Mleko mamy ma moc !

Zastanawialiście się czasem dlaczego tak mało kobiet w Polsce karmi wyłącznie piersią? I wreszcie co możemy zrobić, żeby pomóc kobietom, w tym oczywiście samym sobie? A także i przede wszystkim: czy możemy COŚ z tym zrobić? I tak się składa, że … możemy! Wspólnymi siłami. „Mleko mamy ma moc” to Kampania Ministerstwa Zdrowia i zapraszam Was do poznania jej szczegółów, tym bardziej, że mam zaszczyt Was poinformować, że jestem jedną z autorek tworzenia „Mlecznej drogi„. Razem możemy więcej!




W ramach kampanii powstał poradnik o karmieniu piersią pt. „Karmienie Piersią poradnik ” (PDF-klik) oraz  „Mleczna Droga” – tematem, którym się zajęłam jest karmienie … wcześniaków. Możecie ściągnąć darmowy PDF-klik  „Mlecznej Drogi” a przyszłe mamy będą go mogły otrzymać w szpitalach w całej Polsce.  Temat  znam z dwóch stron. Po kilku latach od karmienia dziecka wyłącznie mlekiem modyfikowanym nauczyłam się słuchać i przyswajać wiedzę. Ona sprawiła, że od blisko roku karmię mojego drugiego synka wyłącznie … własnym mlekiem. I czy było łatwo? Zdecydowanie nie! Czy dostałam odpowiednie wsparcie? Nie do końca …

 

Najtrudniej było mi rozbujać laktację. Byłam jedną z tych nielicznych kobiet, które nie mogły ręcznie na „dzień dobry” nawet odciągnąć siary. Próbowałam ja, próbowała położna od laktacji, próbowałam laktatorem. Nie dało rady. Mój organizm potrzebował kilkudziesięciu godzin na ogarniecie tej sytuacji i to z moją pomocą, bo ja wtedy wiedziałam „co mogłabym zrobić”. Gdyby nie to, najprawdopodobniej byłabym jedną z tych kobiet, które dzisiaj mówią „nie miałam pokarmu”. A hasło bierze się stąd, że w większości przypadków nikt nie przyszedł, nie usiadł, nie wytłumaczył, nie podpowiedział, nie zrozumiał, nie pomógł. Ja sama 8 lat temu usłyszałam, że w „tym tygodniu nie ma mleka”. Było.

Kampania „Mleko mamy ma moc” ma pomóc kobietom w pierwszych dniach i tygodniach swojej laktacyjnej ścieżki. Pomóc zrozumieć jakie problemy mogą je spotkać ,ale także i przede wszystkim zrozumieć o co tak naprawdę walczymy. Ma za zadanie zwiększyć ilość dzieci karmionych wyłącznie mlekiem mamy. Mleko mamy to coś więcej niż zaspakajanie potrzeb żywieniowych dziecka. Mleko mamy ma naprawdę moc! Przede wszystkim udowodniono naukowo, że pokarm mamy ze względu na znajdujące się w mleku przeciwciała zwiększa u dziecka odporność – dziecko rzadziej może chorować na zapalenia płuc, infekcje układu pokarmowego, a nawet białaczkę limfatyczną i szpikową. To również inwestycja w przyszłość: mniejsze ryzyko zachorowania na cukrzycę, otyłość czy alergię. Dodatkowo masa korzyści dla matek: szybsze obkurczanie się macicy, mniejsze ryzyko zachorowania na raka piersi, raka jajników, nadciśnienie tętnicze. Mleko mamy zwiera również komórki macierzyste.

Dlatego właśnie szpitale zaczęły wprowadzać żywienie mlekiem z banku, aby wcześniaki, których mamy nie mogą karmić, mogły otrzymywać mleko kobiece, które zmniejsza między innymi szanse na sepsę, NEC i zwiększa ogólnie szanse wcześniaka na przeżycie.

W „Karmienie piersią poradnik”  (PDF KLIK) dowiecie się między innymi o tym jak wyglądają początki karmienia, jaką pojemność ma żołądek noworodka czy jak prawidłowo przystawić do piersi. Są też informacje dla mam starszych dzieci – rozszerzanie diety, czy maluch w żłobku. To prawdziwa skarbnica wiedzy dla przyszłych i obecnych mam, które bardzo chciałyby karmić, ale napotykają pierwsze (no i zapewne nie ostatnie) problemy na swojej laktacyjnej ścieżce.

PDF KLIK

 

______________

MLEKO MAMY MA MOC to kampania realizowana na zlecenie Ministerstwa Zdrowia. Zadanie finansowane ze środków Narodowego Programu Zdrowia na lata 2016-2020.

