Możliwe, że coś mnie jeszcze zdziwi, choć w sumie zamiast TOP 10 mogłoby być TOP 20, ale wybrałam dla Was 10 rzeczy, które zadziwiają mnie po dziś dzień.
1.
Poród. Nie jestem jedną z tych, które łechtają sobie ego tym heroicznym wyczynem. Przez krótki moment myślałam, że albo wy&^$#* w kosmos z bólu, albo z tego bólu umrę. W końcu jak to możliwe, że przez dziurkę wielkości cytryny, przeciskamy arbuza? I na dodatek ten arbuz zamiast wychodzić główką postanowił wyjść tyłkiem majestatycznie informując wszystkich gdzie nas ma. Naiwnie myślałam, że ten ból jest wyolbrzymiony, a kobiety krzyczą, bo nie mają co robić. Tak się jakość złożyło, że z moim donośmy głosem chyba cała klinika słyszała jak się drę, a ja przez trzy dni miałam chrypę. Powiedziałam kiedyś do PT:
– Ty się w sumie ciesz, że się spóźniłeś. Gdybyś był obok mnie, byłabym jedną z tych, które krzyczą, że więcej się nie wypną facetowi.
2.
Już pierwszego dnia po powrocie Jacha do domu poczułam niepohamowaną chęć by uciec gdzie pieprz rośnie. Cała moja cudowna wizja macierzyństwa właśnie rozsypała się na bilion kawałków. On płakał, ja go nosiłam. On beczał, ja razem z nim. I tak sobie beczeliśmy. On, bo bolał go brzuch, a ja bo była 4 nad ranem, a ja nie zmrużyłam oka. Potem było jeszcze gorzej, bo mu się poprzestawiały pory dnia. Z nocy zrobił się dzień, a z dnia noc. Dochodziła północ. Ja leżałam na łóżku wpatrując się podkrążonymi oczętami w sufit, nogą bujając fotelik-nosidło, w nadziei, że albo zaśnie od bujania, albo od zapachu moich skarpetek. W końcu PT stwierdził, że może byśmy go w auto zapakowali, pojeździli po mieści. W aucie to on zawsze zasypia … Pierwsza w nocy. To chyba jakiś żart.
3.
Dziecko naprawdę jest w stanie się tak osrać, że wszystko wychodzi bokiem i nawet górą. Tylko szkoda, że nikt mnie o tym nie uprzedził. Tzn. ktoś kiedyś mi opowiadał, że mu się dziecko tak osrało, że wszystko górą wyszło i trzeba było kąpać, bo włosów od śmierdzącej papki to się chusteczkami nawilżającymi nie wytrze. Ja się śmiałam, ale potem spoważniałam i w duchu się modliłam do samej siebie, żeby to nigdy mnie nie spotkało. PT śmiał się jeszcze głośniej. Super, że śmiał się więcej niż ja, więc trafiło na niego.
– Niemożliwe. To niemożliwe! – burczał PT szukając chyba drugiego sprawcy tego incydentu.
– Po prostu pyszne mleko było. Bardzo.
4.
Zakupy bez dziecka. Miła chwila relaksu. Pcham przed sobą wózek sklepowy. Czekam w kolejce.
– Co Ty robisz?! – szepcze PT.
– Hę?
Teraz już wiem dlaczego wszyscy przyglądają mi się jakbym miała na czole napisane: ,,Coś ze mną nie tak„. Wózek sklepowy, ten bez dziecka bujałam w przód i w tył informując wszystkich jednocześnie, że jestem matką. Bo chyba tylko matki tak robią? Kilka dni później widzę jak PT robi to samo.
– Boże. To już jakaś choroba.
5.
Czasami czułam się tak jakbym miała piątkę dzieci. Jedno właśnie opluło mnie marchewką z głośnym ,,Bleee-Pffeee!”, drugie właśnie porozrzucało wszędzie swoje piszczące i grające zabawki, trzecie właśnie się zrzygało wprost na moją świeżą, czystą bluzkę, czwarte zaczynało beczeć w momencie, kiedy próbowałam sprać z siebie rzygi i marchewkę z twarzy,a piąte boleśnie wrzynało swoje dwa zęby w moje ramię.
Potrzebujędwieparyrąk!
6.
Mój mózg zaczął źle znosić pewne decybele. To był pisk i kwik wydobywający się z małego, pulchnego bobasa, który tak naprawdę sam nie wiedział czego chce. Spać nie, jeść nie, bawić nie, pielucha czysta, on czysty. Kurna to co jest nie tak?! Ja już nie chce być matką. Weźcie go, ja idę spać.
