Cenne życie.

Telewizja i prasa tworzy wyidealizowany obraz wcześniactwa. W kolorowych czasopismach przedstawiamy wcześniaki, które po dwóch miesiącach, czy nawet trzech, czterech, wychodzą do domu jako całkowicie zdrowe, uleczone niemowlaki (noworodki?). Nikt nie dodaje, że te dzieci wymagają specjalistycznej opieki, którą często trzeba uzyskiwać prywatnie. Dodatkowo pokazujemy w sieci i w filmach donoszone dzieci, które z łatką ,,wcześniaka” wprowadzają nas w świat, który daleki jego od tego, którym jest w rzeczywistości. Historie okraszone zdjęciami nieadekwatnymi do sytuacji.

Przykładem może być jeden z moich tematów umieszczony na stronie dla rodziców. Żeby nieco wyostrzyć mój opis dodano zdjęcie. Najpierw jak na złość (moją) donoszonego noworodka, a potem (po mejlu jednej z Blogerek, bo ja olałam) zdjęcie donoszonego dziecka w inkubatorze. Inkubator stał się gadżetem, który jako pierwszy kojarzy się z nazwą ,,wcześniak„, ale dziecko – to donoszone – leży w inkubatorze, bo ma żółtaczkę, ale nikt na to uwagi nie zwrócił. Jest inkubator. Ale dziecko w nim nie było wcześniakiem.

Kiedy wreszcie TV ma możliwość pokazania wcześniactwa z tej drugiej strony, gdzie dzieci walczą o życie, a ich rodzice przechodzą najgorszy z możliwych życiowy koszmar, tworzy się program, po którym potencjalna widz, wyciągnie tylko jeden wniosek: ,,Nie warto ratować dzieci na obecnej granicy przeżywalności„.
Obejrzałam program na kilka razy. Dlatego, że sama tematyka była dla mnie za ciężka. Dziewczynka z początku filmu umiera. Matka trzyma ją na rękach po raz pierwszy i ostatni. Płacze. Ja razem z nią.TVN Style wyemitował program ,,Wcześniaki. Cena życia” w którym lektor na samym początku zadaje pytanie ,,Czy warto ratować niedojrzałe noworodki?„.

Cały program opiera się na porodach w 23tc. Dlatego, że na chwilę obecną jest to granica przeżywalności którą z roku na rok będziemy przekraczać, tak samo jak jeszcze kilkanaście lat temu granicą był 26 tydzień, zaś statystyki podobne do dzisiejszego 23tc. Ba! Na świecie są dzieci urodzone przed 23tc (podobnie jak kilka przypadków w Polsce).

W filmie głos zabiera lekarka. Co roku na takie dzieci wydawane jest 10 milionów funtów. Podaje również swoją analizę, że te pieniądze są po prostu marnowane i można je przeznaczyć na inny, lepszy cel. Lepszy, bo bardziej opłacalny. Statystyki porodów w 23tc są kontrowersyjne, również dlatego, że poza tym, że tylko jedno na (około) 1000 urodzonych przeżyje, a tylko jedno na (około) 100 urodzonych będzie pełnosprawne, tak i również w wielu krajach między 23 a 24 tygodniem ciąży dokonywana jest terminacja płodu.

Lekarka dochodzi do wniosku i daje widzom do zrozumienia, że nie warto ratować skrajnie niedojrzałe noworodki, których hospitalizacja trwa nawet do kilku tygodni, a efektem i tak jest śmierć. Pieniądze wyrzucone w błoto. Sama dodaje, że gdyby ona była taki rodzicem podjęłaby decyzję o tym, żeby dziecka nie ratować.

Tu pojawia się moja irytacja częściowo wynikająca z faktu, że tam gdzie emocje biorą górę trudno jest podjąć w pełni świadomą decyzję. Kiedy siedzimy w ciepłym, wygodnym fotelu i problem nas nie dotyczy, myślimy na tyle trzeźwo, że możemy racjonalnie podjąć pierwsze próby wyrażania słownie, że jesteśmy tego samego zdania co sama lekarka. Po co ratować dzieci na które państwo nie ma pieniędzy, a rodzice będą zmuszeni opiekować się niepełnosprawnym dzieckiem, które zasili tylko konto ludzi nieproduktywnych dla tego państwa?
Kiedy jednak  to my stajemy się bohaterami takiej historii i stajemy oko w oko z problemem, stajemy się poniekąd więźniami własnych emocji, które wylewają się za każdym razem, kiedy słyszymy statystyki i opinie lekarzy, że to się nie uda.
W programie padło również zdanie, że każdy rodzic chce wierzyć w to, że ich dziecko będzie tym jednym na X urodzeń, które będzie w pełni sprawne. Ponadto każdy rodzic słyszy to co chce usłyszeć zamykając się we własnym kokonie, a lekarzom i pielęgniarkom trudno dotrzeć i wytłumaczyć jak bardzo może to być również krzywdzące dla samego dziecka. Kiedy już tak naprawdę nie wiadomo czy dziecko przegrało, ale przeciąga kolejne godziny życia, czy oto życie walczy.

