Po Integracji Sensorycznej jesteśmy.

W trakcie drogi na SI miałam wrażenie, że zaraz wysiądę i pobiegnę pieszo za samochodem. Prezesowi się papa nie zamykała.
– A podoba Ci się ten samochód?
– Tak.
– A ten?
– Tak.
– A ten? A ten? A ten? A ten?
– Tak! Tak! Tak! Tak!
– A tamten?
(cholera jasna!)
– Tak wszystkie samochody mi się podobają! Wszystkie.
– Aha. A tamten?

RATUNKU!

Minuta ciszy.
– A co będziemy robić u tej Pani do której jedziemy?
– Nie wiem.
– Dlaczego nie wiesz?
– Bo nigdy tam nie byliśmy.
– A ta Pani będzie miała zabawki?
– Tak.
– A jakie?
– Pewnie jakieś piłki.
– A deskorolkę?
– Nie wiem. Pewnie nie.

10 sekund ciszy.
– A podoba Ci się ten samochód?

Teraz żałuję, że nie zaproponowałam zabawy ,,Kto dłużej będzie ciszej?”.

Na SI dojechaliśmy w porę. W gabinecie był jeszcze chłopiec – ale chwilę potem wychodził.  Powitała nas miła Pani. Bardzo miła. Wywiad trwał z 20 minut. Już w trakcie wywiadu terapeutka stwierdziła, że Prezes ma ewidentne zaburzenia dotyku i słuchu. Wytłumaczyła nam, że Prezes słyszy inaczej niż my. Nie gorzej. Po prostu inaczej. Dlatego też dzieci mu przeszkadzają, bo przekazują mu za dużo bodźców (na co zwróciła już uwagę psycholog dziecięcy), dlatego wzdryga się jak słyszy jakiś nagły dźwięk, bo ten słuch ma bardzo wyczulony. Słucham wszystkiego co mówi, chłonę każde słowo. Każde. Zapamiętuje.

Potem następuje zdziwienie. Dlaczego Prezes ani razu nie był u neurologa. Tłumaczę, że też mnie zawsze to dziwiło, ale lekarze raczej skupili się na Prezesa płucach, a na Polnej w poradni to co najwyżej nas dołowano niż w jakikolwiek sposób pomagano. Terapeutka kiwa głową. Miała już rodziców wcześniaków niezadowolonych z Polnej. Jesteśmy kolejnymi narzekającymi. Terapeutka kazała nam się skontaktować z neurologiem i neurologopedą. Świetnie. Kolejni lekarze do objechania.
Oczywiście neurologa dziecięcego mam na NFZ u nas w mieście. Neurologopedę będziemy załatwiać prywatnie. 20 km od naszego miasta. Namiary dała nam terapeutka.

Zakwalifikowałabym SI pod bardzo ciekawe doświadczenie. Nie dlatego, że mamy fajną terapeutkę. Po prostu Prezes bardzo fajnie z nią współpracował. I zostaliśmy nakierowani.

Prezes siedząc na huśtawce po ,,turecku” wykonywał z terapeutką różne rzeczy. Różne czyli np. w trakcie bujania układał układankę. Z autkami. Prezes robił to perfekcyjnie. Potem przyszła kolej na piłki – różne. Twarde, miękkie, z wypustkami. Potem wibrujący robot – tu Prezes zareagował bardzo sceptycznie. Dotknął i od razu cofnął rączkę. Chwilę trwało zanim się z nim ,,zaprzyjaźnił”. Następnie miał zrobić kulkę z taśmy klejącej. Było marudzenie, mruczenie, że on nie chce. Nie i już Terapeutka jakoś go przekonała i Prezes jedną kulkę zrobił. Niepewnie, szybko – ale zrobił. Przy okazji głośno powiedział:
– Psia kość!
Nawet – mimo naszych usilnych upomnień – walił do terapeutki na ,,Ty” zupełnie ignorując zasady kultury.
Prezes po ogólnych oględzinach piłek zapytał:
– Ooo! A czemu ta jedna piłka ma dziurę? Ktoś ją ugryzł?
Terapeutka tłumaczy:
– Był tutaj taki mały Gabryś, co mi dużo piłek pogryzł.
Gratuluję Gabrysiowi sprawnych zębów!

Całość trwała około godziny – może trochę dłużej. Z czego dwa razy Prezes wychodził z tatą do toalety.

