Kilka dni temu jedna z moich czytelniczek powiedziała dziecku, że je chyba zaraz zabije . Jeszcze jakiś czas temu powiedziałabym, że to jakiś przypadek patologi społecznej. Tyle, że ja sama niedawno wypaliłam ok. 3 nad ranem, że jak nie przestanie krzyczeć to mu chyba zaraz krzywdę zrobię. O cholera. Ja to powiedziałam?! Srlsy. Ja.
Zaczęłam ostatnio nawet rozumieć ten pierwszy moment bezradności w której rodzic daje klapsa.
– Zaraz. Dostaniesz. Pierwszego. W. Życiu. Klapsa. – wysyczałam któregoś dnia.
– To ja Cię pociągnę za włosy. – mistrz ciętej riposty rzekł.
(Tekst nieodpowiedni dla osób, które cierpią na przewlekły ból dupy i nie zrozumieją ironii, która będzie z tekstu wynikać.).
Ja: Co?!Od kilku dni w naszym domu jest coś pomiędzy wojną światową (domową) a wybuchem bomby atomowej. Póki co tylko mi para z uszu wylatuje, ewentualnie ćwiczę swój głos, który niechybnie będzie się niedługo nadawał do basowego śpiewu.
Prezes: Kalafior.
Babcia: A takich brzydkich słów to od kogo się nauczyłeś?
Prezes: Od misia gogo.
Ja: Marsz do pokoju. Nie wychodzisz z niego do obiadu.
Prezes: Fajnie. Uwielbiam siedzieć sam w swoim pokoju. To żadna kara.
Prezes: Zaraz powiem bardzo brzydkie słowo.
Ja: Znam gorsze.
Prezes: Ja znam ich 150 nieskończoność!
Ja: Serio?
Prezes: Gówno.
Ja: Znam jeszcze gorsze. I jak się zaraz zdenerwuję to poznasz ich całą listę.
Prezes: Tato. Tato! Mama mnie uderzyła!
Ja: Co zrobiłam?!
Prezes: Popchnęłaś mnie i uderzyłem głową o podłogę.
PT: Co?
Ja: Przecież stałam dwa metry od Ciebie i pytałam czy chcesz pić.
Ja: Dlaczego to zrobiłeś?
Prezes: Sikard* mi kazał. Prawda Sikard?
Ja: A jak Ci powie, że masz wyskoczyć z okna to też wyskoczysz?
*Zmyślony przyjaciel.
Prezes: Już nie jesteś moją mamą!
(jest też wersją: Już nie jesteś moim tatą, moją babcią, moim dziadkiem).
Ja: Jak się denerwujesz mów nazwy warzyw.
Prezes: Więc jesteś mamo wielkim, brzydkim pomidorem.
Prezes: Ale jesteś głupia!
Ja: Nie wiem jak Ty, ale ja jestem bardzo mądra.
Prezes: Głupia.
Ja: Głupia, to głupia. Głupia mama Ci loda nie kupi. Mądra tak. Trudno.
Jeżeli noc jest od spania jakim cudem nasza noc jest od wariactwa? Od kiedy to 5latki nie przesypiają całych nocy?
Tak. Choroba – kumam. Sama bym się w trakcie niektórych swoich chorób darła. Ale tak bez chorób?
– Masz picie na stoliku – jęczę nad ranem, co najmniej 5 godzin za wcześnie niż powinnam się obudzić.
– Chcę wodę.
– Masz wodę – jęczę dalej
– Z miodem i cytryną.
– Nie ma.
– CHCĘ WODĘ Z MIODEM I CYTRYNĄ bueeeee!
Lepsze to niż próba namówienia babci na gotowanie kompotu gdzieś około 2, kiedy wszyscy jeszcze smacznie spali. Wszyscy oprócz niego.
Kilka dni temu o mało się nie popłakałam. Oto stał koło mnie na oko 5 może 6 letni chłopiec i z entuzjazmem powiedział do mamy dwa rymujące się słowa.
Kupa-Dupa.
Chciałam tą biedną mamę pocieszyć – halo,halo! Moje też tak potrafi! Ale mama czerwona jak buraczyna oddaliła się pchając przed sobą wózek z niemowlakiem. No ja ewentualnie popcham przed sobą tego rozbrykanego 5 latka dochodząc do wniosku, że prędzej urosnę z 5 centymetrów niż zdecyduję się na kolejne dziecko.
I właśnie niedawno uzmysłowiłam sobie, że moje dziecko to po prostu granice sprawdza. Wiedziałam, że wcześniej tak potrafi, no ale teraz … I to takie jak te na mapie. Przekroczę sobie granicę niczym ruski czołgiem przez Ukrainę i zobaczę co się stanie.
W bunty żadne etapowe nie wierzę. Tzn. wierzę w bunt jako charakterystyczny temperament dziecka. Moje to dostało w genach jakiś hardcorowy ten temperament, ale mniejsza.