Jestem przeciwniczką stawiania rodzicom wyboru i tego by sami ten wybór podjęli. Czy odłączamy od aparatury, czy dalej podtrzymujemy przy życiu wiedząc, że śmierć i tak nastąpi. To nie rodzic powinien być osobą decydującą, bo on nigdy nie podejmie decyzji. Pisząc nigdy mam na myśli większość rodziców, a nie jednostki, które są w stanie wyzbyć się w takich momentach emocji. Im po części każdy może pozazdrościć, ale dla wielu jest to nieosiągalne zjawisko. Choć każdy z nas nie chce by jego dziecko cierpiało.

Kiedy rodzi się dziecko przedwcześnie urodzone borykające się z masą powikłań – a im wcześniejszy tydzień, tym większa szansa na powikłania – nikt nie jest w stanie jednoznacznie stwierdzić, które dziecko przeżyje. Lekarze nie są również w stanie stwierdzić, które z tych dzieci będzie pełnosprawne, a które będzie miało mniej szczęścia. Często w tematach o wcześniakach przychodzi mi czytać, że nie powinno się ratować dzieci, które będą niepełnosprawne. Tu znowu przychodzi mi na myśl pierwszorzędne pytanie: ,,Kiedy jest ten czas by nie ratować?„.

Ratujemy dzieci na granicy przeżywalności, która została wyznaczona (choć w wielu krajach jest ona nieco przesunięta) i lekarze nie są w stanie podjąć decyzji, którym dzieciom warto dać szanse, a którym nie. To wychodzi po wielu miesiącach, czasem w okresie dwóch lat. Czasem w okresie szkolnym, ale nie wiemy jeszcze jak w życiu dorosłym czy na starość. Dlatego ratujemy te dzieci masowo.
Te dzieci wychodząc ze szpitala są pod stałą kontrolą specjalistów i specjalistycznych placówek, które na bieżąco będą śledzić poczynania takiego dziecka. Trudno określić, które z tych dzieci da sobie radę, a które nie. Idąc tym tokiem myślenia w wielu przypadkach taką decyzję można byłoby podjąć dopiero kiedy dziecko kończy rok,czy nawet dwa. Wówczas można by myśleć o eutanazji, ale tu znowu pojawia się aspekt moralny.

Program, który przedstawia tylko czarną stronę dzieci urodzonych w 23tc i historię ich rodziców, jest dla mnie mało obiektywy. Dla wielu rodziców ciężki i nieakceptowany. Tym bardziej, że znam dzieci urodzone w tym okresie rozwijające się różnie i przeróżnie. Każdy z tych rodziców przechodzi trudny okres, tym bardziej jeżeli ktoś podważa sens życia ich dzieci, przeliczając to na pieniądze, które sami muszę wydawać, bo w przypadku naszego państwa jest dużo gorzej niż w UK, w którym rozgrywa się akcja.

Często zapominamy o tym, że wcześniaki urodzone na granicy przeżywalności mają szanse, którą chcemy odebrać, uważając, że pieniądze można spożytkować inaczej, bo nie opłaca się marnować tylu milionów na to by uratować tylko garstkę dzieci. Tu znowu trzeba zwrócić uwagę, że rozchodzi się nie tyle o jakość życia, co o pieniądze, które kilkakrotnie padają w trakcie filmu.

A co dalej?
Czy będziemy nadal tkwić w zawieszeniu między jednym tygodniem ciąży, a następnym w nadziei, że statystyki się poprawią, czy będziemy nakręcać kolejne programy w którym ktoś wreszcie powie pass i zakaże ratowania dzieci w tak wczesnych tygodniach ciąży?

