Czy chłopiec może się bawić lalkami, a dziewczynka koparkami?

Zacznę może od tego, że sama uwielbiałam lalki. Różowe do porzygania, które mieszkały w równie różowym i wielkim domku, który dostałam którego razu pod choinkę. To był szczyt moich marzeń i został spełniony. Zawsze chciałam zostać Czarodziejką z Księżyca a moją pierwszą miłością był Tuxedo. No i zdecydowanie bardziej wolałam księżniczki z bajek Disneya niż kapitana Daimosa. Ale byłam też dzieckiem wchodzącym na drzewa, bawiącym się koparkami i żołnierzykami. I nikt mi nie mówił nigdy, że „nie wolno„. Więc teraz pytanie, zdawać by się mogło całkiem normalne, a jednak w rzeczywistości kontrowersyjne: czy chłopiec może się bawić lalkami?

DZIECIŃSTWO BEZ PODZIAŁÓW.

Ja i mój kuzyn wychowywaliśmy się razem, bo łączyło nas jedno: oboje byliśmy jedynakami. Między nami jest wprawdzie 3 lata różnicy, ale w pewnym momencie ta różnica nie było znowu aż tak wielka. Dodatkowo jak spędzałam wakacje u babci, to musieliśmy sobie znaleźć jakieś zajęcie. Były zabawy neutralne płciowo jak np. zabawa w sklep, do którego używaliśmy jeszcze niewyrośniętych winogron i liści chrzanu jako pieniędzy, albo robiliśmy mega błoto w piaskownicy na podwórku; ale były też zabawy „dla dziewczynek” i te „dla chłopców”. A ponieważ aby się bawić „jednym” lub „drugim” musielibyśmy się rozdzielić, bawiliśmy się po prostu razem.

On układał ze mną lalki do snu, a ja układałam z nim żołnierzyki do bitwy. On ubierał ze mną misie w sukienki, a ja z nim właziłam na drzewa (dobra! i na dach kurnika, przez płot sąsiadów też…). Mnie nikt nie ściągał z drzew (no chyba, że było niebezpieczeństwo, że sobie coś zrobimy), jemu nikt nie zakazał bawić się ze mną w „dom”. Ostatecznie nawet była bitwa oto, które z nas będzie woziło lalkę w wózku dla lalek. Żywot wózka skończył się w momencie, kiedy ja do niego usiadłam i kazałam kuzynowi pchać mnie. Wózek się złamał gdzieś w połowie drogi do furtki … On miał również wielką ciężarówkę do której spokojnie mogliśmy usiąść i jedno drugie spychało z górki.

W tamtym czasie gdzieś w innej części Śremu mój mąż, o którego istnieniu nie miałam pojęcia w dzieciństwie posiadał własną lalkę Barbie, bo  lubił się bawić ze starszą siostrą.

Wszyscy wyrośliśmy na całkowicie normalnych dorosłych.

 

CZY CHŁOPIEC MOŻE SIĘ BAWIĆ LALKAMI?

Wiecie do czego służy dziewczynkom lalka? Do zabawy w „mamę”. Dziewczynki wcielają się w rolę rodzica i wożą te swoje bobasy w wózkach, pielęgnując je, karmiąc, układając do snu itp. Często jest tak, że w takiej sytuacji uważamy, że jest to całkowicie naturalny proces u dziewczynek, bo większość z nich faktycznie w przyszłości zostanie mamami. Dlaczego więc taką kontrowersję tworzy chłopiec z wózkiem i lalką, skoro przecież on również w przyszłości będzie tatą? Co więcej coraz więcej przecież ojców chce uczestniczyć w dzieciństwie swoich dzieci. Patriarchalizm przecież powoli się zaciera …

Paradoksalnie dziewczynka bawiąca się koparkami czy „zestawem małego majsterkowicza” nie powoduje tak negatywnych odczuć. Właściwie nawet się to akceptuje i stereotypowo uważa, że „poradzi sobie w życiu”. Chłopiec z lalką  z pewnoście wyrośnie na „pedała” (jakkolwiek brutalnie by to nie brzmiało) i na „ciotę”, bo jest uważany za płciową anomalię. W wielu domach wprowadza się bardzo rygorystyczny podział ról i nie uznaje się kompromisów. W ten sposób chłopcom w sklepie, kiedy są zainteresowani wózkiem dla lalek odmawia się kupna i zaprowadza na dział z autami. A wszystko w XXI wieku.

 

TATA STAŚ. SYNEK CZESIU.

Staś ma pana lalkę. Czesiu ma siusiaka i jest z nami od wielu, wielu lat. Kiedyś wygrałam go w konkursie, w którym trzeba było uzasadnić dlaczego lalka powinna trafić akurat w nasze ręce. Chyba zmiażdżyłam konkurencje, bo napisałam wprost, że mój synekm kiedy przyszedł na świat przedwcześnie był jej wielkości i byłaby to dla nas niesamowita pamiątka. Przyznaję jednak, że z obecnej perspektywy bardzo trudno wyobrazić mi sobie 40centymetrowego Jasia …

Czesiek od jakiegoś czasu juz leżał w pudle na zabawki. Fascynacja Jasia panem lalkiem minęła już dobre kilka lat temu. Podobnie jak faza na koniki Pony, które ochoczo oglądał (a ja razem z nim) i które w ostateczności zbierał (nawet gdzieś je jeszcze mamy). Ukierunkował się jednak na Ninjago, Batmany, Spidermany i innych męskich bohaterów. Po cichu jednak przyznał, że razem z kolegą czasem oglądają Czarodziejki Winx.