Bunt 2latka przechodziliśmy. No dobra – coś, co zostało tak nazwane. Punkt po punkcie jak w książkach. Można by rzec, że moje dziecko książkowe jest, szkoda, że tylko tutaj. Bo wszystko inne to na opak. Wtedy oczywiscie bunt 2latka miał minąć, toć to etap, ale przerodził się w bunt 3latka, z buntu 3latka na 4latka, a z 4latka na 5latka. Przy czym okazuje się, że wychowywać to ja za bardzo nie mogę.
No bo karać nie, bo przemoc.
Nagrody nie – kto to widział?! Przekupstwo! Łapówkarstwo.
(serio są rodzice, którzy chociaż raz w życiu nie przekupili czymś swojego dziecka? Srly?).
Krzyczeć nie, bo przemoc, agresja i blizny na mózgu.
(nie znam żadnego rodzica, którego chociaż raz w życiu by szlag jasny nie trafił).
W każdym razie nic mi nie wolno. A granice mam stawiać. Monotonnym, pełnym opanowania głosem, który w pewnym momencie przejdzie w anielskie wołanie o pomoc.
Jeżeli jest ktoś kto uważa, że dzieci są grzeczne, ułożone i cudowne mogę na kilka dni dać pod opiekę swoje. Nudzić się nie będziecie. Przy okazji działa jak środek antykoncepcyjny. Kiedy żegnałam z uśmiechem naszych znajomych, nie wiedziałam,że zaraz po tym jak zamkną drzwi naszego domu ona chwyci swojego narzeczonego i wypali:
– Przyrzeknij! Nie będziemy mieć nigdy dzieci!
Inna zapytała:
– Noemi, czy jemu się kiedyś baterie wyczerpią?
– No tak. Koło 20.
– Ojej. A jest 16.
– Tak. I lata jak chomik w kółku od 6 rano.
Cisza.
Jeżeli dotarłeś drogi czytelniku do tego momentu chcesz mi na pewno napisać, że mam rozpieszczone dziecko, nie powinnam mieć dzieci (i tak, tak mam się zabezpieczać!), do tego mój wywód pokazuje tylko jaki ze mnie kiepski materiał na matkę.
Serio,serio.
W dupie to mam.
No bo:
1). Swój wniosek wysnujesz na podstawie kilku anegdotek, które już dawno przestały mnie irytować, obecnie jestem na poziomie neutralnym,a już niebawem będę się z tego śmiała. (czekam na to niebawem)
2). Jeżeli miałabym opisać cały nasz dzień, prawdopodobnie powyższe sytuacje gdzieś tam umknęłyby Twojej uwadze, a co za tym idzie są to incydenty. Serio,serio.
3). Twoje dziecko też potrafi mieć gorsze dni, tylko to ukrywasz przez całym światem, bo prawdopodobnie gdybyś przyznała się do swoich i dziecka słabości zostałabyś posądzona o brak kompetencji rodzicielskich. (społeczeństwo mamy ogłupiałe – pamiętaj o tym).
4). Zdarza Ci się krzyknąć na dziecko, ale majestatycznie machasz głową w prawo i lewo, bo Tobie to nigdy,w myśl starej zabawy krzyżując palce. Tobie się zdarza, mi też, Twojej kumpeli, która ma grzeczne dziecko też.
5). Nie chcesz by ktokolwiek dowiedział się, że Twoje dziecko robi różne dziwne rzeczy i różne dziwne rzeczy mówi. Znowu machasz głową i jesteś oburzona, bo Twoje to nigdy! Never! Po czym modlisz się w duchu, żeby właśnie teraz czegoś nie odwaliło. Ewentualnie okazuje się, że przekupiłaś je cukierkami (żelkami), żeby było grzeczne u cioci Jadzi, której dziecko od samego Twojego dzień dobry w drzwiach daje popalić.
6). Nie jesteś idealnym rodzicem, tak samo jak ja. Możesz się tylko dalej oszukiwać, że jest inaczej. Prawdopodobnie jesteś albo Panią z akcji numer 5, albo matką małego dziecka – patrz punkt 7. Więc Twoje oburzenie mnie rozśmieszy. Śmieszysz jak piosenki Figo-Fago. Lub i nie.
7. Jesteś mamą niemowlęcia, bądź rocznego dziecka, które do tej pory komunikuje się z Tobą za pomocą gestu palca (i to nie środkowego – do tego jeszcze trochę poczekasz). Ewentualnie mową afrykańskich plemion ogarniasz rzeczywistość teraźniejszą, więc przyszłość uważasz za absurdalną. Nie, Twoje na pewno nie będzie tak robić. No. Też tak miałam!
8. Nie znasz różnicy między wychowywaniem,a charakterem. Stawianie granic do jedno. Wychowywanie to jedno. Cechy charakteru, które mogą nieco zaburzyć Wasz światopogląd to kolejne. Potem będziesz zastanawiać po kim to takie uparte. Żeby nie zwalić winy na własne geny pomyślisz o ciotce z Ameryki. Ta. Ta to dopiero była!
9. Nie mam sobie nic do zarzucenia i lubię czasami poluźnić pośladki.
Wam też polecam.
Dodaj komentarz