Dajcie im szanse. Zasługują na to.

33 komentarze

  1. Ja również obejrzałam ten dokument. Strasznie ciężko ogląda się taki rzeczy szczególnie, kiedy jest się w 21 tygodniu ciąży. Sama nie wiem jaką podjęłabym decyzje w takiej sytuacji, kiedy pod dłonią czuję fikające maleństwo…Przyszło mi też na myśl, to jak mamy zbliżając się do 38 tc bardzo chcą już rodzić, bo teoretycznie już mogą. A inne zaciskają oczy pełne łez i marzą by „wytrzymać” kolejny i kolejny tydzień.

  2. Przykro mi ale jestem tego samego zdania co ta lekarka i nie chodzi tu o pieniądze.Za wszelką cene ratować zycie a czy ktos sie zastanawia jak to zycie rodzicow i tego dzieciatka bedzie wygladało.

    1. I tu warto wrócić do punktu wypowiedzi w którym zaznaczyłam, że ŻADEN lekarz nie jest w stanie określić, które dziecko przeżyje a które nie. Więc KIEDY tego życia nie ratować? W ogóle? 🙂 Bo przeżywa tylko ileś procent? To tak samo jak – po co dawać chemioterapię ludziom, skoro tylko część uda się z tego wyjść?

    2. A czy tylko życie osoby sprawnej fizycznie jest w pełni wartościowe? Nie zgadzam się z tego typu rozumowaniem. Znam osoby niedowidzące, poruszające się na wózku, którzy są po prostu szczęśliwi.
      Z drugiej strony znam ogrom osób w pełni pełnosprawnych (więc takich, których Twoim zdaniem życie jest warte przeżycia), które są w głębokiej depresji, czy popadają w nałogi. I zdecydowanie to oni właśnie marzą o śmierci, a nie córka moich znajomych, która urodziła się z Zespołem Downa.

  3. Po pierwsze to muszę Cię poprawić co do statystyk, również oglądałam ten program, nawet kilka razy (moja córka jest wcześniakiem, na szczęście nie skrajnym), więc statystyki mówią, że spośród 100 dzieci urodzonych w 23 tyg. 9 przeżyje, a tylko 1 z tych 9 będzie pełnosprawne. Poza tym nie poruszyłaś moim zdaniem najważniejszej kwestii, mianowicie, ze w UK opieka nad kobietą w ciąży kuleje, stąd najwięcej wczesniaczych porodów. Wychodzi 2-3 usg w ciągu calej ciąży, nie badanie szyjki, żadnego usg dopochwowego, opieka jedynie przez położną itd. U nas jest pod tym względem o niebo lepiej, najwyżej czasami trzeba iść na prywatną wizytę. W UK nie mialabym szans na powodzenie ciąży, bo szyjka skróciła się w 16 tyg. Nie wiedziałabym o tym gdyby nie mój lekarz, który bada szyjkę i robi usg na każdej wizycie i który przykol mnie do lozka na resztę ciąży.

    1. Miałam rodzić w 23tc. Lekarz powiedział, że przezywa 1/1000 urodzeń z czego 1/100, które się rodzą jest pełnosprawne.

      ,,Stąd najwięcej wcześniejszych porodów” – Generalnie pod tym kątem UK nie jest w czołówce.
      W programie zwrócono uwagę, że porody przedwczesne biorą się patologii a celowo ominęłam ten temat, gdyż większość nie zrozumiałaby, że poza patologią są też inne przyczyny nie mające nic wspólnego ze statusem ekonomicznym.

      No i jeszcze jedna ważna kwestia, że w UK służba zdrowia jest na wyższym poziomie niż twa w Polsce. 🙂

    2. No i nadal się upierasz, przecież to nie jest logiczne „przeżywa 1/1000, a 1/100 jest pełnosprawne”, co najwyżej może być odwrotnie, ale skoro piszesz na podstawie tego konkretnego dokumentu to tam bylo tak jak ja napisalam. W programie owszem bylo, że to wina patologii, no bo przecież nikt się nie przyzna, że opieka nad kobietą w ciąży powinna wyglądać inaczej, tzn. np. częstsze usg i usg dopochwowe, a nie tylko 2 lub 3 razy w ciągu całej ciąży. U nas opieka wygląda znacznie lepiej z małymi wyjątkami. W UK od razu rozwiazaliby Twoja ciążę i miałabyś szansę stać się bohaterką tego dokumentu, bez złośliwości. Wiem co piszę, bo nie jest mi obcy ten temat.