7.
Mój dom przypomina pobojowisko. No dobra, nigdy nie byłam perfekcyjną Panią domu, ale odkąd w naszym domu mieszka dziecko wszystko odbywa się razy dwa. W sumie to nawet mam pretekst. Już przestałam nawet to kontrolować. Kiedyś było duże prawdopodobieństwo, że wdepniesz skarpetką w marchewkową papkę, dzisiaj jest większe prawdopodobieństwo, że w najlepszym wypadku złamiesz nogę na jego aucie, albo boleśnie wbijesz w stopę ogon dinozaura. Bo przecież ból jak cholera jest wtedy, kiedy próbujesz przedrzeć się przez dżunglę (czyt. pokój dziecięcy), żeby sprawdzić, czy aby na pewno smacznie śpi i napotykasz tor przeszkód, a potem zaciskasz wargi do krwi, żeby nie krzyknąć z bólu, bo wiesz, że go obudzisz, a to będzie oznaczać, że nici z relaksującej kąpieli.
8.
Dzieci nie śpią. One ładują baterie. Potem od 6:30 do godziny 20 biegają. Skaczą. Denerwują dorosłych. I przede wszystkim doprowadzają do załamań nerwowych milion razy dziennie. Potem sama już nie wiesz czy wyskoczyć przez okno, czy jego wyrzucić przez okno. No i przede wszystkim, dlaczego jesteś zmęczona od samego patrzenia na niego? Jak to możliwe, że takie małe dziecko, o potrzebach chomika czy świnki morskiej potrafi w przeciągu 5 minut zmienić Twój nastrój?
9.
Słyszę go z drugiego pokoju jak oddycha. Nawet wtedy, kiedy drzwi są przymknięte. Psiknięcie słyszę z dołu, a do toalety zaczęłam chodzić sama dopiero niedawno. Bo przecież nagle jak siedzę na tronie nie ma lepszego miejsca do zabaw niż łazienka.
10.
Noworodki są brzydkie. Dlaczego moje jest takie piękne? Ma taki piękny nosek. Oczy! Nawet włosy! Rączki. Paznokcie. Wszystko piękne. Widzicie?! To ja urodziłam takie piękne dziecko.
Naprawdę da się tak kochać? Tak bardzo mocno? Naprawdę można płakać, bo dziecko zrobi pierwsze kroki? A potem płakać, bo powie ,,Kocham Cię” nawet wtedy, kiedy wiesz, że 5 minut później w złości powie, że jesteś głupia? Naprawdę jest mój? Jest taki idealny …
Z wózkiem sklepowym też tak mam 😉
hahahah to omnie 🙂
Prosto i na temat 🙂 Twój TOP 10 wymiata!
uśmiałam się przy wózkach sklepowych- robiłam tak samo 🙂
A myślałam że tylko ja się darłam jak opętana 😉
Numer 4 … Posikalam sie ze śmiechu….matko jakie to prawdziwe..
Lepiej nie da się tego ująć 🙂
Rewelka Noemi 🙂 Dramtyczne wydarzenia (wtedy) dzis przekazane w zabawnej formie. Radiość z macierzyństwa aż bije po oczach. Bierz sie do roboty 🙂 Trudno mi sobie wyobrazic jaka radosc bilaby z bloga 🙂
hahaha dobre, dobre 🙂 oczywiście podzielam wszystkie punkty, ale punkt nr 3 najszczególniej haha
No dobra, opowiem Ci Noemi i czytelniczką, że mój mały w szpitalu podczas zmiany pieluchy wystrzelił taką petardę, że aż sąsiadka obok miała jego gówno we włosach. Wszystko było obesrane wkoło. Dobrze, że była z niej równa babka i się nie obraziła :p
Przyłapałam się kiedyś, że kroiłam pomidora na kanapkę i cichutko mówiłam „Ciiiiiiiiiii…..” żeby go uspać…. masakra
anetka oplulam monitor 😀 tez tak mam
Hahahahahah! 😀
dziewczyny. umieram ze śmiechu 🙂 Aneta – wygrywasz !
Dobre z tym wózkiem sklepowym, ja tak nie miałam.