Staszek długo podbierał dziewczynkom na placach zabaw wózki, a kiedy byliśmy na sali zabaw nie interesowały go kulki, nie interesowały go trampoliny, garaże. Interesował go wózek z lalką. Kilka dni temu poszłam do sklepu z zabawkami i dałam mu do wyboru wózek na zakupy (neutralny płciowo) i wózek dla lalek (udało się znaleźć inny niż różowy, ale za to myszką mini z kokardką). Staszek bez żadnego zastanowienia chwycił wózek i zanim zdążyłam zapłacić, on już z nim wychodził. Aktualnie jest to zabawka numer jeden. Podobnie jak często bawi się kuchenką dziecięcą.

 

Dzisiaj Czesiem i wózkiem bawił się również Staszka o rok starszy kuzyn. Maszerował z Czesiem po całym ogrodzie, niezrażonym tym, że Czesiek co jakiś czas z wózka wypadał nie zapięty pasami. W pewnym momencie wożenie lalki po całym ogrodzie było po prostu o wiele ciekawszym zajęciem niż zabawy w piasku i wspólne budowanie garaży dla aut.

 

DLACZEGO FAJNIE DAĆ DZIECKU WYBÓR?

Nie ma żadnych badań, które potwierdzą, że zabawa chłopców czy dziewczynek zabawkami „niedostosowanym do ich płci” w jakikolwiek sposób niszczy ich psychikę. Podobnie jak nie ma żadnych dowodów, by był to jeden z czynników homoseksualizmu. Dając dziecku cały wachlarz możliwości nie ograniczmy jego naturalnego rozwoju. Ale w przyszłości możemy po prostu dać dziecku do zrozumienia, że tak jak kobieta może być świetnym mechanikiem, tam mężczyzna świetnym ojcem, który bez problemu ugotuje rodzinie obiad.

 







 

3 komentarze

  1. Matka po przejściach

    U nas wózek króluje już dwa lata i wciąż ma się świetnie. Młodszy syn próbował podkradać wózki z lalkami dziewczynkom na placu zabaw, ale prawdę mówiąc żadna nie chciała się podzielić. Wózek odstąpiła nam ostatecznie starsza kuzynka. Zyskał on tylko nowe, granatowe siedzisko, bo oczywiście był różowy i tak śmigamy co jakiś czas po osiedlu, nie budząc jednak większych emocji. Raz tylko jedna mała dziewczynka była oburzona i twierdziła, że wózek z pewnością nie należy do mojego syna, bo przecież on jest CHŁOPCEM, a wózki są tylko dla dziewczyn! Ja osobiście uwielbiam patrzeć, jak mój syn opiekuje się swoją lalką, jak ją karmi (butelkę też MUSIELIŚMY kupić) i tuli i całuje-nie widzę w tym nic złego. Oby kiedyś był takim opiekuńczym tatą.

  2. Mój syn obecnie ma 20 lat. Dzisiaj chłopcy z wózkiem nie wzbudzają – mam nadzieję – już takich emocji. Jednak kilkanaście lat temu, kiedy moje wówczas 2,3-letnie pacholę zapragnęło wózka z zawartością, nie było to takie oczywiste zarówno dla otoczenia, jak i dla rodziny. Natomiast dla mnie, jako matki, nie stanowiło żadnego problemu. Wyposażyłam zatem swe dziecię w wozidło z LEGO, babcia uszyła pościel i ukochany misio został ulokowany w 4-rech kółkach, a syn był szczęśliwym posiadaczem wózka. Dodam, że ów misio posiadał całą gamę przebrań i jest z synem do dziś, co prawda już nie potrzebuje wózka i nie jest przebierany. Można? Można! Syn jest pełnowartościowym mężczyzną, nie został gejem, nie jest "ciotą". Jest natomiast pewnym siebie młodym człowiekiem, którego "od zawsze" hołubiły dziewczyny, który radzi sobie w życiu, potrafi rozwiązywać problemy, nie trzyma się maminej spódnicy, podróżuje po świecie. Jest empatyczny, potrafi się zająć innymi. Ponadto umie i posprzątać i wyprasować oraz zmienić koło w aucie i wie jak sprawdzić olej w silniku.

  3. Moja córka uwielbia samochody wszelkiej maści, ma ich całe pudło którego zawartość regularnie jest wysypywana na podłogę, podczas gdy 1 lalka leży w kącie 😉 Ostatnio jest faza na śmieciarkę. Chyba musiałabym upaść na głowę, gdybym miała się przejmować albo na siłę wciskać jej lalki, które na tym etapie (20 msc) są dla niej po prostu nudne. Obserwuję ją i proponuję zabawy i zabawki, które sprawiają jej radość i wspierają rozwój.
    Z tym jest trochę tak, jak z ubieraniem – średnio co drugi dzień słyszę, jak ktoś o mojej córce mówi „ten chłopiec”, bo nie jest ubrana od stop do głów na różowo, nie chodzi do piaskownicy w tiulowej sukience.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.