    3. Dlatego wstawiłam w nawias słowo ,,około”, który Ci umknął, lub też nie zwróciłaś na niego uwagi.

      Nie mam ambicji do tego by prowadzić dalszą dyskusję, kiedy wiem jakie są statystyki przeżywalności dzieci krajach europejskich. 🙂

    4. Tfu. Sorry za literówki i dobranoc, bo mózg mi się już lansuje. 🙂

    5. I coś jeszcze. Bo u nas USG jest często i gęsto, wizyty (prywatne 😀 ) też, a jednak (i tu cytuję):
      ,,W Polsce notuje się większy odsetek porodów przedwczesnych, niż w innych krajach Unii Europejskiej. W 2004 w Polsce urodziło się 25 475 noworodków przed 37. tygodniem ciąży, co stanowi 7,1% wszystkich urodzeń. Z tego 4 552 (1,3%) noworodki urodziły się w skrajnym wcześniactwie.”

    6. Miałam na myśli porody w 23 tyg. ciąży, bo chyba o nich jest Twój post i o takich wcześniakach byl ten dokument. Najwięcej takich porodów jest wlaśnie w UK w Birmingham, o czym byla wlasnie mowa w tym dokumencie i dlatego kręcili go wlaśnie tam. Wszędzie rodzą się wczesniaki. Z wlasnego doświadczenia wiem, że czas miedzy 12 a 34 tygodniem ciąży jest kluczowy , to czas kiedy wyjątkowo trzeba na siebie chuchać i dmuchać i najlepiej lecieć do lekarza czy na izbę przyjęć z każdym niepokojącym objawem nawet po to, żeby się uspokoić. Dobranoc.

    7. Proszę źródło tych informacji. 🙂

    8. Wtrąca swoje trzy słowa. Mieszkam w Anglii i mam dwoje dzieci. Mam też za sobą trzy ciążę niedonoszone. pierwsza w 10 tyg,druga w 20.obie martwe.w tym druga z wywoływany porodem.(straszne przeżycie)Obie były w Polsce.Trzecie było poronienie w 10 tyg juz tu w Anglii. pół roku po poronieniu zaszłam ponownie ciążę. I tak. Do końca 3 miesiąca oni faktycznie czekają. Ale później. Miałam fantastyczna opiekę. Badania,kontrolę,na każdy tel miałam wizytę. Nie wiem czemu Anonim twierdzi, że opieka nad ciężarna tu kuleje.. Faktycznie standardowo robią tu usg tylko zewnętrzne i dopiero kiedy są jakieś nieprawidłowości robią usg dopochwowe. Obie moje ciążę były pod wspaniałą kontrola. Miałam troszkę problemów w ciąży ale na szczęście maluszki urodziły się donoszone, choć mogło być inaczej. Poród i opieka popołogowa. Fantastycznie.

  4. Takie to wszystko cierpkie , takie nieludzkie, takie smutne, przeliczają , że się nie opłaca ratować,
    Czyli, że wiedzą ile kosztuje życie… bardzo współczuję wszystkim wczesniaczym Mamusiom.
    U nas bylo zagrożenie i końcowe ciąży trzeba było leżeć , bardzo się bałam iiii nawet nie potrafie wyobrazić sobie przerażenia Mamy wczesniaczka .

  5. Miałam takie same odczucia po obejrzeniu tego programu. Nie tego się spodziewałam, myślałam, że będą dzieci z różnych tygodni, różne historie. Takie szczęśliwe i smutne. A tu tylko kasa, kasa, kasa…