Co do kupy, to ja nie wiedziałam, że można z kilkudziesieciu cm dostać takim pociskiem, w środku nocy, gdzieś koło 3 nad ranem, a potem nie dosć, ze trzeba przebierać dziecko, swoją koszulę, to jeszcze podłogę myć 😛
No co Ty, jakie brzydkie noworodki, moja była cudowna 😀 I do dzisiaj jest
Ja mam jeszcze jedną teorię sprawdzoną – zarówno posmarowany chleb, jak i obesrana pielucha, ZAWSZE spadają właśnie posmarowanym w dól 😀
Hehe 😉 ciekawe jak to będzie u nas jak w końcu doczekamy się Gabryśki w domu 🙂
Pozdrawiam Monika
-dziewczyny mam pytanie-darcie sie przy porodzie -czy to prawda, ze te panie przy porodzie krzycza, ktore nie maja poloznej przy ktorej czuja sie bezpiecznie(to uslyszalam w szkole rodzenia – i cos jeszcze od kolezanki nie krzycz przy porodzie, bo tracisz energie na krzyk zamiast na parcie -oddychaj zamiast krzyczec,bo dziecko urodzi sie fioletowe).
-swietny tekst 🙂
Ja miałam super położną i czułam się przy niej bardzo swobodnie.
O krzyku natomiast naczytałam się czegoś innego, w skrócie że gdy otwiera się góra to otwiera się i dół 😉 dlatego nie żałowałam sobie 🙂 dziecko miałam piękne różowe :)))
Położnej jakiejś super nie miałam, ale chyba nie wiele by to zmieniło. Krzyczałam, bo mnie bolało jak jasna cholera. To taki odruch. 😀
,,Oddycha zamiast krzyczeć, bo dziecko urodzi się fioletowe” – ha-ha-ha.
Powodzenia życzę tym, które wtedy będą pamiętać o prawidłowym oddychaniu. 😀
ja z kolei słyszałam o mamach, które sobie dzieci wykrzyczały 🙂 że mega pomaga. u mnie – nie komentuję. czy to krzyczałam czy to milczałam i tak była masakra 😀
Też usłyszałam podczas porodu, żebym nie krzyczała bo stracę siły. Tylko gdy położna się zorientowała dlaczego krzyczę i jak krzyczę to ciężko zdziwiona już nic nie mówiła 🙂
Poród i skurcze parte potraktowałam jak wyciskanie sztangi z dużym ciężarem, na końcu też się krzyczy (kto nie wierzy niech skoczy do pakerni gdzie duzi panowie trenują). To daje większą moc. Rezultat – trzy skurcze parte i dziecie na świecie przy pełnej ochronie krocza 🙂
Siły miałam zaplanowane na maraton, a to lekka przebieżka była, więc poród zakończył się z dużą nadwyżką energetyczną 😉
Noemi, nasłuchałam się na szkole rodzenia co się dzieje z dzieckiem jak matka zapomina podczas porodu o oddychaniu. Oddychałam książkowo i wzorcowo, myśl o tym co przeżywa maluch skutecznie pomagała w tym, żeby nie zapomnieć 🙂
Mi położna zalecała krzyczeć i słyszałam z pokoi obok, że też Panie krzyczł.y
arbuza przez cytrynę? :))) o matko, to co mają powiedzieć matki dzieci, które ważyły po 4,5 kg :)))) ja sam poród ( sensie parcie wspominam „miło” rach ciach i wyskoczył) Gorzej z bólami przed, które miałam wrażenie, że trwały wieczność, a naprawdę 2-3 godziny 🙂 Zarzygałam z bólu pół oddziału – gorący prysznic, łyk picia, muszka i rzyg i tak na zmianę 😀
znałam wersję arbuza przez dziurkę od klucza 😉
jesteś matką idealną, zupełnie jak ja 😛
No ja właśnie żadnych innych bóli nie miałam. Choć może u mnie to też kwestia przyzwyczajenia była, bo ja co jakiś czas skurcze miałam. Wtedy to mnie zaczęło dopiero boleć jak mnie lekarz poinformował, że mam dziecko w kanale rodnym. 😀 Ale to chyba z nerwów.
Punkt 4 – genialny bo taki prawdziwy 😀
…a wiedzialyscie, ze po porodzie tak dlugo sie krwawi ja nie. …,ze wszystkie dzieci placza, jedne rano inne wieczorem 😉 .., ze mleko raz dla naszego malucha raz za szybko innym razem za wolno leci(i tak do 3miesiaca) ..czasem tak sie maluchy ciesza, z pory posilku ,ze ze szczescia i glodu zmeczenia rycza w nieboglisy i nie moga chwycic…, bo janie wiedzialam!!!! 😉
Ja nie krwawiłam, tylko plamiłam i to ledwie, ledwie, bo byłam dwa razy czyszczona.