 

 

 

 




8 komentarzy

  1. Super akcja!Szczerze wspieram I kibicuję!Oby dotarło do jak największej liczby osób!Pierwsza córeczkę urodziłam na Polnej w Poznaniu i niestety nie dostałam tam wsparcia….doradca laktacyjny dotarł w dniu wypisu ze szpitala.Wtedy to ja byłam już ogarnieta.Miałam w sobie upór,choć wiedzy niewiele…Udało mi się karmić córeczkę 9miesięcy.Dziś wiem,że mogłam dłużej i żałuję…Teraz mam drugie dziecko.Myślałam,że tym razem będzie łatwiej.Niestety nie było.Położne w szpitalu byly bardzo pomocne Ale moja położna środowiskowa już nie.Wychodziła z założenia że moje dziecko-moja ddecyzja.Wizyty były krótkie,a na ostatnia w ramach NFZ już nie przyszła więc o czym tu mówić….Przez ponad miesiąc odciagalam pokarm i podawałam córeczkę w butelce.Cały czas sama próbowałam dostwiac do piersi,kangurowalam.W końcu załapała:)))Dziś karmimy się piersią ponad 7miesięcy i mamy zamiar długo iść ta drogą:)Doszło nawet do tego,że córcia nie toleruje butelki ani smoczka.Jest pięknie,choć bywają też kryzysy.Cieszę się bo mogę pomoc mojej siostrze,która ma 3miesięcznego synka i także karmi go piersią.Razem się wspieramy:))Czasem słyszę komentarze,że ile jeszcze zamierzam bo jestem uwiazana.Jestem,ale coś za coś.Poza tym może kiedyś będzie trzecie dziecko a może już nie,więc chce się cieszyć chwilą i ta bliskością:)Pozdrawiam!

  2. Hej, piszę żeby podzielić się moją historią laktacyjną, która zaczęła się jak tysiące innych – niepowodzeniem, a kończy póki co sukcesem.
    Urodziłam w 39 tyg. Poród wywoływany oksytocyną, po 10 godzinach naturalnego zapadła decyzja o cesarce. Synek od początku nie chciał leżeć przy piersi, na sali pooperacyjnej przez kilka godzin pielęgniarka trzymała go na rękach, w każdej innej pozycji strasznie płakał. Dobrze, że była noc i jej się chciało. Kiedy przenieśli nas na położnictwo przychodziły pielęgniarki, pokazywały jak przystawiać do piersi i kazały żeby mały „wisiał” na cycku. Jednak moje dziecko wyło, dwa razy ciumknał i wył. Po paru godzinach ja wyłam z nim, oboje na pustymi piersiami. Przychodziła pielęgniarka, naciskała brodawkę, pojawiała się kropelka mleka, więc Panie mówiły „mleko jest – proszę przystawiać” i wychodziły, a po minucie Syn wył dalej. Byłam zdezorientowana, wymęczona po porodzie, znieczuleniu i nieprzespanej nocy (na sali pooperacyjnej, jak tylko K się odzywał to ja próbowałam go uspokoić leżąc w łóżku i nie mogąc się ruszyć ani go dotknąć, co już było wystarczająco przykre 🙁 ) Każdy mówił coś innego – jak zgłodnieje to zacznie ssać lub – niech wisi na piersi cały czas. Dziecko prawie cały czas płakało dzień i noc z krótkimi przerwami na drzemki i złapanie sił. W 2 dobie pielęgniarki powiedziały, że mogą dać mm, ale tylko 1 porcję dziennie czyli 70 ml, które może stać otwarte tylko 1 godzinę, więc noworodek i tak tego nie zje na raz.Ta mordęga trwała 3 dni aż Malutki spadł powyżej „wymaganych” 10%. Wtedy pediatra zaleciła dokarmianie mm na życzenie, a mi zaleciła system (mówiąc że będę miała przerąbane): 15 min/na pierś przystawiamy dziecko, następnie dokarmiamy dziecko butelką, i następnie pracujemy laktatorem w systemie 7-5-3 min na pierś naprzemiennie i cały cykl rozpoczynać co 2,5 h. Na początku nie ściągało się nic, potem 15-20 ml z 3 ściągnięć (7,5h). Pod koniec doby 50 ml z jednego ściągania. Następnego dnia moje dziecko ważyło 200 g więcej, a mi zaczynało pojawiać się mleko i dostaliśmy wypis do domu. Dalej walczyłam o moja laktację. Bardzo pomagała mi tabelka ze szpitala w której zapisywałam godzinę karmienia, ile minut mały był przy piersi, ile ml mm dostał i ile ml udało się ściągnąć. Robiłam sobie wyrzuty że nie dość, że nie urodziłam SN to jeszcze nie umiem wykarmić dziecka – co ze mnie za matka. Mąż, żeby mnie uspokoić, donosił mi co chwila informacje, że wszystkie dziewczyny z jego otoczenia karmiły mm lub dokarmiały swoje dzieci. Walczyłam z Młodym za każdym razem przy dostawianiu do piersi, kończyło się płaczem i kopaniem. Zaklinałam na czym świat stoi, że będę karmiła miesiąc, góra trzy, że to jest najgorsze co mnie w życiu spotkało, że Syn się męczy. Ta udręka dla nas oboje tylko wpędzała mnie w depresję.
    W końcu wyluzowałam. Dążyłam do redukcji dokarmiania, ale bez ciśnienia. I w końcu PONAD DWA MIESIĄCE PO URODZENIU SYNA udało się wyeliminować zupełnie mm, a nawet odciągać i mrozić nadmiar mleka. Teraz mój synek kończy 3 miesiące, a ja kończę grudzień z ponad litrem mleka w zamrażalniku i jestem z tego powodu bardzo, ale to BARDZO DUMNA.