  6. Czy naprawdę rodzic dziecka przedwcześnie urodzonego byłby w stanie podjąć decyzję, żeby nie próbować go nawet ratować? Nigdy nie wiadomo czy dziecko przy pomocy medycyny nie poradzi sobie i jednak nie przeżyje. Ratowanie go daje mu przynajmniej szansę. Nie wiadomo też jak potoczy się jego rozwój. Przecież rehabilitacja potrafi zdziałać cuda. Nie jedno dziecko miało być roślinką, a jest zdrowe i dobrze się rozwija. Jeżeli ratowanie wcześniaków jest stratą pieniędzy, to po co leczymy ludzi chorych na raka, ratujemy osoby z wypadków. Przecież to też wszystko kosztuje, a nie zawsze kończy się sukcesem. Skoro medycyna daje nam takie możliwość to powinno się je wykorzystywać. A niepełnosprawnością jest zagrożony każdy z nas, nigdy nie wiadomo co nas czeka. A co z dziećmi z donoszonych ciąż, gdzie nastąpiły problemy przy porodzie. One też są zagrożone śmiercią i niepełnosprawnością i niejednokrotnie ich stan jest gorszy niż dziecka urodzonego przedwcześnie? Też nie należy ich ratować? .Wszystkie wcześniaki po urodzeniu są tak samo zabezpieczone (oczywiście według ich stanu i potrzeb), a mimo to nie każde przeżywa. Widocznie te, które przeżyły mają być na tym świecie, bez względu na to jak potoczy się ich życie. Gdyby na świecie mieli być tylko zdrowi ludzie, to każdy chory i niepełnosprawny byłby martwy.
    Mało obiektywna mama wcześniaka

  7. Nie mieści mi się w głowie jak można nie ratować takiego dziecka. Jestem z tych kobiet które już po zrobieniu testu ciążowego uznają że mają w sobie dziecko a nie płód. A dziecko to też człowiek. Więc od samego początku należy je ratować.

    Jeśli chodzi o pieniądze no to sorry, ale chyba konstytucja gwarantuje nam opiekę medyczną, a jeśli nie to powinna. W ogóle nie rozumiem dlaczego rodzice wcześniaków mają płacić za leczenie. Dlaczego rodzice jakiegokolwiek chorego dziecka mają za leczenie płacić.
    Odezwą się ci którzy urodzili zdrowe dzieci że dlaczego z ich podatków mamy ratować te dzieci. A ja się pytam dlaczego z moich podatków ma być sponsorowane leczenie narkomanów, alkoholików, utrzymywanie więźniów. Ale oni mają rodziców, i ci rodzice chcieliby żeby jednak ktoś ich dzieciom pomógł, bo też mają problem. Więc prześciganie się na co marnowane są pieniądze nie ma sensu.
    KAŻDE ŻYCIE MA PRAWO DO TEGO ABY JE RATOWAĆ. czy to wcześniak, chore dziecko, dorosły, starszy, narkoman, alkoholik, przestępca KAŻDY

    1. Ja bym chciała, żeby z moich podatków leczyć wszystkie dzieci te zdrowe i te chore. I wcześniaki i te, których matki nie poddały się aborcji mimo, że miały takie prawo. Bo każde z nich to dziecko i każde zasługuje na opiekę, ciepło, miłość.
      🙁

  8. Pozwolę sobie dorzucić 2 słowa. Jestem mamą skrajnego wcześniaka, aczkolwiek nie aż tak, bo 26tyg. Nasza historia jest wybojowa, ale bez przesady. Na dzień dzisiejszy córeczka jest zdrowa, choć jak to zaznaczono we wpisie, nikt nie wie co przyniesie przyszłość. Gdybym miała przeżyć to jeszcze raz i szanse byłyby dużo mniejsze na zdrowie, bo byłby to 23 tydzień to zdecydowanie nie chciałabym, żeby moje dziecko było ratowane. Drugi raz bym tego nie zniosła, a myśl, że tylko 1 na 100 dzieci jest zdrowe po prostu zabijałaby mnie wewnętrznie, bo niepełnosprawność mnie absolutnie przeraża. Całe szczęście nasza historia zakończyła się tak jak to opisujesz na początku – zwycięstwem – zapominamy już o problemie i cieszymy się sielskim, zdrowym ŻYCIEM. Pozdrawiam

  9. Ja spękałam i nie obejrzałam całego…
    Początek obejrzałam… po śmierci maleńkiej na samym wstępie – passss… nie da się obejrzeć 🙁
    A gdzie dopiero przeżyć i podejmować decyzje?! I to jaką???
    Ktoś potrafii powiedzieć: „odłączcie… nie ratujcie”?
    Nie wierze… jak?