Kwalifikujemy się na terapię raz w tygodniu, która trwa pół roku. Ponieważ wszystko odbywa się prywatnie – koszt jednej wizyty 50 zł – mamy to wszystko sobie przemyśleć na spokojnie. Ona natomiast pocztą prześle nam diagnozę, którą następnie możemy omówić z naszym psychologiem dziecięcym. Idąc dalej – dużym plusem jest to, że Prezes idzie do przedszkola prywatnego gdzie będzie mniej dzieci. Za to matka z ojcem będę bulić kilkaset złotych czesnego. Chyba nie nadajemy się do życia w Polsce – za biedni na to jesteśmy. Chyba.
Przy okazji również mamy kupić szczotki i gąbki różnego rodzaju. Twarde, miękkie, żeby robić Prezesowi kąpiel sensoryczną. I … szczoteczkę elektryczną do zębów.

Natomiast usłyszeliśmy również:
– Stwierdzam z całą stanowczością, że mają państwo wyjątkowo inteligentne dziecko.

Dziękujemy.

24 komentarze

  1. A czemuskierowala Was do neurologopedy?

    1. Bo Jaś jest niejadkiem, lubi papki, nie lubi gryź i nienawidzi jogurtów z kawałkami owoców.

  2. Kurczę, ależ rozgadany Twój Prezes:)
    O neurologopedę i ja zapytuje – a dlaczego?

  3. A co do neurologs dziecięcego to u nas na NFZ (jeśli ma to być pierwsza wizyta) czeka się ponad pół roku.Ja mam jeszcze jedno pytanie, może pisałaś o tym, ale mnie mogło umknąć- czemu zdecydowałaś się na wizytę u terapeuty SI?

    1. Psycholog dziecięcy nas skierowała.

      Jaś jest bardzo nadwrażliwy jeżeli chodzi o hałas i dotyk.
      Zauważyliśmy to już wcześniej, ale nie interpretowaliśmy tego jako moment w którym będziemy mogli wkroczyć na SI. Taki moment zauważyła psycholożka.

      Dlatego Jaś nie tolerował dzieci bo przekazują mu za dużo bodźców i skarżył się, że robią hałas, nie lubi prysznicu, cieplejszej wody (musze dolewać zimną), nie lubi myć myty gąbkami. Ma problem z malowaniem rączkami (farby)i tak dalej i tak dalej.

      Hałasu te nie lubi – np. wzdryga jak jedzie samochód nagle za oknem, albo jak jedno z nas wraca z pracy i otwiera drzwi.

    2. Ja z Tosią jeżdżę kontrolnie do neurologopedy od 7 mies. życia ( 4 korygowane). Jeździmy do dr Łady. Na diagnozie SI byłam jak mała była malutka. Chyba za mała żeby dobrze cokolwiek ocenić. Teraz widzę czasem nadwrażliwość na dźwięki ktora jednak mija gdy Tosia oswoi dźwięk. Chyba też sporo pomogły zajecia muzyczne. Tam też iswoila się z dziećmi. Z dotykiem nie ma problemu. Wybiórczo pokarmowa jest. Ale to co lubi to gryzie i jest ok. Większy problem w tym że jest niejadkiem.

    3. Jaś chodził ponad rok na zajęcia dla dzieci i nie oswoił się. Niestety. Dzieci było mało, grupa była mała – a on ciągle do upadłego powtarzał, że dzieci robią hałas. W końcu z zajęć go wypisałam – a wypisałam go jakieś 2 miesiace temu.

      Jeżeli chodzi o dźwięk to lubi głośno słuchać muzyki – i to nawet tej ostrzejszej, lubi też dźwięki perkusji. Mimo to są dźwięki, które powoduje u niego ,,panikę” – w sumie nie wiem jak to nazwać.
      I takim sposobem trafiliśmy na SI z możliwości terapii z której rzecz jasna skorzystamy. 😉

      Jaś ostatnio je coraz chętniej. Ale trzeba uważać na to co mu się daje – jeżeli wyczuje coś co mu nieodpowiada – niekoniecznie smakowo – to po prostu wypluwa.

