki moment w życiu każdego rodzica, zwłaszcza żłobkowo-przedszkolnego, kiedy następuje chorobowy młyn z którego trudno wyjść? Dziecko przeskakuje z jednej infekcji w drugą, a trwa to z reguły w okresie od września do kwietnia. Rodzice na różne sposoby próbują okiełznać choroby dziecka. Często niestety bezskutecznie. Jakie mamy patenty na wspieranie odporności i jaki wpływ na odporność ma … witamina D?

 

MAMO, TATO, KAŻDA POGODA JEST DOBRA NA SPACER.

Zacznę może od tego, że w moim rodzicielskim słowniku nie istnieje pojęcie „złej pogody” istnieje tylko nieadekwatny ubiór. Często, kiedy wychodziłam w okresie jesienno-zimowym ze Staszkiem na spacery (Jasiek był w szkole) byłam jedynym spacerującym rodzicem. Przychodziły chłodniejsze dni, a po rodzicach w parku ślad zaginął. Przyszła zima, było dokładnie to samo, dopiero niedawno, kiedy temperatury są przyjemniejsze, a słońce zwiastuje pierwsze wiosenne klimaty, rodzice są bardziej widoczni.

Nie będę jednak ukrywać, że czasem u mnie górę brało lenistwo i zamiast spacerować po parku, wolałam usiąść z dzieckiem na dywanie. Zawsze też żałuję, że moje dzieci, a zwłaszcza Staszek nie mają możliwości poznania czym jest prawdziwa zima, taka z naprawdę sporym minusem na termometrze, ze śniegiem po kolana. Ja mam wrażenie, że z całego mojego dzieciństwa właśnie zimy lat 90 najbardziej wzmocniły moją odporność.

I choć z Jasiem pierwsze zimy przesiedzieliśmy w domu, bo  mając dysplazje oskrzelowo-płucną i bardzo źle znosił minusowe temperatury (problemy z oddychaniem), o tyle obecnie chciałabym aby mógł chociaż raz wrócić do domu cały mokry i zmarznięty po zabawach w śniegu.

Jest też coś o czym wiedzieć powinien każdy rodzic! Katar, kaszel itp. nie stanowi przeciwwskazania do odbywania z dzieckiem spacerów. Wręcz przeciwnie. I tu mała ciekawostka. Dobre kilka lat temu, kiedy Jasiek chorował często na zapalenie oskrzeli zrobiła się przepiękna wiosna. Lekarz powiedział nam wtedy, żeby wychodzić z nim na dwór jak nie ma gorączki, a moja pierwsza myśl była taka: „Zwariował! Z zapaleniem oskrzeli?!”. Ale do tego lekarza miałam i nadal mam spore zaufanie, dlatego go posłuchałam. I faktycznie, Jasiowi lepiej się oddychało. Wprawdzie nie mógł biegać i miał nie wychodzić w skupiska ludzi, ale krótki spacer po warciańskich wałach dobrze mu robił.

Co do Stasia, u niego zupełnie inaczej już dbam o odporność. Po pierwsze: jest karmiony piersią (wprawdzie jesteśmy w trakcie odstawiania, ale jednak), po drugie: wychowuje się z psem (co też super wpływa na odporność!), po trzecie: ma rewelacyjnie zbilansowaną dietę, bo je wszystko (no z małymi wyjątkami), po czwarte: nie przegrzewam go (zrobiłam swojego czasu na fb rewolucje czapeczkową, kiedy w marcu 2 lata temu pokazałam moje 2.5 miesięczne dziecko w gondoli. Bez czapeczki).

 

 

POSZŁA OLA DO PRZEDSZKOLA, BEZ ODPORNOŚCIOWEGO PARASOLA.

Jasiek do przedszkola poszedł dopiero jako 4 latek. Wcześniej jego układ odpornościowy nie był kompletnie na to gotowy i lekarze kazali nam się wstrzymać. W pewnym momencie wyjścia już nie było z kilku powodów (między innymi poszłam do pracy na pełen etat). Już wtedy powoli zaczynałam wdrażać „adekwatny ubiór”, bo jak większość polskich matek-pierworódek przegrzewałam dziecko. Poza tym przestałam nad nim tyle dmuchać, chuchać, dostawał zestawy witamin, plus witaminę D, przemycaliśmy mu ogromną ilość warzyw i owoców (Jasiek był i nadal jest niejadkiem, ale lubiącym większość warzyw i owoców, więc udawało się całkiem fajnie zbilansować mu dietę) i rzuciłam go na głęboką wodę. Dzisiaj sądzę, że bardzo głęboką, bo Jasiek kompletnie się nie nadawał, ale chyba dopiero w starciu z dziećmi nabrał największej odporności, mimo iż początki nie należały do najprzyjemniejszych.

Głównym problemem przedszkoli i żłobków jest niestety to, że rodzice przyprowadzają do placówek dzieci z katarami i kaszlem. Często nie jest to wcale złośliwość tychże rodziców, tylko jakieś tam przyciśnięcie do ściany, bo tego L4 na dziecko w nieskończoność brać nie można i nie zawsze pracodawcy z uśmiechem na ustach i wyrozumiałością sięgającą gwiazd rozpatrują kolejne zwolnienia na kolejny katar czy kaszel pociechy.