Bardziej mnie fascynowało to, że do domu wychodziłam w dżinsach sprzed ciąży, ale za to cycki miałam dwa rozmiary większe i czasami zastanawiałam się co zrobię jak mi takie zostaną. 😀
Mnie kiedyś gdy bliźniaki miały ok 2 miesiące jak zwykle w nocy obudził płacz. Półprzytomna wyjmuję wyjca z łóżeczka i bujam. Po chwili słyszę histeryczny śmiech mojego męża i wtedy dopiero orientuję się że to on ma dziecko na rękach, a ja właśnie próbowałam nakarmić piersią poduszkę 🙂 true story 🙂
magda5
uwielbiam Was! ja chyba z wrażenia dziś nie zasnę 🙂
No i poranna kawa właśnie na monitorze się znalazła 🙂
No, to ja miałam wizję macierzyństwa jak twoje reality. I się srodze zdziwiłam, że wcale nie jest tak źle. Ale mnie się trafiło niemowlę ideał – głównie śpiące. Zmieniło się, jak zaczęło raczkować. Teraz płynnie wchodzimy w bunt dwulatka i awantury mamy na co dzień. Ale to jest coś zupełnie innego. Przy niemowlaku człowiek jest wykończony porodem (tak, po cesarce też można być wykończoną, zwłaszcza jak się ma dużo szwów z okazji zbyt długiego porodu naturalnego, który rozwalił człowiekowi macicę), wreszcie to ciągłe skupianie uwagi, 24h/dobę, człek się budzi przy najmniejszym westchnięciu. Teraz po prawie dwóch latach mam większy luz.
Top 10 jest genialne! Jakbyś dała top 20, to nie wysiedziałabym przed kompem i siknęłabym na kanapę 🙂
Myślę, że zrobię kolejne TOP 10. 😀
a ja chyba z Tobą bo już mam na myśli parę swoich 🙂
Już czekam! Pęcherz będzie pusty, co bym w spokoju mogła czytać 😀
Poryczałam się ze śmiechu…dzięki 😛 Co do bałaganu to mam go razy 2 bo mam dwóch takich Jasków… Jak się urodzili byli brzydcy jak nie wiem co, potem przytyli i urośli i stali się jak to mój mój mąż jam małe Urbany…ale ja tedy tego nie widziałam…to moi kochani synowie…matki tak mają i nic z tym nie zrobisz 😀
Czwóreczka często w toku 😀 minie chyba jak wyrosnę z wózka tfuuu córa 😛
z wózkiem tak nie robiłam ale jak stoje to się bujam jakbym dziecko kołysała 🙂
też tak miałam! 🙂
Punkt 4 – bujanie wózka sklepowego. Kochana – padłam! Śmiałam się tak głośno, że aż mój męż przyleciał 🙂 A 24.00 prawie dochodzi. Rewelacja! A tak serio – miałam to samo. Tylko, że ja potrafiłam bujać pusty wózek. Aż chyba sama stworzę taką listę.
dokładnie! to samo! wszystko to samo!
Witek jak miał około pół roku to podczas jazdy samochodem (nie znosił jeździć autem) pomagało mu jak śpiewałam 'Jesteśmy jagódki’ pewnego razu Witka zostawiliśmy babci i pojechaliśmy na zakupy sami, wiec ja przyzwyczajona do śpiewania wsiadam i od razu z grubej ruchy śpiewam. Tata W. niezły polew miał ze mnie do końca zakupów bo nie uświadomil mi, że nie muszę przecież śpiewać :/
Wiola.
Ciekawe co zadziwi mnie, bo te z tych punktów, to jedynie dotyczący wózka w sklepie nie jest mi znany. 😉
Twój top 10 jest jakby wyjęty z mojej głowy 🙂 plus dodałabym te wspaniałe długoe podpaski poporodowe i człapanie w nich 😛
Ja sie np łapię na tym, że jak usypiam młodą to ściszam tv prawie na maksa, potem jak już śpi w swoim pokoju to ja wciąż oglądam tv ściszony, np. film 😀 do momentu kiedy małż zwróci mi uwagę 😛
Wozek sklepowy… ja nosze w chuscie… no to sie bujam jak w chorobie sierocej 🙂
I moje dzieci tez byly najpiekniejsze, najidealniejsze i wcale nie takie brzydkie jak mowili w szkole rodzenia. A wiele miesiecy pozniej ogladalismy zdjecia stworzonka wygladajacego jak e.t.