    4. Moja Tosia jest sporo młodsza od Jasia. Ma dopiero 20 mies. Wielu rzeczy mi jeszcze nie powie niestety. Sama staram sie anslizowac jej reakcje na bodźce różnego typu. I huśtać się ostatnio nie lubi. Za jakiś czas może też się wybiorę na diagnozę SI

    5. Jaś huśtać się lubi. Nie lubi natomiast karuzeli.

    6. Dodam jeszcze, że Jaś był bujany do 1,5 roku do spania. 😉
      Więc może dlatego.

    7. No wlasnie a Tosia nigdy nie była bujana do snu, smoczka nie ma od ponad dwoch miesięcy. Mniej wiecej do roku zasypiala sama w łóżeczku a potem się skończyło i musi się przytulać.

  4. Aha. A jak będę czekać pół roku na neurologa to oczywiście, że umówię się prywatnie. 😉 Ale wolałabym chociaż JEDNĄ rzecz załatwić ZA DARMO.

    1. Nam się jakoś udało i póki co tylko jeden z dwóch neurologów był prywatnie. Reszta- audiolog, okulista, kardiolog, drugi neurolog a nawet neurologopeda na NFZ. Co prawda fo neurologopedy i okulisty jezdzimy po 80 km. No i rzecz jasna- rehabilitacja prywatnie. Na szczescie już od 10 mies nie chodzimy. A lekarzy odwiedzamy baaardzo rzadko.

    2. My mieliśmy okulistkę w Św. Jerzym w Poznaniu na NFZ – ona jest bezpośrednio od wcześniaków. Teraz mamy okulistkę na miejscu, tyle, że prywatnie, ale przy cenie paliwa wyjdzie na to samo. 😉

      Kardiologa odwiedziliśmy w lutym tego roku i robiliśmy echo serca – prywatnie.
      Neurologopedę prywatnie.
      Laryngologa prywatnie.
      Pulmonologa mieliśmy na NFZ – ale prywatnie też byliśmy.
      Neonatologa mieliśmy prywatnie. Teraz mamy super pediatrę na NFZ.

      I teraz nam dojdzie SI prywatnie.

    3. My do okulisty jezdzimy do Katowic na Ceglaną, dr Lada w Siemianowicach Śl. Na miejscu teraz nigdzie nie chodzimy. Neurolog kazala przyjsc na 3 lata. Kardiologa jakos powinnismy odwiedzic ale chodzimy pro forma bo problemow nie bylo zadnych. Pulmonolga nie potrzebowalismy.
      Nam naprawdę mocno się udało biorąc pod uwagę że Tosia jest z 27 tyg a ja nie dostałam sterydów na płuca. Do tego zamartwica, niedotlenienie i wylewy stopnia III, zatrzymane wodogłowie, laserowane oczy. Dzis Tosia nie ma wady wzroku, sluchu. Chodzi, zaczyna mowic.

    4. To super. 😉 Jaś miał wylew I stopnia – bez urazowy. Słyszy, widzi. Z płucami mieliśmy spore problemy właściwie od zawsze – 22 doby Inflant Flow i tak leciało – a sterydy na płuca dostałam. Zaś sam Jaś czesto jak źle oddycha ma mieć aplikowany pulmicort (nebulizator mamy właściwie od zawsze).

    5. No my początkowo też. 10 dni respi, 14 CPAP i tlenoterapia bierna ze 2-3 tygodnie ale jak juz się zebrała to 1,5 roku bez infekcji. Nebulizator kupilam 2 mies temu.

    6. A jak jak Jaś miał 2 miesiące. 😉

  5. Jak zapytałam swojego jakiś czas temu czy przynajmniej na 5 minut może być cicho to usłyszałam, że nie i dawał jeszcze lepiej czadu 😛

    1. Stwierdzam iż Adamski z Jachem mogą sobie przybić żółwika. 😀

  6. No to naprawdę artysta z tego Twojego Prezesa.Inteligentny z Niego Gość,zresztą jak każdy Jasiek.A wiem co mówię,bo mój mąż był Jan i mój dziadzio…mówię Ci inteligentni Goście z Nich byli…
    Prezesowi życzę sukcesów z tymi terapeutami…może dzięki Niemu nabędą nowych doświadczeń???
    Buziaki dla Was.

    1. Oj Danusia – Jaśki to indywidualiści. 😀 Inteligencja to już inna para kaloszy.

      Oby nowe doświadczenia i pozytywne doświadczenia …

  7. Dobrze, że w tym aucie nie zadawał Ci trudnych pytań: skąd się biorą nasionka? czy coś pokrewnego 😀

  8. Warto poznać medel nebulizator http://nebulizator.blox.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.