Co może zrobić rodzic przedszkolaka? Poza wybraniem odpowiedniej placówki, przedszkolak powinien mieć: zbilansowaną dietę i … przyjmować witaminę D (o której więcej za moment), tym bardziej, że o witaminie D to często pamiętają rodzice noworodków i niemowlaków, ale z przedszkolami i starszakami bywa różnie. Ponadto pamiętać o tym by nie przegrzewać dziecka, starać się zadbać o adekwatny ubiór, zwłaszcza w okresie wiosennym, kiedy rano jest jeszcze bardzo zimno, a w południe, kiedy dzieci idą na spacer jest już ciepło.

WITAMINA D. CO POWINIEN WIEDZIEĆ RODZIC?

Witamina D jest jednym z tych składników, który pozwala wzmocnić odporność dziecka. Ale nie tylko, bo pomaga także wzmacniać kości, zęby oraz pomaga utrzymać prawidłową pracę mięśni.

Jak już wiemy po co, to warto też wiedzieć ile witaminy D powinny tak naprawdę przyjmować nasze dzieci? Zgodnie z najnowszymi wytycznymi, przyjmuje się że:

DZIECI (1–10 LAT)

  • u dzieci zdrowych przebywających na słońcu z odkrytymi przedramionami i podudziami przez co najmniej 15 mi- nut w godzinach od 10.00 do 15.00 bez kremów z filtrem w okresie od maja do września suplementacja nie jest konieczna, choć wciąż zalecana i bezpieczna
  • jeżeli powyższe warunki nie są spełnione, zaleca- na jest suplementacja w dawce 600–1000 IU/dobę, w zależności od masy ciała i podaży witaminy D w diecie, przez cały rok

źródła:Zasady suplementacji i leczenia witaminą D – nowelizacja 2018. /link/

(w linku znajdziecie też wytyczne dla dorosłych, oraz dla młodszych dzieci, w tym wcześniaków w zależności od tygodnia w którym przyszły na świat)

Zanim jednak zaczniemy suplementować witaminę D, warto sprawdzić ile tej witaminy nasze dziecko już ma i w zależności od poziomu wyjściowego, taką dawkę podawać dziecku codziennie.  Aby sprawdzić poziom witaminy D w organizmie można wykonać badanie z krwi, które powie nam czy nasze dziecko ma niedobór, optymalny poziom czy może nadmiar witaminy D3. W zależności od wyniku, powinniśmy ustalić z pediatrą właściwą dawkę, jaką należy podawać dziecku.

Poza badaniem krwi, istnieje szereg czynników i objawów, które sygnalizują, że naszemu dziecku może brakować witaminy D3. U starszych dzieci, wśród potencjalnych objawów niedoboru przyjmuje się: obniżoną odporność, wciąż powracające infekcje, próchnicę, łamliwość kości czy obniżony apetyt.  Dodatkowo, zwiększone zapotrzebowanie na witaminę D istnieje u dzieci o zbyt niskiej lub zbyt wysokiej wadze, a także w okresie skoków rozwojowych.

Należy pamiętać również o tym, że suplementacja witaminą D powinna być uzależniona także od masy ciała, podaży witaminy D w diecie oraz syntezy słonecznej w okresie od kwietnia do września.

Warto o tym wszystkim pamiętać, albowiem niedobór witaminy D może nie tylko powodować teraźniejsze problemy z odpornością, ale także przyczyniać się u dzieci do rozwoju krzywicy (a w późniejszym dorosłym już życiu do osteoporozy). Ponadto, niedobory witaminy D zwiększają także ryzyko poważnych chorób autoimmunologicznych, chorób układu krwionośnego, a nawet nowotworów czy cukrzycy.

Jak widzicie, podawanie witaminy D jest szalenie ważne nie tylko u dzieci, ale również
u dorosłych. I choć w tekście skupiam się głównie na dzieciach, pamiętajcie, że dotyczy to również nas, dorosłych, o czym niestety często zapominamy (ja dopiero od jakiegoś roku – nie licząc okresu ciąży – wróciłam do suplementacji).

Poza faktem, że niedobór witaminy D może mieć spore konsekwencje zdrowotne, to wbrew krążącym opiniom w niektórych kręgach w Internecie, podobnie jest z przedawkowaniem.

Spotkałam się z tym, że na niektórych grupach podchodzi się bardzo lekceważąco do samej suplementacji i zaleca się przedawkowywanie witaminy D w celu poprawienia stanu zdrowia dziecka np. przy infekcjach, czy różnego rodzaju zapaleniach (a nawet zgrozo! przy nowotworach). Jest to tyle niebezpieczne, że może spowodować między innymi hiperkalcemię.