  10. Skad te statystyki noemi?

    1. Można je znaleźć wszędzie. 🙂

    2. Podaj źródło

  11. Mam trzech zdrowych wspaniałych synów – gdyby któryś z nich urodził się za wcześnie…w d… miałabym statystyki – chciałabym aby MOJE dziecko żyło. A przynajmniej dostało tą szansę.
    Magda

  12. Chyba coś Ci się pokićkało… Chyba raczej ok. 1/100 przeżywa, a ok. 1/1000 jest zdrowe… Poza tym radzę sięgnąć do lepszych statystyk niż te w necie. Polska (również dzięki WOSP) stoi na wysokim poziomie ratowania wcześniaków, poza tym u nas nie obowiązuje kryterium konkretnego tygodnia, tylko wagi dziecka, musi ważyć min. 500g. Slaby ten Twój post.

    1. Śmieszną mnie ludzie, którzy na siłę próbują pokazać, że nie mam racji nie mając zielonego pojęcia w tej tematyce.
      Znam dzieci, które urodziły się z masą poniżej 500gramów, więc to kolejny Twój strzał w kolano.
      Najpierw się wyedukuj w kwestii wcześniaków, później próbuj prowadzić ze mną dyskusje. Bo słabo to wychodzi, a tylko niepotrzebnie stukasz w klawiaturę bzdury. 🙂

    2. Nie masz racji, ratują dzieci poniżej 500 gram, tydzień ciąży również nie jest granicą, wszystko zależy od tego jaką dziecko ma siłę walki. PS. ja doskonale pamiętam dwójkę chłopców leżących w sąsiedniej sali na Intensywnej terapii, bliźniaki Piotrusia i Pawełka ważących 480 i 450 gram.

    3. Mnie zawsze w takiej sytuacji przychodzi do głowy Dawidek Spałek urodzony w 22 tygodniu ciąży o wadze 450 gramów. Znam również dziewczynkę z ciąży bliźniaczej (niestety chłopczyk nie przeżył), gdzie jej waga wynosiła 380 gramów, ale urodzona w 25 albo 26 tygodniu ciąży.

    4. We Francji jest dziewczynka, która urodziła się w 21tc. To najwcześniej uratowane dziecko na świecie. Ale może Anonim wie o rzeczach, które do Internetu i do mas nie docierają? Może podzieli się z nami swoją wiedzą tajemną, skora strony poświęcone wcześniakom kłamią w tabelach?

  13. Nie spierajcie się o statystyki. To w tym poście nie jest najwazniejsze. 21tc-wow

  14. Nie oglądałam dokumentu, ale i tak brak mi słów na to co przeczytałam. Nie ratować? Jak można spojrzeć na swoje dziecko walczące o życie i powiedzieć „zostawcie go, nie chce zeby przezyl”? Ja w czasie porodu który rozpoczął sie nagle i bez ostrzezenia w 28 tc przezylam ogromna traume i mnostwo bolu, ale ciagle powtarzalam robcie ze mna co musicie, tylko go uratujcie. Po 3 tygodniach okazalo sie ze doszlo do niedotlenienia mozgu, syn ma 8 centymetrową dziurę w mózgu. Mowili ze prawdopodobnie bedzie niepełnosprawny, opozniony, ze bedzie mial porazenie mozgowe. Czy mialam wtedy powiedziec zeby go odlaczyli i pozwolili umrzec? Zeby przestali go karmic zeby umarl z glodu? Nigdy mi to przez mysl nie przeszlo. Tak, bylam przerazona tym co moze nas czekac, ale odlozylam to na bok i powiedzialam mu wtedy ze bede go kochac zawsze i bez wzgledu na wszystko. Teraz ma półtora roku, na ostatniej wizycie neurolog stwierdzila po raz pierwszy ze syn jest zdrowy 🙂 zaczyna chodzic, jest wyjatkowo madry. Wiec w ktorym momencie mialam zadecydowac zeby go nie ratowali? Dziwie sie lekarzom ze wypowiadaja takie slowa, skoro oni sami powinni najlepiej wiedzieć ze w medycynie nigdy nie wiadomo co sie stanie, kazdy organizm jest inny i zawsze moze zdarzyc sie cud. Moj syn jest tego doskonalym przykladem.

  15. oczywiście, że to rodzice powinni decydować, kto inny? lekarze? statystyki? pieniadze?
    i nawet jeśli 99% rodziców kazałoby ratować, to zawsze jest ten jeden procent który nie chce, bo się boi, bo wie, że się nie uda, bo nie chce dla dziecka cierpienia…i zastanowilabym sie 10 razy zanim zaczelabym takich rodzicow osadzac..
    ale masz racje.. nigdy nie mozna byc pewnym jak by sie zachowalo- za duzo emocji…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.