Co złego jest w płodzie?
Szacuję, że płód ma 8 tygodni – słyszę w gabinecie ginekologicznym. Prawie 6 lat temu takie słowa padły z ust ginekologa, który prowadził moją ciąże i ani przez moment nie pomyślałam, że samo określenie płód ma negatywny wydźwięk. I choć na temat mojego eks-ginekologa mogłabym napisać wiele nieprzyzwoitych rzeczy, tak w przypadku nazewnictwa nie miałam i nie mam żadnych zastrzeżeń.
Co złego jest w płodzie?
Określenie to kojarzy się negatywnie ze względu na aborcję. Zwolennicy używają sformułowań płodu nie dokonując przekształceń na człowieka. Dla nich to jest płód, nie człowiek. Popełniają błąd, bo z tego płodu nie wyrośnie przecież kartofel. O ile do aborcji mam podejście neutralne i nie jestem ani ogromną zwolenniczką, ani przeciwniczką, moje zdanie jest czysto obiektywne.
Kolejny aspekt moralny w słowie płód ma początki na oddziałach patologii ciąży. Dla lekarzy ten płód jest tylko kolejnym odbiegającym od normy przypadkiem. Dla kobiety jest dzieckiem, długo wyczekiwanym. Ponieważ w takich przypadkach płód nabiera nieco innego znaczenia, i tu pojawia się negatywny wydźwięk niekorzystnie wypływając na całokształt słowa.
Płód jest określeniem medycznym. Nie ma w nim nic niefortunnego. W wielu książkach o ciąży to słowo występuje bardzo często chociażby w rozdziale ,,Rozwój płodu„. Mi pękł pęcherz płodowy, a w karcie ciąży macie tętno płodu. Lekarz określa również tydzień płodu.
Wiele kobiet w dzisiejszych czasach jest przewrażliwionych na punkcie nazewnictwa, ale nie tylko. Empatia u lekarzy w tak delikatnych kwestiach jest na wagę złota. Zachowanie niektórych kobiet dalece odbiegające od normy też daje wiele do życzenia. I to nie tylko potencjalnemu lekarzowi, ale również całemu personelowi medycznemu.
Pewna położna powiedziała bardzo mądre zdanie, które usłyszałam niedawno i bardzo utkwiło mi w pamięci: Ciężarne chcą być traktowane jak księżniczki, personel ma spełniać ich oczekiwania.
Każda z nas w tych chwilach chce się czuć wyjątkowo, co nie ulega żadnych wątpliwości. Nasz charakter i nasza ciąża jest przecież ważna. Ale zapominamy o tym, że ciąża jest ważna, ale … dla nas, bo dla personelu medycznego jesteście kolejną ciężarną. Co nie oznacza, że słowo empatia powinno być w księdze słów zakazanych na oddział ginekologiczno-położniczych. Wręcz przeciwnie.
W czym tkwi problem?
W nas. Jako kobiety mamy poważny problem z akceptacją tego co nas otacza. Otaczają nas ludzie, którzy wykonując swoją pracę używają sformułowań, które ani nikogo nie obrażają, ani nie uwłaczają kobiecie. Płód nie jest określeniem negatywnym. Miażdżącą relacją między kobietą a lekarzem jest w moment w którym przyszła matka twierdzi, że ginekolog używający słowa płód jest niekulturalny i nie ma dla niej i dla dziecka szacunku. Mamy też to szczęście, że ginekologa możemy zmienić, lub wyjaśnić, że słowo to w naszym mniemaniu jest nie na miejscu.
Chwila refleksji. Dla Was. Dla przeciwniczek tego słowa uwzględniających w swoich wypowiedziach, że słowo płód jest pozytywne tylko dla osób, których ciąża przebiegała prawidłowo.
Puenta jest taka, że moja ciąża przebiegała bardzo nieprawidłowo, czego następstwem był poród przedwczesny. Ale nawet w wypisie ze szpitala zdanie Ciążą pierwsza, płód żywy – nie wywołuje u mnie niszczących psychikę negatywnych wrażeń. W całym wypisie ze szpitala ja jestem pacjentką z problemami. Moje dziecko wcześniakiem z problemami.
Lecz nazewnictwo jest nazewnictwem. W żaden sposób nie podważa Waszej rodzicielskiej powagi.
źródło zdjęcia:http://babyonline.pl/jak-rozwija-sie-plod,rozwoj-plodu-artykul,4569,r1p1.html
11 comments