    Dręczy mnie jednak myśl, czemu pediatra i położne nie pomogły mi pobudzić laktacji wcześniej niż po 3 dniach głodzenia mojego syna?
    Noemi, czytam na Twoim blogu o KP i teraz moim największym wyrzutem wobec siebie jest myśl- czemu ja się nie zorientowałam, że syn jest głodny i czemu nie poprosiłam koleżanki obok, która wycierała wyciekające mleko ręcznikiem, żeby dokarmiła mojego synka, żeby nie głodował 🙁
    Bardzo mnie to boli, że głodzili mi dziecko i że tak późno otrzymaliśmy pomoc, a w zasadzie jej nie otrzymaliśmy tylko wypracowaliśmy sobie sami tą laktację.

    Dziś myślę, że jak tak dalej pójdzie to będę karmiła piersią ponad 6 miesięcy. Nawet chciałam oddawać mleko do Banku Mleka Kobiecego, ale nie chcieli przyjąć, bo obecnie mają nadmiar.

  3. Mama mojej chrzesniaczki… wykarmila dwojke dzieci – łącznie 5 lat i wlasnie rozpoczyna walke z nowotworem piersi…. dziecko mlodsze ma 12 lat! chyba na to nie ma badan 🙁

  4. Brawo dla Ciebie! Popieram takie akcje całym sercem. Mam nadzieję, że poradnik uratuje niejedną drogę mleczną!
    Sama przyznaję, że karmiłam moje dzieci piersią TYLKO dlatego, że mój organizm wiedział co ma robić, ale PRZEDE WSZYSTKIM dlatego, że moi chłopcy ze mną współpracowali-przystawieni do piersi po raz pierwszy, od razu chwytali ją prawidłowo i ssali efektywnie. Myślę, że najmniejszy problem mogłby zakończyć naszą przygodę bardzo szybko. O wsparciu laktacyjnym w szpitalu nie było mowy. Sypały się za to nieprzychylne i sprzeczne ze sobą komentarze dotyczące tego, jakie produkty spożywcze stoją na mojej szafce przy szpitalnym łóżku. W kolejnym szpitalu karcono mnie za to, że przystawiam do piersi niespełna 2 kilogamowego wcześniaka, męcząc go swoimi cyckami. Szkoda gadać.

  5. Gratuluję! Z jednej strony, że młodszego karmisz piersią, z drugiej, że starszego karmiłaś butelką i dodawałaś otuchy tym wszystkim mamom z „niekarmiącym” poczuciem winy – bo znasz ich perspektywę. Karmię piersią 9 miesięcy, ale mam bliską mi osobę, która poddała się po 3 miesiącach karmienia mieszanego. Urodziła kilka miesięcy przede mną, także nie potrafiłam jej pomóc. Czasem jak ten temat wraca w naszych rozmowach, podsyłam jej Twoje stare teksty. Myślę, że już nie czuje porażki. Znając jej sytuację (w bliskim otoczeniu NIKT nie karmił piersią i każdy do tego zniechecał) i tak ją podziwiam za te 3 miesiące kp. Super, że podjęłaś temat, znasz dwie strony medalu. Pozdrawiam

  6. […] niespełna 3 lata po tym wydarzeniu, napiszę specjalny rozdział o kp wcześniaków do specjalnej kampanii Ministerstwa Zdrowia to zabiłabym […]

  7. Łooł fajny ten poradnik. Już podsyłam koleżankom, które są w ciąży 🙂

  8. Polecam w tym temacie książkę Magdaleny Nehring – Gugulskiej "Warto karmić piersią! I co dalej?". Ja dzięki tej książce wykarmiłam 3 dzieci wyłącznie piersią, a nie było czasem łatwo… Dzięki wiedzy jaką zdobyłam z tej książki wiedziałam co robić kiedy karmienie nie szło tak jak trzeba. Niestety panie położne w szpitalach mimo najszczerszych chęci raczej wprowadzają zamęt niż pomoc w tym temacie. Myślę że na etapie uniwersyteckim brakuje kształcenia na temat karmienia piersią, stąd tyle mitów i nieudanych prób karmienia. Pozdrawiam wszystkie mamy, które walczą!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.