I na koniec ciekawostka! W zeszłym roku zostało przeprowadzone badanie kliniczne, w ramach którego sprawdzano m.in. jak to jest z poziomem witaminy D u polskich dzieci?!
I wiecie co się okazało? Niedobór witaminy D3 dotyczy ok. 35% polskich dzieci w okresie poniemowlęcym i wzrasta z każdym kolejnym rokiem życia dziecka.

99% dzieci, które wzięło udział w badaniu, spożywało za mało witaminy D3 z dietą, a 76% dzieci (w okresie zimowym) miało zbyt niski poziom witaminy D3.

Jak więc widzicie sama suplementacja jest bardzo ważna i została opracowana ze względu na niedobór witaminy D u Polaków. Co więcej należałoby tutaj dodać, że sama rozbudowana dieta nie jest w stanie zapewnić dziennej dawki zapotrzebowania, dlatego tak ważne jest przyjmowanie witaminy D w preparatach z odpowiednią dawką w zależności od wieku.

 

WITAMINA D O SKUTECZNOŚCI POTWIERDZONEJ BADANIEM – MELTIKI WITAMINA D.

Nie wiem czy wiecie, ale spośród wszystkich dostępnych na rynku polskim witamin D dla dzieci, jest taka która została poddana badaniu klinicznemu. Są to Meltiki witamina D.

Meltiki Witamina D to tabletki dla dzieci od 3 roku życia. Tabletki zawierają wyselekcjonowane składniki o udowodnionym wpływie na zdrowie dziecka. Dzięki innowacyjnej formie podania Melt Form, tabletki bezpośrednio ulegają rozpadowi w jamie ustnej, co gwarantuje szybkie wchłanianie oraz większą biodostępność dostarczonych składników.

Producentem Meltiki D jest polska firma NutroPharma, która jest producentem preparatu, który zna chyba każda mama karmiąca piersią – Femaltiker.

To co zwróciło jeszcze moją uwagę to fakt, iż Meltiki Witamina D nie zawierają cukru, sztucznych barwników i są odpowiednie również dla wegetarian. Od producenta dowiedziałam się także, że produkcja Meltików odbywa się z zachowaniem najwyższych zasad bezpieczeństwa i jakości. Co to oznacza w praktyce?

Ano to, że produkt poddawany się badaniom weryfikującym ich jakość i skład. Produkt objęty jest m.in. systemem certyfikacji NQS – jest to program nadobowiązkowych badań, w ramach którego każdy produkt zostaje zbadany pod względem czystości mikrobiologicznej, zawartości metali ciężkich oraz zawartości ilościowej składników aktywnych. Czyli sprawdzane jest to, czy to co jest zawarte w składzie na opakowaniu produktu, faktycznie jest w danym produkcie, w takiej samej ilości jak na etykiecie. (A tak na marginesie, w dwóch tabletkach Meltiki Witamina D znajduje się 1000 j.m. (porcja dzienna)). 

Dzięki temu każdy rodzic ma pewność, że Meltiki Witamina D zawierają dokładnie tyle witaminy D, ile podane jest na etykiecie produktu, tym bardziej, że często wokół suplementów jest dużo kontrowersji, właśnie ze względu na fakt, że nie posiadają odpowiednich badań.

Na koniec chciałam Wam dodać, bo wiem, że na pewno będzie wiele komentarzy z tym związanych, że na rynku macie ogromną ilość preparatów z witaminą D dla dzieci. Są to zarówno leki jak i właśnie suplementy. O ile w przypadku leków jest łatwiej trafić na dobry preparat, o tyle faktycznie w przypadku suplementów należy szczególną uwagę zwrócić na skład, ale nie tylko. Meltiki D posiadają ten certyfikat NQS o którym pisałam powyżej i przeszły badania, co sprawia, że są bezpieczne i dobrze przyswajane dla dzieci od 3 r.ż.

I teraz kolejna ważna rzecz – ten 3 r.ż został tu podany nie ze względu na skład i dawkę, którą mogłoby przyjmować młodsze dziecko, ale ze względu na to, że preparat jest w formie tabletek i młodsze dziecko mogłoby sobie nie poradzić ze ssaniem, co mogłoby w efekcie doprowadzić do zadławienia. Dlatego producent swój produkt zaczął dedykować dla dzieci od 3 r.ż.

 

 

___

Wpis powstał przy współpracy z Meltiki Witamina D.

4 komentarze

  1. A jaką witaminę dla dzieci poniżej 3rż polecisz?

    1. Generalnie ja już na IG pisałam, że polecam w tym temacie zestawienie od "Pan Tabletka". 🙂

  2. Moja córka ma prawie 3 lata. Dostaje vitrum d3 800 jednostek cały rok – takie zalecenie pediatry. Sama biorę w okresie jesienno zimowym 2000 jednostek.
    Innych suplementow nie bierzemy, chociaż wielu znajomych podaje dzieciom jakiś tran.itp.

  3. Mi farmaceutka poleciła meltiki poczytałam o nich i kupiłam.A mój syn je uwielbia bo są bardzo smaczne 😂rozpuszczaja się w buzce jak cukierek 🍬

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.